Drodzy
bracia i siostry! W czytaniu ze Starego Testamentu zostaliśmy
zachęceni, aby oddawać chwałę Bogu za Jego wielkie dzieła. W słowach
psalmu potwierdziliśmy tę naszą gotowość mówiąc: Będę oddawał dzięki,
będę wysławiał Twoje Imię, Panie. Oto dziś wielka okazja, by sławić
dzieło Boże - dzieło Boże uczynione w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka.
Towarzyszy nam upał, gorąco; widzę, jak pielgrzymi pochowali się do
cienia. Niech to słońce nie będzie tylko przeszkodą i utrapieniem,
niech będzie dla nas też przypomnieniem czegoś bardzo ważnego. Kiedyś
wielki sługa Boży Abraham w porze największego upału w ciągu dnia
doznał wizyty tajemniczych wędrowców i okazało się, że sam Bóg go
nawiedził. Wybiegł Abraham wołając: "Panie, racz nie omijać domu Twego
sługi! Racz zatrzymać się przy moim namiocie". Niech żar lejący się
z nieba, upał, nie będzie dla nas tylko utrapieniem, ale niech
będzie zachętą do tego samego gestu serca, do tego samego wołania. Oto
właśnie teraz najgorętsza pora dnia - najgorętsza nie tylko stopniami
na termometrze, gorąca także obecnością Boga. Niech z głębi wyrwie
się to właśnie wołanie: "O Panie, racz nie omijać Twojego sługi!
Racz zatrzymać się dzisiaj przy nas i racz umocnić pielgrzymów na
ich drodze wiary."
Chciałbym,
abyśmy dzisiaj odkryli podwójną tajemnicę pielgrzymowania:
pielgrzymowanie do grobu Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego, ale
także pielgrzymowanie od grobu. Równie ważne pielgrzymowanie do grobu
i pielgrzymowanie od grobu. Gdybyśmy bowiem zatrzymali się tylko
na pierwszej części, na pielgrzymowaniu do grobu, to kto wie, czy nie
popadlibyśmy w ducha tego świata, który pielgrzymowanie może utożsamiać
z wizytą w muzeum. Może takie niebezpieczeństwo grozić. Człowiek
zamieni się wtedy w kustosza - duchowego kustosza duchowego muzeum.
Pewnie pamiętamy szkolne wycieczki do tej szacownej muzealnej
instytucji: eksponaty za szybą regału, "nie dotykać", "nie przesuwać",
"nic nie zmieniać", głos przewodnika rozbrzmiewający w muzealnej ciszy
i zachęcający, by podziwiać zamierzchłą przeszłość. Nawet filcowe
kapcie na nogach, żeby nie przeszkadzać! Najlepiej, żeby nikt nas w tym
muzeum nie zauważył. Takie niebezpieczeństwo mogłoby grozić. Jest ono
zawsze realne: popaść w duchowość kustosza muzeum. Ale przecież Ruch
Boży, Ruch w Kościele, Ruch uczniów Pana Jezusa nie jest muzeum;
i to, czym mamy się dzisiaj napełnić, co mamy w sobie dziś
odnowić - to duchowość nie kustosza muzealnego, ale Bożego wojownika.
Ileż z duchowej wojowniczości, przedsiębiorczości brzmi w tym
pięknym słowie: Krucjata.
Kilka miesięcy temu, w grudniu czy
w styczniu - możemy uruchomić teraz naszą wyobraźnię - to piękne
zbocze i drzewa, i trawa - jak to wszystko wyglądało?
Wyschnięta trawa, ogołocone gałęzie drzew, pomiędzy nimi suche
badyle... A dziś? Dziś bujna zieleń, piękne kwiaty - już zapowiedź
owoców - śpiewające ptaki. Dlaczego? Bo od wiosny, od wiosny coraz
mocniej przygrzewa słońce i strumień światła słonecznego coraz
bardziej zalewa ziemię. A tam, gdzie nadmiar światła, tam rodzi
się i życie. Chrystus, który właśnie teraz swoim pielgrzymom, w
tej najgorętszej porze dnia mówi: "Ja jestem Światłością świata
i kto chodzi za mną, ma życie wieczne". Chrystus, który o tej
porze, kiedy wołamy: "Panie, racz nie omijać namiotu swojego sługi",
mówi: "To jest życie wieczne, aby znali Ciebie, jedynego, prawdziwego
Ojca i Tego, którego posłałeś - Jezusa Chrystusa."
A kto wystawia się na to światło, którym jest Chrystus, sam
napełnia się Jego światłością i słyszy wtedy nagle oszałamiającą
zapowiedź: "Także i wy jesteście światłością świata, także
i wy ze światłością idźcie, aby dzielić się życiem z innymi".
To jest duchowość Bożego wojownika, który nie zatrzymuje się jako
kustosz nad strzeżeniem pamiątek szacownej przeszłości, ale pamiątki
przeszłości traktuje jako życiodajne źródło. Wy jesteście światłością
świata, wy idźcie, aby dzielić się życiem z innymi. Dlatego do
pięknego, cennego, ważnego gestu pielgrzymowania do grobu Sługi
Bożego ks. Franciszka chcemy z konieczności dołączyć gest drugi,
który będzie trwał bardzo długo, przez cały rok - pielgrzymowanie w
wierze, jako chrześcijanin przez życie, od grobu Sługi Bożego.
Zajrzymy
sobie teraz przez chwilę do księgi Pisma Świętego. Niech Słowo Boże
podpowie nam, jaką moc może mieć pielgrzymka do grobu bohatera wiary? W
Piśmie Świętym, w Starym Testamencie, jest opisane takie
pielgrzymowanie do grobu jednego z patriarchów - Józefa. Najpierw
nieco tła z Księgi Rodzaju. Józef mieszkał w Egipcie wraz
z rodziną swego ojca. Wreszcie Józef rzekł do swych braci: Gdy ja
umrę, Bóg okaże wam swą łaskę i wyprowadzi was z tej ziemi do
kraju, który przysiągł dać Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi. Po
czym zobowiązał synów Izraela przysięgą, że spełnią takie polecenie:
Gdy Bóg okaże tak wielką swoją łaskawość, zabierzcie stąd moje kości.
Józef umarł mając 110 lat, zabalsamowano go i złożono go do trumny
w Egipcie. Izraelici nie tylko przez następne lata pielgrzymowali do
grobu patriarchy Józefa, ale przydarzyło im się również - z łaski
Bożej - wielkie i niezwykłe pielgrzymowanie wraz z relikwiami
tego bohatera wiary; a była to pielgrzymka od jego grobu. Tak
czytamy w Piśmie Świętym: Gdy faraon uwolnił lud, Bóg powiedział, żeby
lud na widok czekających go walk nie żałował i nie wrócił do
Egiptu. Bóg więc prowadził lud okrężną drogą pustynną, a Izraelici
wyszli uzbrojeni z ziemi egipskiej. I zabrał też Mojżesz ze
sobą kości Józefa, gdyż ten przysięgą zobowiązał Izraelitów mówiąc:
Wspomoże was niezawodnie Bóg, a wówczas zabierzecie stąd kości
moje ze sobą. Ta wiara wspomoże was, wspomoże was niezawodnie Bóg.
Wiara, z którą umierał patriarcha Józef, to przecież ta sama
wiara, z którą odchodził z tego świata Sługa Boży Franciszek.
Wspomoże was niezawodnie Bóg. Z taką wiarą żegnał ten świat ksiądz
Franciszek Blachnicki idąc do domu Ojca... Wspomoże was niezawodnie
Bóg... I jak patriarcha Józef nakazał wówczas: Zabierzcie kości
moje ze sobą i idźcie w drogę, pielgrzymujcie od mojego grobu.
Tak, z całą pewnością w sercu Sługi Bożego księdza Franciszka było
pragnienie, aby zabrać jego dziedzictwo, jego słowa, jego inicjatywy -
i iść, udać się w wielką pielgrzymkę od grobu.
Wyruszyli
więc i rozbili obóz na skraju pustyni, a Pan szedł przed nimi
podczas dnia jako słup obłoku, aby ich prowadzić drogą, podczas nocy
zaś jako słup ognia, aby im świecić, aby mogli iść we dnie i w
nocy. Tak to doczesne szczątki Józefa towarzyszyły Izraelowi po
wyruszeniu w drogę, w pielgrzymce od grobu. Mocą tego samego ducha,
który natchnął Mojżesza. Takiego ducha chcemy nabrać dzisiaj; nie jest
to duch kustosza muzeum ale duch pielgrzyma, którego Bóg wezwał, by
dokonał wyjścia z Egiptu i by innych do tego samego wyjścia
zapraszał. Jest to przecież pielgrzymka Krucjaty, a więc Bożych
bojowników, i to Krucjaty Wyzwolenia, a więc wojowników
mających na celu dobro duchowe człowieka.
Długo patrzyłem na ucisk ludu mego w Egipcie i wysłuchałem jego westchnień. I zstąpiłem aby ich wyzwolić
- tak powiedział Bóg przed wiekami i nigdy nie zaprzestał
powtarzać tych swoich słów. Jak ma wyglądać nabranie ducha, ducha
Krucjaty - Krucjaty Wyzwolenia - przez nas, dzisiejszych pielgrzymów?
Motyw
krycjaty, owszem, nawiązuje do jakichś historycznych sytuacji z XI
czy XII wieku, ale ma jeszcze głębsze, jeszcze mocniejsze, jeszcze
wyraźniejsze znaczenie: walki duchowej. Bo chrześcijanin wielokrotnie w
Nowym Testamencie odmalowany jest jako żołnierz, wojownik, oczywiście
nie walczący nigdy przeciw ludziom, ale zawsze walczący o ludzi.
Na czym polega walka tego świata? Jest walką przeciw ludziom, żeby
drugiemu wyrządzić zło, zdominować go, podporządkować, zmusić, aby mi
służył. Na czym polega Krucjata Jezusa Chrystusa? Jest walką
o ludzi, dla ich dobra, o serce i o duszę
człowieka. Na czym polega różnica? Tam, gdzie mamy do czynienia
z Krucjatą Jezusa Chrystusa, tam zwyciężony nie staje się
niewolnikiem. Nie! Staje się nie tylko uczestnikiem naszego wojska, ale
najlepszym uczestnikiem. Weźmy przykład św. Pawła. Święty Paweł w
początkach swojego życia był zniewolony duchem mordu, duchem żądzy
śmierci - tak jest opisany w Dziejach Apostolskich. Św. Paweł został
z tego zniewolenia uwolniony, został zwyciężony w walce
z Chrystusem, ale nie stał się niewolnikiem chrześcijan. Stał się
nauczycielem chrześcijan, stał się ich apostołem.
Dlatego
uczestnik Krucjaty Wyzwolenia Człowieka nigdy nie wybrzydza
z powodu grzesznika, nigdy nie krzywi się na obecność grzesznika
koło siebie. Zdarza się nam dziś często wybrzydzać na faryzeuszy,
a Pan Jezus z faryzeusza Szawła uczynił największego apostoła
Pawła. Tak wygląda zwycięstwo Pana Jezusa w sercu faryzeusza.
Wybrzydzamy często na ludzi, którzy dali się zastraszyć, a Pan
Jezus z zastraszonego Szymona uczynił pierwszego spośród
apostołów, Piotra. Wybrzydzamy na ludzi, którzy się sprzedali,
a Pan Jezus ze sprzedajnego Lewiego uczynił apostoła Mateusza,
głosiciela Dobrej Nowiny. Dlatego ten, kto czuje się uczestnikiem
Krucjaty walki o wyzwolenie bliźniego, ten nigdy nie jest
komentatorem złej rzeczywistości. Komentatorem złej rzeczywistości jest
być łatwo i takich komentatorów mamy dosyć, mamy ich nawet za
dużo; nie potrzeba, żebyśmy my do tego dzieła komentowania złej
rzeczywistości się dołączyli. Chrześcijanin złej rzeczywistości nie
komentuje, ale jest zaczynem zmiany rzeczywistości ze złej na lepszą.
Chrześcijanin - to jest zasadnicza podstawa i warunek bycia
członkiem Krucjaty - chrześcijanin musi być przyjacielem grzeszników
tak jak jego Mistrz, Jezus Chrystus.
Pamiętam, była w oazie
śpiewana taka piosenka "Jezus jest mym przyjacielem". Śpiewało się to
dawno temu, może nawet jeszcze dzisiaj się śpiewa. Warto zobaczyć
w Ewangelii, czyim przyjacielem jest ów Jezus. Jezus jest mym
przyjacielem, jest przyjacielem grzeszników - i to właśnie jest
serce i duch Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.
Jeśli mamy być,
tak jak Izrael, w drodze pielgrzymowania, jeśli mamy nie ulec pokusie
kustosza czcigodnych i dawnych pamiątek, które zamknie w gablocie,
za szybką, w regale, każe innym nakładać filcowe kapcie i będzie
wołał: Nie dotykać! Przyglądajcie się zabytkom czcigodnej przeszłości -
to potrzeba, żeby udzielił się nam duch Józefa, duch Mojżesza, duch
apostoła Pawła, duch Sługi Bożego Franciszka, który jest Duchem Świętym
i jest duchem ludu w drodze; takiego ludu, który dostrzega nowe
zniewolenia. Nie po to, żeby je skomentować - od tego są inni. Ale po
to, by dostrzec nowe zniewolenia, po to, aby dopisać do naszych
modlitewnych intencji, naszego zapału - Krucjata Wyzwolenia Człowieka.
I tak jak lud Izraela prowadzony przez pustynię, który w coraz to
nowych i nowych miejscach musiał walczyć z pokusą,
z grzechem, i na nowy sposób uczyć się służyć Bogu - tak
pewnie i pielgrzymka temu właśnie służy: żeby zorientować się, na
czym polega świat, w którym żyjemy, żeby zorientować się, na czym
polegają coraz nowe zniewolenia, żeby zorientować się, jak dziś ma
zabrzmieć echem w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka słowo Jezusa Chrystusa
"Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: każdy kto popełnia grzech jest
niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie przebywa w domu na zawsze,
lecz syn przebywa na zawsze. Jeśli zatem Syn was wyzwoli, wówczas
będziecie rzeczywiście wolni".
Niech duch tej wolności, duch
Syna Bożego, duch Jezusa Chrystusa obficie udzieli nam się w czasie tej
Eucharystii w tej abrahamowej, najgorętszej porze dnia. Nie
przestawajmy gdzieś tam w głębi serca wołać: "O Panie, nie omijaj
namiotu Twojego Sługi! O Panie racz zatrzymać się, racz napełnić
mnie mocą, bym nabrał wojowniczego ducha członka Krucjaty Wyzwolenia
Człowieka". Amen.
|
|