Ostatnio
popularne stały się różnego rodzaju fora internetowe. Zachęcam
więc do krótkiej analizy zapisu gorącej wymiany myśli i
przekonań na temat motywów przystąpienia do Krucjaty Wyzwolenia
Człowieka, jaka miała miejsce na Forum Dyskusyjnym Oazy.
Temat jest wciąż żywy, nie tylko wśród młodzieży zapraszanej
najczęściej w czasie rekolekcji wakacyjnych do przyłączenia się do tego
dzieła wolności. Młodym wydaje się wówczas, że mogą wiele
stracić: osiemnastki, kolejne przyjęcia, włącznie z tym jedynym -
weselem bez kropli alkoholu. Istnieje obawa przed utratą reputacji
"równego kumpla" w klasie czy na studiach. Starsi z kolei
zasłaniają się różnymi koniecznościami życiowymi, którym
dorosły ma sprostać - choćby utrzymaniem swojej pozycji zawodowej,
mogącej ulec zachwianiu na skutek abstynencji, jak również obawą
przed ostracyzmem społecznym (w lekkim wydaniu - w postaci kpin
znajomych i obrażonych krewniaków przy rodzinnym stole).
Temat pozostaje aktualny, bo za każdym razem decyzja przystąpienia do
Krucjaty wiąże się nie tylko z rozważaniem na temat kształtu swej
wolności, ale i podjęciem decyzji, która ma ją potwierdzić lub
jej zaprzeczyć, a wszystko to rozgrywa się w obszarze ludzkiego
sumienia i ludzkiej logiki.
Analizując wypowiedzi na Forum widać, że punktem wyjścia dla rozważań
dotyczących decyzji przyłączenia się do Krucjaty było pytanie o motywy
i uczucia oraz o poczucie dojrzałości do podjęcia tego kroku. Osobiście
i zawodowo cieszę się, że właśnie od tej strony uczestnicy przyglądali
się swoim decyzjom. Bez motywu, czyli bez tego, co porusza ku jakiemuś
celowi (dobru, które dzięki rozumowi zostało dostrzeżone), a
zatem i bez uczuć, które temu rozpoznaniu towarzyszą, nie może
być mowy o podjęciu decyzji i pełnej jej realizacji. Uczucia nie są
najtrwalszym czynnikiem decyzji, dlatego warto pamiętać o kolejnym jej
wskaźniku - o dojrzałości, i to tej, której jest się świadomym,
jak również tej, do której chce się zdążać.
Gdy przyjrzymy się bliżej wypowiedziom uczestników Forum, poznamy ich motywację...
Rycho przyznaje, że decyzję podjął pod wpływem impulsu. Jedna z
uczestniczek forum podpisała deklarację, ponieważ dostrzegła, że
Krucjata jest dobrem, do którego warto dążyć. Pozytywnie
zadziwia mnie myśl tej dziewczyny wyrażona w następujących słowach:
"Jak się potknę, to Bóg mnie podtrzyma. Jak się wywrócę,
to wstanę - i po kłopocie". Tu nie ma miejsca na kalkulacje i
drobiazgowe, małoduszne rozważania "co będzie, jeśli...". Ta sama osoba
wymienia swoje uczucia związane z decyzją: "niepewność, mimo wszystko
duma, radość z wyzwania, nadzieja, że to komuś coś pomoże".
Inna osoba obawiała się przystąpić, myśląc, że trwanie w Krucjacie jest
ponad jej siły. Ostatecznie, tym, co ją porwało i przekonało o sensie,
było świadectwo osoby żyjącej z Krucjatą. Ktoś inny poczuł, że Krucjata
jest dla niego, bo wzywa do radykalności "na maksa", a bycie animatorem
zobowiązuje. "Bądź zimny albo gorący..." Jeszcze ktoś poczuł się
przerażony, bo swoją decyzję o przystąpieniu do Krucjaty podjął pod
wpływem przekonanej większości.
Dla innej osoby Krucjata była szansą na wyjście z poczucia bezradności
wobec niszczonej nałogiem osoby z najbliższej rodziny. Oddajmy głos tej
osobie: "Uczucia, które towarzyszą mi za każdym razem, gdy
odnawiam swoją Krucjatę, to radość i duma z decyzji, wdzięczność Bogu
za ludzi, którzy podejmują to dzieło dla ludzi zniewolonych oraz
troska o wujka i pragnienie, aby był wolny... Chyba od początku
chciałam przystąpić do Krucjaty jako członek, choć miałam
wówczas tylko 14 lat. Właśnie to uznaję za impuls Boży... Oby
Pan był ze mną i podtrzymał mnie w tym dziele". Jedynie dzięki zaufaniu
Bogu można trwać w tak podjętej decyzji.
Ktoś przystąpił jako kandydat, aby udowodnić sobie i innym, że jak
chce, to potrafi wytrzymać bez alkoholu przez rok. Ta sama osoba pisze,
że "miłości to w tym raczej nie było". Okazało się jednak, że po kilku
latach człowiek ten emocjonalnie dojrzał i zupełnie inaczej patrzy na
problem, bo "wykazać się swoją odpornością na pokusy, to jest bez
sensu".
Kolejny uczestnik forum zauważył, że klimat wyrzeczenia i płodnej
miłości w pewnej mierze przygotował go na przyjmowanie daru celibatu
oraz na inne sytuacje, które wymagają rezygnacji z jakiegoś
dobra lub wyrzeczenia się czegoś nieodpowiedniego (niegodnego). Na
koniec ktoś napisał: "Nie wiem, czy do końca rozumiem sens Krucjaty,
ale wciąż poznaję jej smak".
Różne jest rozumienie własnej motywacji przystąpienia. Wiele
tutaj wątpliwości, niepewności, ale też tęsknoty pójścia za
dobrem większym od woli własnego "ja", zmagania się ze sobą po to, by
dawać siebie, nawet komuś nieznanemu. Taka jest nasza kondycja duchowa,
że trudno jest nam zrezygnować z własnej wygody, wyjść z ciasnego kręgu
własnego "ja" - własnych potrzeb, obaw, pragnień i zaangażować się, dać
się pociągnąć Dobru. I ja, i ty, jesteśmy do niego ciągle zapraszani,
ale tylko od nas zależy, czy podejmiemy ryzyko miłości i wejdziemy w
jej nowy, zupełnie nieznany nam do tej pory obszar. Od tej chwili
wszystko będzie już inne, bo w końcu określimy siebie i zrobimy użytek
z własnej wolności (zamiast tylko o niej mówić), a tym samym
pełniej poznamy siebie. Przede wszystkim jednak znajdziemy większe
oparcie w Bogu, doświadczymy Go realnie w naszym życiu. Czy tego
właśnie dla siebie pragniesz?
|
|