Krucjata za Oceanem poprzednia strona

"Być wolnym"

Czekamy na lotnisku O'Hare z niecierpliwością, z bukietem róż. Wreszcie ukazuje się... Poznaliśmy się już wcześniej. Z długiego korytarza lotniska wychodzi uśmiechnięty ks. Piotr Kulbacki, moderator Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Machamy rękami, witamy: "Szczęść Boże!"

Nad Chicago szaleje śnieżyca. Dojeżdżamy do domu "Anawim" - ksiądz Piotr będzie mieszkał tutaj przez dwa tygodnie. Pierwsze spotkanie u Krysi, a później tak, jakbyśmy się znali już bardzo długo. "Być wolnym" - to hasło rekolekcji Krucjaty, które wspólnie przygotowujemy - najpierw u księży Zmartwychwstańców w parafii św. Jacka, później kościół misyjny Świętej Trójcy itd. "Być wolnym" - jak cudownie kosztować tej wolności Bożej i jak trudno zanieść ją innym. "Być wolnym" - padają kolejne słowa jak pszeniczne ziarno: "Dać ubogiemu nie to, co mi zbywa, ale to, czego on potrzebuje."

Później w parafii w Niles, w parafii św. Ferdynanda, z rodziną Radia Maryja u św. Stanisława - biskupa męczennika. Wszędzie z Krzyżem Krucjaty i ks. Piotrem. Krzyż toruje drogę i znaczy szlak Bożej wolności. Czas szybko mija. Ksiądz Piotr odjeżdża uśmiechnięty, ale zmęczony, a nam żal, że odjeżdża. Ma ze sobą ogromną walizę, a w niej Krzyż KWC - dar z Chicago dla Krucjaty na Białorusi.

Janek

Dzieło Boże, które trzeba pielęgnować

Od 10 lat mieszkam w Chicago. Właśnie tu na obczyźnie usłyszałam o Krucjacie. Pierwszym, który mi o niej powiedział, był Piotrek, który jeszcze w Polsce podpisał deklarację członkowską. Od tego momentu ziarenko Boże zasiane przez niego zaczęło kiełkować. Zainteresowałam się inicjatywą katolicką, niosącą przez post i modlitwę pomoc osobom zniewolonym przez różne nałogi. Kolejnym etapem było spotkanie pani Tosi, która jest członkiem Krucjaty. Wprowadziła mnie ona w "tajniki" tego dzieła, a także zapoznała z grupą "Płomień Ducha Świętego" z parafii św. Jacka. Ziarno rzucone przez Piotrka zaowocowało - 8 lat temu zostałam kandydatką, a od 6 lat jestem członkiem Krucjaty.

Przyjazd na rekolekcje, które prowadził ks. Piotr Kulbacki, były namacalnym znakiem dla mnie samej, że Krucjata Wyzwolenia Człowieka jest wielkim dziełem Bożym, które trzeba pielęgnować i pokazywać innym. Bóg dał mi też wiele radości poprzez fakt podpisania deklaracji Krucjaty przez moich znajomych - Anię i Pawła. Słowa ks. Piotra były odpowiedzią na wiele moich wątpliwości, wprowadziły ogromny pokój do serca i utwierdziły mnie na drodze, którą dzięki łasce Pana wybrałam - drodze trzeźwości serca, ciała i ducha. Chwała Panu za te rekolekcje!

Ewelina

Iść pod prąd

Poprzez rekolekcje bardziej dostrzegłam, jak wielką rolę w życiu moim, mojej rodziny i ojczyzny odgrywa KWC. Ona pomaga nam się rozwijać i wzrastać w życiu wewnętrznym i duchowym. Słuchając nauk ks. Piotra, zapamiętałam słowa, że w Krucjacie musimy iść pod prąd. Czas rekolekcji napełnił mnie jeszcze większym poczuciem odpowiedzialności za tych, którzy żyją w zniewoleniu. Zobaczyłam, że mogę i powinnam być wzorcem wychowawczym dla młodego pokolenia kuszonego alkoholem i innymi używkami. Czas pobytu ks. Piotra to wielki dar od Boga dla Krucjaty w Chicago.

Krystyna

Post od alkoholu

Rekolekcje były dla mnie umocnieniem i potwierdzeniem sensu i znaczenia postu od alkoholu jako ofiary w intencji ludzi tkwiących we wszelkich nałogach. Uważam, że Krucjata Wyzwolenia Człowieka to wielkie dzieło zainspirowane przez Boga. Jest ono ogromną pomocą dla zagrożonego niewolą człowieka i dla ocalenia narodu od alkoholizmu.

Helenka

 Rozpaliły się nasze serca

Ks. Piotr wskazywał na potrzebę pokory we wszystkim, co czynimy. Niczego nie żądał, nie stawiał warunków, nie narzucał swoich poglądów, nie krytykował, zawsze był gotowy do służby Bogu i nam. Jego nauka, świadectwa - przykłady z pracy w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka rozpaliły nasze serca do dalszego działania.

Zosia i Józio

Wtedy zawołasz, a Jahwe odpowie

Rekolekcje Krucjaty Wyzwolenia Człowieka w parafii św. Jacka w Chicago rozpoczęły się w pierwszy piątek Wielkiego Postu. Po mszy św., podczas której został poświęcony krzyż Krucjaty, odbyła się Droga Krzyżowa i adoracja krzyża. W czasie mszy św. szczególnie dotarły do mnie słowa z Księgi Izajasza: Wtedy zawołasz, a Jahwe odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzecze "Oto jestem" (Iz 58, 1-9). Były one dla mnie znakiem, że cały ten czas i rekolekcje Pan wybrał i poprowadzi. W moje serce wstąpiły pokój i radość.

Ania

Zachwyciłam się ks. Franciszkiem

Jestem wdzięczna ks. Piotrowi za pogłębienie rozumienia sensu i celu Krucjaty i za przybliżenie postaci i działalności Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, którym się zachwyciłam.

Gosia

Wewnętrzna wolność

Dzięki rekolekcjom mocniej uświadomiłam sobie, że istotą Krucjaty Wyzwolenia Człowieka jest głęboka wewnętrzna wolność człowieka.

Halina

Wyzwolić z lęku

Rekolekcje Krucjaty "Być wolnym" pomogły mi znacznie lepiej zrozumieć podjęty przeze mnie post od alkoholu i modlitwę w intencji drugiego człowieka, tkwiącego w niewoli różnych nałogów, do których zaprowadził go lęk w jego sercu.

Ewa

Kocham moją żonę

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Mam na imię Julian. Jestem ojcem dziesięciorga dzieci i dziadkiem osiemnastu wnuków. Urodziłem się w rodzinie katolickiej, zostałem ochrzczony i przyjąłem Pierwszą Komunię Świętą. Już jako młody chłopiec (12-15 lat) zaniedbałem się w wypełnianiu praktyk religijnych (brak sakramentu bierzmowania), wpadłem w grono chłopców z tzw. marginesu (wagary, palenie papierosów, picie alkoholu, gra w karty, przekleństwa itp.). Dorastając w takim gronie młodych ludzi, dość szybko popadłem w kolizję z prawem - po pijanemu urządzałem burdy, bijatyki, miałem dwa wyroki sądowe - 3 i 6 miesięcy więzienia. Potem było wojsko, gdzie również nie brakowało alkoholu.

Na moje szczęście Pan Bóg postawił na mojej drodze życia ładną i dobrą dziewczynę imieniem Stasia. Zakochałem się w niej i pobraliśmy się. Mieliśmy nowy dom, zacząłem chodzić na niedzielne msze św., w których przedtem niechętnie brałem udział - powodem był alkohol. Pracowałem jako rzeźnik w masarni, toteż nie brakowało okazji do picia. Moja żona płakała i czekała, kiedy przestanę pić. Ciągnęło się to przez 20 lat naszego wspólnego życia. Gdy byłem trzeźwy (zdarzało się to zazwyczaj tylko w niedzielę), obiecywałem, że przestanę pić, ale była to tylko obiecanka. Czasem przed spowiedzią wielkanocną miałem poczucie winy, że Pana Boga obrażam i że żonie, i dzieciom wyrządzam krzywdę. Ale gdy napiłem się z kolegami, to mi przechodziło.

Dopiero gdy przyszła choroba mojej żony (ropne zapalenie woreczka żółciowego) i konieczna była operacja, przyszło opamiętanie. Miałem "wizję" wdowca: jak ja sobie dam radę z wychowaniem takiej gromady dzieci? Sprawdziło się powiedzenie "Jak trwoga, to do Boga". Moje dzieci, wychowane przez żonę w duchu bogobojności i uczciwości, wiedziały, co mają robić. Poszły do proboszcza zamówić mszę św. w intencji szczęśliwej operacji swojej mamy. Ja po raz pierwszy w moim życiu uczestniczyłem we mszy św. z wielkim skupieniem i pobożnością. Targowałem się z Bogiem o życie mojej żony: "Panie Boże, życie mojej żony za alkohol". Czułem w głębi duszy, jak Bóg mówi: "Zgadzam się". Cóż ja Bogu obiecuję? Moje grzeszne pijackie życie za skarb, jakim jest żona i matka dziesięciorga dzieci?

Bóg wie, że jestem słaby i grzeszny, więc prowadził mnie jak małe dziecko po swojej drodze. W ciągu tygodnia spotkałem Marię - koleżankę żony - i powiedziałem jej, że obiecałem Panu Bogu, że nie będę pił alkoholu. Reakcja Marii była niesamowita. Z wielką radością uścisnęła mnie i zachęciła do podpisania deklaracji Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Najpierw nie chciałem nic podpisywać, ale ona mi wyjaśniła, czym jest Krucjata - że jest to dzieło Niepokalanej Matki Kościoła i że Ojciec Święty Jan Paweł II błogosławi wszystkim członkom Krucjaty. Przekonała mnie i w tym samym dniu podpisałem deklarację. Zapragnąłem spotykać się z Panem Bogiem w czasie Eucharystii i to nie tylko w niedziele, ale i w dni powszednie.

Któregoś dnia znowu spotkałem Marię, kiedy wychodziła z kościoła. Powiedziała mi wtedy, że idzie na spotkanie oazowe. "Co to takiego?" - zapytałem. A ona na to: "Chodź, to zobaczysz!" Poszedłem. W salce katechetycznej zebrała się grupa ludzi. Najpierw przy słowach "Światło Chrystusa" zapalili świecę, później czytali Pismo święte. Panowała tam niesamowita, braterska atmosfera. Zostałem przyjęty do wspólnoty oazowej jak stary znajomy. Po kilku spotkaniach wyjechałem na rekolekcje oazowe do Krościenka i przyjąłem Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Odbyłem rekolekcje Diakonii Krucjaty i wstąpiłem do Diakonii KWC. Potem wyjechałem do USA, do Chicago, gdzie spotkałem dużą grupę ludzi ze wspólnoty "Płomień Ducha Świętego" w parafii św. Jacka. Większość z nich należy do Krucjaty. Wiem, że jestem posłany do ludzi zniewolonych alkoholem - mówię im świadectwo, jak dobry i wspaniały jest Bóg, który daje siłę i moc trwania w abstynencji. Za 22 lata abstynencji, za wszelkie łaski życia w Krucjacie - chwała Panu!

Eleuteria nr 54, kwiecień - czerwiec 2003

początek strony