|
|||
Siedemnastolatka |
|||
Kilka dni temu otrzymałam Waszą gazetkę i początkowo (widząc pieczątkę KWC na kopercie) bardzo się wystraszyłam, że nie przyjęto mojej deklaracji i odesłano mi ją z powrotem. Lecz gdy otworzyłam kopertę i zagłębiłam się w lekturę Waszego pisma, to z moich oczu popłynęły łzy. Mam 17 lat. Alkohol był w moim życiu obecny zawsze: na imprezach, spotkaniach ze znajomymi, czasem nawet w domu czy na przyjęciach u rodziny. Nigdy nie odbierałam picia alkoholu jako czegoś złego, przeciwnie - czasem nawet to pozwalało mi zapomnieć o moich kłopotach (np. o śmierci mojej kochanej mamusi). Gdy kilku moich znajomych podpisało rok temu deklarację Krucjaty, dziwiłam się jak mogą tak od razu wiedzieć, że na pewno nie będą pić. Czułam nawet nad nimi jakąś przewagę, kiedy przyznali się, że nie potrafili kiedyś odmówić i napili się alkoholu. Nie wiem dlaczego, ale uważałam, że skoro nie mam podpisanej deklaracji Krucjaty i piję, to nie popełniam grzechu, ale oni skoro wyrzekli się alkoholu, a jednak piją to? to już jest grzech. I tak żyłam sobie w swoim ogromnym błędzie. Aż kiedyś upiłam się tak mocno, że przez dwa dni nie mogłam się podnieść z łóżka. Wtedy nagle poczułam się jak prawdziwy śmieć, wręcz... ścierka do podłogi. Obiecałam sobie, że już nigdy nie napiję się alkoholu, nawet kropli. 21 stycznia 2001 roku zdecydowałam się podpisać deklarację Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, by w dotrzymaniu mojej obietnicy pomógł mi Ktoś jeszcze. Teraz jest mi łatwiej. Teraz naprawdę czuję się wolna. Do Krucjaty przystąpiłam w intencji mojego kolegi, który jeszcze nie zrozumiał tego, co ja i dalej brnie w nałogu. Modlę się za niego i wierzę, że kiedyś z tym skończy, bo jest naprawdę wspaniałym chłopakiem. Czasem nawet znajomi częstują mnie alkoholem, ale jestem teraz silniejsza i nie wstydzę się powiedzieć: "NIE! Ja nie piję ani kropli". Udaje się, choć czasem namawiają dosyć długo i naprawdę kusząco. Jednak ja potrafię się temu oprzeć. Z jednej strony bardzo wstydzę się tego, że jestem jeszcze niepełnoletnia, a już mam takie doświadczenia i przeżycia, ale z drugiej strony to może właśnie tak miało być, bo bez Boga nigdy bym nie zrozumiała, co jest najważniejsze. Może moją wstrzemięźliwością pomogę mojemu koledze i innym ludziom. Właśnie kiedy dostałam Wasze pismo i przeczytałam, to rozpłakałam się, dlatego że nie sądziłam, iż ktoś będzie zechciał mi pomóc, na przykład opowiadając o swoim życiu, mówiąc świadectwo, ukazując jak piękne jest życie w wolności. Dziękuję Wam za to, pragnę otrzymywać dalej Wasze pismo, już je zaprenumerowałam. To naprawdę piękne. Jeszcze nigdy nie czułam się tak potrzebna i szczęśliwa. Chcę, by to trwało wiecznie. Już wiem, że gdy moja roczna deklaracja się skończy, nie zawaham się zostać w Krucjacie na całe moje (teraz już nie nieudane) życie. Modlitwa i Krucjata powoli stają się sensem mojego życia. Dziękuję za to, że ks. Blachnicki "wpadł na pomysł", by założyć coś tak fenomenalnego jak Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Kończę już. Zasyłam serdeczne pozdrowienia i pokornie proszę o modlitwę za mojego kolegę. Dziękuję. |
|||
Eleuteria nr 47, lipiec - wrzesień 2001 |
początek strony |