Powtórka z geografii poprzednia strona

ks. Piotr Kulbacki

Do tej pielgrzymki przygotowywaliśmy się przez kilka miesięcy. Kiedy został ogłoszony ostateczny program pielgrzymki Papieża do Polski okazało się, że Ojciec Święty przybędzie znów w pobliże Krościenka...

To będzie "okrągła", dwudziesta rocznica pamiętnego spotkania w 1979 roku, gdy przybyliśmy z Krościenka do Nowego Targu, aby ofiarować Janowi Pawłowi II szczególny dar posługi Ruchu Światło-Życie - dar dzieła ewangelizacyjnego, jakim jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Ilekroć przybywamy do Krościenka na Kopią Górkę, starsi uczestnicy oaz wspominają swe nocne pielgrzymowanie na nowotarskie lotnisko. Wspominają także dni wcześniejsze i dni nowenny przed Zesłaniem Ducha Świętego, kiedy w błyskawicznym tempie powstawał na zboczach Kopiej Górki amfiteatr - Wieczernik Jana Pawła II, wybudowany w oczekiwaniu na spotkanie z Nim. Sługa Boży Ks. Franciszek Blachnicki dobrze znał "nieprzewidywalność" tras peregrynowania kardynała Karola Wojtyły i w ciągu dwu miesięcy zrealizował budowę tak bliskiego nam od tej pory amfiteatru. Przecież w 1978 roku świat dopiero zaczął uczyć się spontaniczności papieża z "odległego kraju". Ale i my wtedy jeszcze nie nauczyliśmy się, że papież nie dysponuje całkowicie sam swoim czasem.

Gdy wiadomo już było, że podczas tegorocznej Pielgrzymki do Ojczyzny Papież przybędzie na ziemię sądecką, pojawiła się myśl: gdyby tak po dwudziestu latach, w roku 1999, stanąć z darem wdzięczności za tamto posłanie nas przez Ojca Świętego na drogę Krucjaty Wyzwolenia Człowieka - na drogę, na którą zostaliśmy wyposażeni wówczas w milion egzemplarzy Pisma świętego, bowiem wyzwolenie może dać tylko Chrystus: Ewangelia Wyzwolenia!

Od wiosny ruszyła zatem gruntowna renowacja Wieczernika: po 20 latach należał mu się remont kapitalny - prezbiterium groziło zawalenie się. Zaczęły się zgłaszać grupy pielgrzymów. Wraz ze zbliżającym się terminem pielgrzymki papieskiej wzrastało zainteresowanie uczestnictwem w pielgrzymowaniu do Starego Sącza przez Krościenko.

Pierwsze grupy przyjeżdżają już w poniedziałek wieczorem do swoich "baz" w okolicach Krościenka. Rano we wtorek zaczyna padać obfity deszcz. Co robić? Uspokajam, że na pewno Ojciec Franciszek załatwi nam w niebie odpowiednią pogodę. I rzeczywiście: kiedy rozpoczynamy o wpół do jedenastej Drogę Krzyżową Krucjaty, deszcz już nie pada, a nabożeństwo odprawiamy przy lśniących świeżością, zaledwie kilka dni temu zamontowanych zrekonstruowanych stacjach Drogi Krzyżowej. Towarzyszą nam rozważania, będące fragmentami tekstów ks. Franciszka Blachnickiego, wziętymi z wydanej w tym roku jego książki "Wolni i wyzwalający". Wiele osób stwierdzało potem: jak niezwykła bije z tych słów moc przekonująca, jak promieniuje i dziś wiara i ufność Założyciela. Trzeba będzie wydać tę Drogę Krzyżową drukiem! Przy poszczególnych stacjach, zwyczajem dorocznych pielgrzymek KWC, słuchamy świadectw osób z różnych zakątków kraju i z zagranicy - ze Słowacji i z Białorusi. Słyszymy o przemianie w rodzinie, o osobistym wyzwoleniu z różnych nałogów, o owocach udziału w tamtej pielgrzymce sprzed 20 lat. Padają słowa, świadczące o owocach modlitwy, o owocach ofiarowania swego uczestnictwa w Krucjacie za innych. Modlimy się też za Ojca Świętego, który właśnie tego dnia złożony grypą nie przybył ani na Błonia Krakowskie, ani do Gliwic.

Msza św. o Maryi - Matce Wolności. Formularz i czytania z nowo opublikowanego w języku polskim mszału i lekcjonarza maryjnego. Krucjata to przecież Dzieło Niepokalanej Matki Kościoła. Potem nabożeństwo - medytacja znaków towarzyszących Krucjacie od początku: Księga Czynów Wyzwolenia, kamień węgielny pod budowę kościoła - wotum wdzięczności za wyzwolenie narodu z upadku pijaństwa i znak Krzyża, obecny już w samej nazwie Krucjaty. To misterium znaków kończy pantomima, przedstawiającą drogę człowieka do wolności. Na zakończenie otrzymujemy błogosławieństwo na drogę do "bazyliki piotrowej", w jaką mają zamienić się nazajutrz starosądeckie błonia. Parę osób dołączyło się do grupy tutejszych parafian, idących całą noc przez góry do Starego Sącza. Stacją pośrednią, do której mieliśmy przyjechać autokarami, jest parafia w Gołkowicach, która wspaniale przygotowana czeka na podjęcie uczestników naszej pielgrzymki. Stąd już idziemy pieszo.

Gdy plac celebry już się zapełnił, słyszymy z ust komentatora: Wśród uczestników dzisiejszej uroczystości znajdują się członkowie Ruchu Światło-Życie i Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Na starosądeckie błonia przywiodła ich szczególna okoliczność: przed 20 laty, podczas pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny - w Nowym Targu - została ogłoszona Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Uczestnicy ruchu oazowego Światło-Życie ofiarowali wtedy Krucjatę Ojcu Świętemu i otrzymali Jego błogosławieństwo. Krucjata została powołana na apel Jana Pawła II o ocalenie godności narodu, skierowany do rodaków w pierwszych dniach Jego pontyfikatu i pragnie służyć poprzez modlitwę, ewangelizację i całkowitą abstynencję wielkiej sprawie duchowego wyzwolenia człowieka, wyzwolenia przez prawdę i miłość. Przez dwadzieścia lat tysiące młodych i dorosłych nie tylko z Ruchu Światło-Życie podjęło ten wspaniały styl życia, aby posługiwać na rzecz zarówno polskiej młodzieży jak i całego narodu, styl życia, który wyzwala z zakłamania, lęku, i strachu w życiu społecznym i jest świadectwem wyzwalającej mocy Chrystusa. Obecnie sto tysięcy uczestników Krucjaty włącza się w troskę Kościoła wobec ludzi ubogich i poniżonych, szczególnie przez alkoholizm i inne nałogi, jak też w troskę o bezbronnych - jeszcze nienarodzonych.

Dziś, na zaproszenie ks. biskupa Wiktora Skworca, Opiekuna Ruchu Światło-Życie, przybyło na spotkanie z Ojcem Świętym sześć i pół tysiąca pielgrzymów Krucjaty: z Polski, ze Słowacji, Niemiec, Białorusi i z Rzymu. Prawie dwa tysiące spośród nich zgromadziło się wczoraj w Krościenku, gdzie Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki zapoczątkował Ruch Światło-Życie i Krucjatę Wyzwolenia Człowieka. Przybyli tu dzisiaj dziękować Bogu za owoce Krucjaty i złożyć na ołtarzu Eucharystii swoją wielką troskę zwłaszcza o ludzi młodych kuszonych dziś reklamą alkoholu i stylem życia poniżającym godność człowieka.

Z radioodbiorników docierają informacje: Ojciec Święty jest zdrowy, jednak z powodu złej pogody jedzie z Krakowa samochodem, przez znaną nam oazową trasę - Mszanę, Szczawę, Łącko. Wreszcie przez plac przebiega fala entuzjazmu. Ojciec Święty w swoim papamobile okrąża plac. Krótkie powitanie biskupa tarnowskiego, homilię odczytuje kard. Macharski.

Po komunii papież wchodzi jak zwykle we wspaniały dialog ze zgromadzonymi, pozdrawiając pątników i oficjalne delegacje zagraniczne uczestniczące w kanonizacji św. Kingi. Ale nas nie pozdrowił. Trochę jesteśmy zawiedzeni - czyżby nie wiedział, że jesteśmy? I znów Ojciec Święty objawia swą spontaniczność: "A teraz powtórka z geografii..." I zaczyna wymieniać okoliczne szczyty, po których - jak widać - niejednokrotnie wędrował. Po każdej nazwie geograficznej na placu rozlegają się entuzjastyczne brawa: "ku Dzwonkówce", "na Prehybę", "do Szlachtowej i do Krościenka", "w Krościenku na Kopiej Górce, jest Centrum Oazy..."

Więc to nie pomyłka, nie tylko nie zapomniał o nas, ale mówi sam, od serca!

Wreszcie odjazd Papieża do klasztoru, my zaś prowadzimy śpiew: stare polskie nieszpory. Przewodniczy im arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz z Moskwy.

Już następnego dnia pierwsza grupa pojawia się na Kopiej Górce. Właśnie to miejsce Ojciec Święty nosi w swym sercu jako centrum ruchu odnowy, który tak bardzo ożywia polski Kościół od kilkudziesięciu lat. To właśnie tutaj, w Krościenku, znajdzie się wkrótce grób Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, z którym tak wspaniale się rozumieli! Ale jest to też zadanie i dla nas, dla naszej służby w Kościele: pielęgnować dar oazy, żyć charyzmatem Światło-Życie, służyć przez Krucjatę Wyzwolenia Człowieka, nie zawieść oczekiwań Ojca Świętego!

Eleuteria nr 39, lipiec - wrzesień 1999

początek strony