O Krucjacie na pielgrzymce poprzednia strona

Alicja K. z diecezji sosnowieckiej

Już niedługo kolejna pielgrzymka na Jasną Górę, do Matki Bożej Częstochowskiej, a ja wciąż czerpię silę i radość z tamtych dni... Bo czas zeszłorocznej pielgrzymki był i jest dla mnie czasem szczególnie błogosławionym. W ciągu roku nie miałam, poza łącznością w modlitwie, żadnego kontaktu z Krucjatą Wyzwolenia Człowieka. Pracuję od 1000 do 1800, wolne mam tylko niedziele. Po ludzku rzecz biorąc - czułam się bezużyteczna, nie przynosząc owocu... Ale po Bożemu rzecz biorąc...
Dzień przed pielgrzymką dowiedziałam się, że Diakonia Wyzwolenia będzie prowadzić na pielgrzymce pogadanki na temat Krucjaty Wyzwolenia Człowieka połączone ze świadectwami życia. Poproszono mnie o powiedzenie świadectwa, ponieważ mój kolega, który miał to zrobić, nie będzie mógł uczestniczyć w pielgrzymce.
Było nas kilkanaście osób, do każdej grupy poszły dwie. Jedna z nich miała krótką konferencję, druga mówiła świadectwo. Następnie, maszerując w grupie, przez jakiś czas wyjaśnialiśmy pojawiające się problemy i odpowiadaliśmy na pytania ludzi.
Dla mnie było to stanięcie w prawdzie, podsumowanie moich dotychczasowych działań, modlitw. Była to też wielka lekcja ufności i zawierzenia, bo chociaż w moim domu nie są bardzo widoczne owoce mojej Krucjaty, to przecież jej dzieło ma sens i daje nadzieję.
W czasie pielgrzymki bardzo dużo wyniosłam ze wspólnych modlitw osób zaangażowanych w akcję rozszerzania KWC (przez miniony rok brakowało mi tego). Przedostatniego dnia pielgrzymki, podczas Eucharystii doświadczyłam radości i szczęścia, kiedy w procesji z darami pątnicy złożyli swoje deklaracje przystąpienia do Krucjaty.
Czas zeszłorocznej pielgrzymki był czasem orzeźwiającego deszczu, który napoił moją spragnioną duszę. Po raz pierwszy nasza Diakonia Wyzwolenia przeprowadziła takie pielgrzymkowe rekolekcje, a ja już oczekuję, że i w tym roku będzie podobnie. Pan dał mi czas pielgrzymki, abym się spaliła dla innych i napełniła na kolejny rok. Tym bardziej, że dużo się zmieniło w moim życiu.
Czas pielgrzymki okazał się czasem błogosławionym. Podczas posługiwania w jednej z grup spotkałam Roberta. Poznaliśmy się, pokochaliśmy. Dziś razem pracujemy i bawimy się, razem się modlimy i razem czytamy Pismo święte. Wspólnie pojedziemy w lipcu na pięciolecie mojego członkostwa w KWC do kościółka, gdzie złożyłam wówczas deklarację.
Dzięki Robertowi mam więcej okazji do dawania świadectwa (Bóg zawsze daje więcej, czułam się niepotrzebna, a od pielgrzymki świadczę dzień w dzień), ponieważ często razem chodzimy do drink-baru, w którym Robert pracuje jako barman.
Czas świadczenia w moim życiu tak naprawdę rozpoczął się dopiero na pielgrzymce.
Chwała Panu!

Eleuteria nr 43, lipiec - wrzesień 2000

początek strony