Krucjata jest jak nić...
Relacja z Kongresu Krucjaty Wyzwolenia Człowieka
poprzednia strona

Agnieszka Borowicz

Krucjata Wyzwolenia Człowieka jest jak nić przetykająca lekko, lecz ciągle, od wielu lat, moje życie...
Jest tajemnicą, której oddziaływania nie zawsze jestem świadoma - i żeby zobaczyć i przeżyć ją pełniej postanowiłam wziąć udział w ostatnim Kongresie Krucjaty zorganizowanym na Jasnej Górze. Chętnie sięgam po takie wydarzenia, bo przynaglają mnie one do wyrażenia mojej wdzięczności za łaski, które za pośrednictwem Krucjaty otrzymałam i nadal otrzymuję dla siebie i innych. Okazało się wkrótce, że wiedzeni tym duchem tłumnie zgromadziliśmy się w Auli Ojca Kordeckiego - przybyło około tysiąca osób, nie tylko z Polski, ale i z Białorusi, Słowacji, Ukrainy i Niemiec.
Kolejne wydarzenia tamtego dnia powoli pomagały mi raz to zanurzać się w refleksji, raz cieszyć i wzruszać wespół z nieznajomymi, lecz bliskimi przez jedność Krucjaty, uczestnikami zgromadzenia. Dynamiczny i żywy klimat wyzwalali prowadzący spotkanie ks. Piotr Kulbacki i dr Krzysztof Wojcieszek.
W odtworzonym dźwięku trąb spod Jerycha, w biblijnych słowach przywołujących postać Gedeona, w huku rozbijanych dzbanów, jak i w spektaklu "Znak" teatru "Adonaj" z Legionowa na nowo odczytałam historię swojego życia, które bez łaski Boga, w swej słabości, już dawno byłoby zniszczone jak owe potłuczone dzbany. Zupełnie inaczej, prosto z mojego serca, popłynęła wówczas wspólnie odmówiona modlitwa Ojcze Nasz - bo jak w takiej sytuacji nie przyjąć Bożej miłości, nie otworzyć się na dar wolności realizujący się w pełnieniu woli Ojca? Taką radosną nowiną należy się dzielić, zapalać ją w sercach napotkanych ludzi, co podkreślał w swoim wystąpieniu na temat Apostołów Wyzwolenia ks. Henryk Bolczyk. W kolejnych spotkaniach - z paniami: Wandą Półtawską i Dorotą Seweryn - zobaczyłam jak w duchu głęboko pojętej wolności przechodzili przez swoje życie dwaj spośród takich Apostołów - ks. Franciszek Blachnicki i Jan Paweł II. W swoim oddaniu Sługa Boży zaszedł tak daleko, że może szczycić się mianem szaleńca Bożego, co trafie zauważył o. Celestyn Napiórkowski.
Był też czas na świadectwo naszego życia, które mogliśmy złożyć wszyscy, bez wyjątku, korzystając z trzech kolorowych kartek zawartych w pakiecie pielgrzyma. Gdy już je złożyliśmy, a część z nich zostało publicznie odczytanych, uświadomiłam sobie, jak różnorodnie i bogato przeżywamy Krucjatę i jak liczne są jej, często utajone, owoce. Bardzo liczę na to, że te świadectwa, zgodnie z zapewnieniami Organizatorów, przynajmniej w części zostaną opublikowane. Stałyby się cennym darem dla tych, którzy już w Krucjacie trwają i dla tych, którzy przeżywają rozterki i wahania związane ze wstąpieniem. Wielkim darem dla przeżywania spotkania było animowanie śpiewu przez scholę z Ostrowa Wielkopolskiego pod kierunkiem ks. Macieja Krulaka.
Na zakończenie naszego spotkania, modląc się wspólnie litanią Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, doświadczyłam bliskości z tymi, którzy przeszli przede mną przez swoje życie, przyjmując w nie dar wyzwolenia w Chrystusie. Teraz przyszła moja kolej, aby żyć godnie, wybierając Najwyższe Dobro.

Eleuteria nr 59-60, lipiec - grudzień 2004

początek strony