Wśród młodzieży
część 2
poprzednia strona

ks. Marek Dziewiecki

3. Rozwój duchowy jako istota profilaktyki uzależnień

Dotychczasowe analizy umożliwiają opracowanie kryteriów, jakie powinny spełniać skuteczne programy terapeutyczne i profilaktyczne. Jeśli jakiś model terapeutyczny ogranicza się do detoksykacji oraz do demaskowania i pokonywania psychicznych mechanizmów alkoholizmu, to tego typu pomoc terapeutyczna w ogóle nie leczy choroby alkoholowej, lecz jedynie zmniejsza lub likwiduje jej biologiczne i psychiczne konsekwencje. Innymi słowy: człowiek uzależniony, który dzięki takiej terapii odzyskał pełne zdrowie fizyczne oraz poradził sobie z psychicznymi mechanizmami uzależnienia, ale nie uczynił nic więcej, wraca jedynie do punktu wyjścia, czyli do sytuacji, w której zaczął pić alkohol mimo, że wtedy nie był jeszcze od niego uzależniony. Psychobiologiczne programy terapeutyczne opierają się na analizie procesu uzależnienia, ale nie sięgają podstawowego dla terapii pytania, które brzmi: dlaczego proces uzależnienia w ogóle się rozpoczął?

Analogiczne ograniczenia cechują niemal wszystkie programy profilaktyczne, które są obecnie stosowane w polskich szkołach. Mimo, że większość z nich nie ogranicza się już tylko do udzielania informacji o alkoholu, to jednak nawet najlepsze kończą się tam, gdzie zaczyna się istota problemu. Nie ograniczają się wprawdzie do straszenia alkoholem, ale precyzyjnie i rzeczowo przekazują informacje na temat działania tej substancji oraz na temat szkód biologicznych i psychospołecznych, jakiej ona dokonuje. Ponadto programy te uczą młodych skutecznego przeciwstawiania się naciskom środowiska, które nakłania do sięgania po alkohol. Uczą także asertywnego wyrażania emocji, zwłaszcza tych bolesnych, aby w ten sposób eliminować potrzebę ich zagłuszania drogą chemiczną. Programy te nie docierają jednak do najważniejszego dla profilaktyki pytania, które brzmi: skąd się biorą i co sygnalizują bolesne stany emocjonalne u dzieci i młodzieży?

Tymczasem bez pogłębionej odpowiedzi na to pytanie nie jest możliwe opracowanie skutecznych programów terapeutycznych i profilaktycznych. Skuteczna terapia powinna bowiem nie tylko demaskować konsekwencje uzależnienia od alkoholu, ale także odkryć, dlaczego u danej osoby w ogóle rozpoczął się proces uzależniania? Podobnie profilaktyka to nie tylko przekazywanie informacji o alkoholu i uczenie kompetencji wobec własnych emocji, ale także pytanie o źródło bolesnych stanów emocjonalnych, z którymi młodzi mogą sobie nie poradzić mimo najlepszych nawet kompetencji w tej dziedzinie, dopóki nie wyeliminują przyczyn tego typu przeżyć. Przyczyną bolesnych emocji jest ostatecznie kryzys życia i kryzys więzi, zwłaszcza więzi rodzinnych. Z tego względu skuteczne zapobieganie alkoholizmowi polega na uczeniu dzieci i młodzieży dojrzałej postawy wobec samych siebie i wobec innych ludzi. Terapia natomiast nie będzie skuteczna, jeśli nie pomoże wychowankowi pokonać dotychczasowego kryzysu życia i nie wprowadzi go w świat więzi, który przyniesie uzależnionemu większy zysk i większą radość, niż sięganie po alkohol. Leczenie uzależnień jest oczywiście znacznie trudniejsze niż zapobieganie, gdyż oprócz uczenia dojrzałej postawy wobec życia, aby zlikwidować przyczyny sięgania po alkohol, trzeba najpierw lub jednocześnie likwidować biologiczne i psychiczne skutki uzależnienia, czyli mechanizmy choroby alkoholowej.

Jeśli ostatecznym źródłem problemów alkoholowych wśród młodzieży jest kryzys życia, to skuteczna profilaktyka i terapia nie może ograniczać się do sfery biologicznej i psychicznej, ale powinna obejmować sferę ludzkiej duchowości, gdyż zajęcie dojrzałej postawy wobec życia jest możliwe tylko w sferze duchowej. To właśnie duchowość jest sferą, w której człowiek stawia sobie pytanie o to, kim jest, i po co żyje. Dopóki dana osoba nie rozwinie sfery duchowej, dopóty nie może zająć dojrzałej postawy wobec siebie, świata i życia. Nie można przecież zająć właściwej postawy wobec rzeczywistości, której się nie rozumie. Człowiek nie może prawdziwie zrozumieć samego siebie z jakiejkolwiek innej perspektywy niż sfera duchowa. Jeśli np. ktoś kontaktuje się z samym sobą jedynie poprzez ciało, to ono nie może mu wyjaśnić tajemnicy człowieka, gdyż ciało nie wie, kim jest człowiek, i po co żyje. Ciało odczuwa jedynie własne potrzeby i popędy. Pozostawione samemu sobie ciało staje się rodzajem nowotworu, który podporządkowuje sobie całego człowieka i żyje jego kosztem.

Podobnie człowiek nie może zrozumieć samego siebie, jeśli kontaktuje się jedynie z własną psychiką, a więc z własnymi sposobami myślenia i przeżywania emocjonalnego. Umysł ludzki posiada zdolność myślenia, ale nie jest źródłem wiedzy o tajemnicy człowieka. Umysł może tę tajemnicę odkryć, ale nie może jej własną mocą ustalić czy wymyślić. W sposób spontaniczny umysł ludzki kieruje się tzw. logiką prywatną, która może prowadzić do bardzo błędnej postawy wobec siebie i życia. Logika ta przejawia się w dążeniu do usprawiedliwiania nawet najbardziej niebezpiecznych zachowań, jeśli tylko nie wymagają one wysiłku czy dyscypliny. Podobnie emocje nie wiedzą, kim jest człowiek, i jaką postawę powinien on zająć wobec własnej rzeczywistości. Pozostawione same sobie one także kierują się własną logiką: szukają jedynie dobrego samopoczucia za wszelką cenę.

Niezwykłością sfery duchowej jest fakt, że w tej sferze i tylko w niej człowiek może zapytać się o własną tajemnicę nie z perspektywy cząstkowej (cielesnej czy psychicznej) lecz z perspektywy całego człowieka. I tylko w tej sferze może znaleźć prawdziwą odpowiedź, która stanie się podstawą zajęcia dojrzałej postawy wobec życia. Duchowość zaczyna się zatem dopiero tam, gdzie człowiek wznosi się ponad swoje ciało i psychikę, aby postawić sobie pytanie o to, kim jest, i po co żyje, a także o to, jaki sens ma jego ciało, myślenie i emocje.

Pierwszym zagrożeniem w tym względzie jest nazywanie duchowością tego, co w rzeczywistości duchowością nie jest. Dla przykładu: różnego rodzaju wzruszenia, wrażenia estetyczne, ogólne medytacje, zachwyt nad przyrodą czy muzyką, to jedynie ćwiczenia na koncentrację lub poszerzanie wrażliwości psychicznej, ale nie duchowość. Istnieje więc groźba zastąpienia duchowości jej namiastką czy iluzją. Drugim zagrożeniem jest zadowolenie się nie-duchowymi odpowiedziami na duchowe pytania. Oznacza to sytuację, w której człowiek stawia sobie pytanie o to, kim jest, i po co żyje, ale odpowiedzi szuka w swoim ciele czy w sferze psychicznej. Gdy brak jest duchowości, lub gdy dany człowiek rozwija jedynie jej namiastkę, to z definicji nie może zająć dojrzałej postawy wobec życia. A postawa błędna prowadzi do bolesnych emocji, co wiąże się z ryzykiem różnego rodzaju uzależnień. Nie ma więc wolności bez duchowości, gdyż człowiek nie może odpowiedzialnie kierować sobą i swoim życiem dopóki nie wie, kim jest, i po co żyje. Człowiek bez duchowości to człowiek z definicji uzależniony od jednej ze swoich sfer cząstkowych albo od środowiska zewnętrznego.

W praktyce oznacza to, że wychowanek, który nie rozwinął sfery duchowej, uzależnia się od swego ciała (np. obżarstwo, lenistwo, panseksualizm), od subiektywnego myślenia (różne systemy iluzji i negowania prawdy o własnym życiu), od emocji (ucieczka od emocji za wszelką cenę lub bierne uleganie emocjom, kierowanie się tym, co przyjemne emocjonalnie, a nie tym, co wartościowe), od nacisków środowiska (robię to, co większość, bo sam nie wiem, kim jestem, i co służy memu rozwojowi), od określonych osób (uleganie innym lub posługiwanie się nimi do własnych celów) czy od określonych rzeczy (pieniądze, władza). Człowiek pozbawiony sfery duchowej jest w jakimś stopniu uzależniony od wszystkich tych czynników jednocześnie, chociaż zwykle jakaś forma uzależnienia okazuje się dominująca i łatwo zauważalna z zewnątrz.

Sfera duchowa okazuje się więc kluczowa dla terapii i profilaktyki uzależnień. Stąd też duchowość i religijność są ważnymi elementami programów terapeutycznych w najbardziej renomowanych ośrodkach na świecie. Tymczasem w naszym społeczeństwie dążeniu do dobrobytu materialnego towarzyszy obecnie rosnące ubóstwo duchowe, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Mimo to polskie programy terapeutyczne i profilaktyczne nadal jeszcze pozbawione są pogłębionego wymiaru duchowego i religijnego, co w oczywisty sposób ogranicza ich skuteczność.

Eleuteria nr 38, kwiecień - czerwiec 1999

początek strony