Świadectwa poprzednia strona

Nazywam się Adela i przesyłam zgłoszenia do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka - moje i mojego chłopaka, Michała. Znamy zasady przynależności do Krucjaty i wiemy, jaki jest jej cel. Jeśli chodzi o mnie, to od 9 lipca 1999 r. do 9 lipca 2000 r. byłam kandydatem Krucjaty, deklarację podpisałam podczas rekolekcji. 21 grudnia ukończyłam 18 lat i od razu podpisałam Krucjatę jako członek. Mam jednak małą prośbę. Chciałabym mieć pewność, że nasze deklaracje dotarły do Was i że zostaliśmy razem z Michałem wpisani do Księgi Czynów Wyzwolenia.

Adela


Mam na imię Andrzej. Jestem Panu Bogu głęboko wdzięczny za pomoc w wyzwoleniu mnie. Teraz już wiem, dlaczego wcześniej wszystkie moje próby kończyły się niepowodzeniem. Były bez Boga. Te półtora roku w KWC wiele mnie nauczyło, zrozumiałem, że bez alkoholu można uczestniczyć w życiu towarzyskim. Teraz, po czasie, zrozumiałem, jaki byłem płytki. Bardzo się cieszę, że wracam do domu, do dzieci i żony trzeźwy. Oni chyba jeszcze bardziej ciszą się, że mogę stanowić dla moich dzieci wzór. Pracuję w środowisku, gdzie jest dużo alkoholu. Teraz zauważam jednak spadek jego spożycia - choćby z tego tytułu, że odszedł jeden namawiacz...

Wiele osób z mojego otoczenia cieszy się moim wyzwoleniem i podtrzymują mnie na duchu. Wcześniej nie widziałem lub nie chciałem widzieć, jak wiele osób się za mnie modli w tej intencji. Oni wiedzieli, co jest dobre, ja nie. Życie w tej chwili jest dla mnie o wiele ciekawsze. Dziękuję Bogu, że mi pomógł. Właściwie nic nie zrobiłem, wszystko jest zasługą Jego - ja tylko poprosiłem. Zbyt łatwo mi to przyszło, wiem, że Bóg ma dla mnie przygotowane zadanie do wykonania. Wie, że jeszcze nie jestem gotowy, że jestem zbyt słaby. Jestem szczęśliwy jako wyzwolony nowy człowiek.

Andrzej


Mam 19 lat. Kiedy zaczęłam studiować, doszły do mnie informacje o istnieniu KWC. Wcześniej nigdy o tym nie słyszałam. Bardzo zaczęłam się tym interesować, bo całkiem niedawno "Pan uchronił moje życie od śmierci, moje oczy - od łez, moje nogi - od upadku". Od sierpniowej pielgrzymki Pustyni Miast (wspólnoty, do której należę) na Jasną Górę nie piję i nie biorę narkotyków. Jedynym moim teraz "nałogiem" jest przyjmowanie Chrystusa w Eucharystii. Od października szukałam informacji o Krucjacie, aż wreszcie dostałam książkę "Wolni i wyzwalający" oraz dwa numery "Eleuterii". W 39 numerze uzyskałam odpowiedź na nurtujące mnie pytanie, a mianowicie, czy osoba wcześniej pijąca może należeć do KWC. W tym numerze zamieszczone zostało świadectwo takiej osoby. Po przeczytaniu go od razu skserowałam zgłoszenie, wypełniłam je i przysłałam. To jest bardzo przemyślana i przemodlona decyzja. Z początku myślałam: cóż może znaczyć jedno zgłoszenie - nie warto, ale po przeczytaniu wszystkich udostępnionych mi materiałów zobaczyłam, jak wielkie znaczenie w KWC ma abstynencja. Nie robię tego dla siebie, żebym mogła powiedzieć, że jestem lepsza, bo nie piję. Pragnę zrobić to dla tak wielu moich przyjaciół uzależnionych od alkoholu i narkotyków, a także jako zadośćuczynienie za grzechy pijaństwa. Wiem także, że takie zobowiązanie będzie przynaglało mnie do pracy nad sobą i trwaniu w abstynencji. Bardzo cieszę się, że mogę być członkiem KWC i bronić godności człowieka - stworzenia Boskiego. I za to chwała Panu!

Monika

Eleuteria nr 46, kwiecień-czerwiec 2001

początek strony