Wino w Biblii poprzednia strona

Ilona Bałaż (Inka)

Co prawda „biblijne podstawy” Krucjaty Wyzwolenia Człowieka sformułował dwadzieścia kilka lat temu jej Założyciel ks. Franciszek Blachnicki (chyba wszystkim znane są piękne homilie o Nehemiaszu i wojsku Gedeona), jednak wydaje się, że temat „alkoholu w Biblii” wciąż dla większości z nas pozostaje wielką tajemnicą. Zatrzymujemy się na jednym czy dwóch przykładach -  choćby opowiadanie o cudzie w Kanie Galilejskiej - i szermujemy nimi we wszystkich rozmowach, dyskusjach i argumentacjach. Tymczasem warto może przyjrzeć się bliżej również innym tekstom, które o tym traktują, żeby przynajmniej trochę zrozumieć całościową ich wymowę, poznać znaczenie, wczuć się w semicki sposób obrazowania - i nie krzywić się z niesmakiem, nie stawać bezradnie wobec pewnych wątpliwości ani nie zbywać wyniosłym milczeniem pytań dotyczących - na przykład - kwestii użycia wina w liturgii (czy dozwolone dobrowolnym abstynentom...?) albo sensowności wesel bezalkoholowych (bo przecież ta Kana...!).

Owoc winnego krzewu
Mówiąc o „alkoholu” w Biblii mamy na myśli w zasadzie tylko jeden wyrób - wino, będące finalnym produktem fermentacji owoców winorośli (przede wszystkim, choć wytwarzano je również z granatów, fig i innych owoców). Nie mówimy o destylatach, wynalezionych znacznie później (u progu czasów nowożytnych) i zupełnie gdzie indziej, a pojawiająca się często na kartach biblijnych sycera (mocny trunek, rodzaj piwa produkowanego z nasion owoców) jest przez samych autorów biblijnych traktowana jako paralelne dla „wina” określenie wszelkich napojów odurzających.
Wzmianki o winie czy, mówiąc szerzej, produktach winorośli, są w Biblii tak częste i naturalne, że nasuwa się podstawowe pytanie: czy starożytni Izraelici stosowali wino na co dzień, w zwyczajnym, powiedzielibyśmy dzisiaj, gospodarstwie domowym? Czy było ono jednym z podstawowych składników ich posiłków, czy raczej przeciwnie, zarezerwowane na nadzwyczajne okazje, stanowiło atrybut święta, uczty, zabawy? Odpowiedzi na te pytania zdaje się być tyle, ilu odpowiadających. W zależności chyba od życiowej postawy badaczy spotkać się można z całą gamą skrajnych wręcz poglądów: od stwierdzenia, że śniadanie Izraelity składało się z kromki (!) chleba umaczanej w winie, poprzez uznanie umiarkowanego spożycia jako elementu codziennych posiłków, aż po zaprzeczenie jego używania (przynajmniej przez ubogich) na rzecz wody. Wśród tej różnorodności opinii ciężko znaleźć właściwą. Faktem jest, że w tekstach biblijnych niewiele znajdujemy wskazówek na ten temat, można jednak stwierdzić, że o winie i chlebie mówi się jako o podstawowych produktach spożywczych (zob. np. Rdz 14,18; 1Krn 16,3; Lm 2,12; Łk 7,33). Syrach wymienia wino jako jedną z „rzeczy pierwszej potrzeby” dla człowieka (Syr 39,26), a w Księdze Sędziów mowa o nim jako o elemencie wyposażenia zabieranego w podróż (Sdz 19,19) - zauważmy przy tym, że w tym ostatnim tekście nie ma mowy o wodzie!
Przy tym wszystkim wciąż pozostaje otwarte pytanie, czy w tekstach tych mowa o winie w naszym rozumieniu tego słowa, tzn. o sfermentowanym napoju winogronowym / owocowym, czy o moszczu, tj. świeżo tłoczonym soku z winogron, nie zawierającym substancji odurzających. Tekst hebrajski Starego Testamentu dość jasno rozróżnia te pojęcia, jednak mimo to panuje w tej dziedzinie spore zamieszanie. Jest to jednak zupełnie inny temat.
Można też przypuszczać, że w kraju, w którym woda stanowiła towar deficytowy, a o jej zdobycie często trzeba było toczyć długie walki z sąsiadami (zob. Rdz 26,18nn), to właśnie wino - albo, mówiąc bardziej ogólnie, sok tłoczony z owoców winorośli - stanowiło podstawowy napój stosowany w codziennej gospodarce. Był to bowiem najbardziej praktyczny sposób konserwowania napoju wobec trudności przechowywania w ciepłym klimacie „czystej” wody.
Znany nam doskonale (chociażby z liturgii, jeśli już nie chcemy nawet odwoływać się do szkolnej wiedzy na temat starożytności) zwyczaj mieszania wina z wodą jest zwyczajem stosunkowo późnym, który wkroczył na teren Palestyny wraz z całą bogatą kulturą helleńską (2Mch 15,39). Wcześniej (czyli przed III w. p.n.e.) taka praktyka postrzegana była raczej jako psucie szlachetnego smaku wina (zob. Iz 1,22).

Nie tylko do picia
Poza użyciem czysto spożywczym stosowano również wino jako specyfik paramedyczny, służący do odkażania ran - wystarczy przywołać tu Samarytanina lejącego wino na rany pobitego przez zbójców podróżnego (Łk 10,34) oraz sposób odkażania ranki powstałej w wyniku obrzezania (mówią o tym komentarze rabinackie do Pięcioksięgu) - oraz minimalizowania szkodliwych skutków spożywania zanieczyszczonej wody - tak zaleca św. Paweł Tymoteuszowi (1Tm 5,23). Zmieszane z mirrą było rodzajem narkotyku uśmierzającego ból (oferowany Jezusowi na krzyżu - Mt 27,34; Mk 15,23).
Wino odgrywało również rolę środka płatniczego, stanowiąc główne bogactwo naturalne Palestyny. Jako towar wymienny stosowano je przede wszystkim na dworze królewskim (zob. 2Krn 2,9nn).
Nie sposób też nie wspomnieć o kultycznym użyciu wina. Stanowiło ono bardzo ważny element ofiar pokarmowych, nigdy jednak nie składano go w ofierze samego; zawsze towarzyszyło (w ściśle określonych przepisami ilościach) ofiarom ze zwierząt i pokarmów. 

Uczta paschalna
Dochodzimy tu do momentu niezwykle istotnego: Pascha. Wieczerza paschalna i słynne cztery kielichy wina, rozsławione na wieki i na cały świat w tym jednym momencie, kiedy podczas uczty sederowej (paschalnej) w 30 r. w Jerozolimie Jezus z Nazaretu unosi kielich (prawdopodobnie trzeci, przedostatni z przepisanych na ten wieczór) i wypowiada nad nim słowa, które w katolickiej liturgii stały się słowami konsekracji, formułą sakramentalną: To jest krew moja Nowego Przymierza...
W tym momencie nasuwa się pewne skojarzenie, mieszające wprawdzie dwie główne tradycje redakcyjne Ewangelii - tzw. synoptyczną i Janową - ale, wydaje się, ciekawe. W tradycji biblijnej, w terminologii hebrajskiej wino często nazywane było - dla swojego koloru - „krwią winogron” (por. Rdz 49,11). Jezus zdaje się w tym momencie nawiązywać do tej nazwy - a to prowadzi nas do utrwalonego na kartach Ewangelii wg św. Jana obrazu Winnego Krzewu (por. J 15,1nn). Wezwanie „bierzcie i pijcie” mogłoby być zatem zrozumiane jako powtórzone innymi słowami „wytrwajcie we Mnie”... a Ja będę trwał w was. A każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy i w dniu Jego przyjścia nie dozna wstydu (por. 1J 2,28. 3,6). Krew Jezusa, napój Nowego Przymierza, jest więc tym, co wszczepia Jego wyznawców w Winny Krzew, we wspólnotę z Nim, a jednocześnie pozwala prowadzić życie godne i zgodne z Jego nauką.
A jednak ten, zdawałoby się, odwieczny motyw kielicha paschalnego, tak ściśle w naszej świadomości związany z tym świętem, pochodzi najprawdopodobniej z okresu... helleńskiego! Zauważmy, że we wcześniejszych opisach Paschy nie znajdziemy wzmianki o winie. Mowa jest tylko o baranku i gorzkich ziołach. Oczywiście, brak tych wzmianek może świadczyć równie dobrze wyłącznie o... ich braku, a nie o niespożywaniu wtedy wina, jednak należy pamiętać, że Pascha była pierwotnie wiosennym świętem pasterskim, a wino i w ogóle uprawa winnej latorośli związana jest ściśle z kulturą rolniczą, a zatem z okresem po osiedleniu się Izraela w Kanaanie. Faktem jest też, że pierwsza wzmianka o użyciu wina podczas uczty sederowej pochodzi z Księgi Jubileuszy (49,6), apokryficznego dzieła z II w. p.n.e. W połączeniu z również helleńskim - wspomnianym wcześniej - zwyczajem mieszania wina z wodą (dodajmy, że w stosunku  1:3) byłby to więc element kultury helleńskiej, który tą okrężną drogą dostał się do liturgii rzymskiej. Podobnie nie wiemy nic o wieczerzy szabatowej - tradycyjnie przyjęło się uważać, że w ten wieczór (piątkowy wieczór, rozpoczynający, według żydowskiego sposobu mierzenia czasu, dzień szabatu) kobiety izraelskie szykowały uroczystą wieczerzę, spożywaną przy świecach i koniecznie z najlepszym winem, na jakie było je stać. Jednak teksty biblijne mówią nam jedynie o obowiązku zachowania spoczynku szabatu i tylko w jednym miejscu (Jdt 8,6) znajdujemy wskazówkę mówiącą o jakimkolwiek świętowaniu wigilii szabatu (Judyta pościła przez wszystkie dni swojego wdowieństwa, oprócz wigilii przed szabatami i samych szabatów).

Znak Bożego błogosławieństwa
To wszystko, o czym tu mówimy, z całą pewnością zostałoby lepiej zrozumiane przez mieszkańca może nawet niekoniecznie samej Ziemi Izraela, ale w ogóle terenów śródziemnomorskich, gdzie widok winnic porastających wzgórza, a nawet przydomowych plantacji, jest tak codzienny, jak w naszej strefie klimatycznej pola pszenicy. I jak wieszcz wołał z tęsknotą „do tych pól malowanych zbożem rozmaitem”, tak dla Izraelity winnica była jednym z atrybutów Ziemi Obiecanej - ziemi, którą dał Izraelowi sam Pan: Bóg twój (...) da tobie miasta wielkie i bogate, których nie budowałeś, domy pełne wszelkich dóbr, których nie zbierałeś, wykopane studnie, których nie kopałeś, winnice i gaje oliwne, których nie sadziłeś... (Pwt 6,10n). Nic więc dziwnego, że urodzaj winnic i bogate zbiory stawały się w oczach Narodu Wybranego znakiem Bożego błogosławieństwa, gwarancją i potwierdzeniem Jego wierności Przymierzu, a także Jego opieki nad ludem - wszak dobre zbiory zapewniały dostatek i zabezpieczały byt. Takie myślenie nie jest przecież obce również nam... Także eschatologiczne oczekiwania Izraela, dotyczące dnia ingerencji Boga w historię świata, związane były z obrazem urodzajnej winnicy, pagórków ociekających moszczem (por. Jl 4,18), a na mesjańskiej uczcie z wizji Izajasza nie mogło zabraknąć najwyborniejszych win (por. Iz 25,6). Winnica będzie też znakiem odbudowy i przyszłej chwały Izraela: Zbudują domy i mieszkać w nich będą, zasadzą winnice i będą jedli z nich owoce (Iz 65,21).

Winnicą Pana jest Dom Izraela...
Takie myślenie doprowadziło w pewnym momencie do pojawienia się obrazu Izraela jako winnicy Pana. Jak winogrodnik, doglądający wymagającej wielkiej troski plantacji, Bóg opiekuje się swym ludem, zapewnia mu bezpieczeństwo i pomyślność. Ten Boży protektorat Izrael odczytuje już w wydarzeniu Wyjścia z Egiptu i zasiedlenia Kanaanu - Ziemi Obiecanej, o czym śpiewa psalmista w Psalmie 80: Wyrwałeś winorośl z Egiptu, wygnałeś pogan, a ją zasadziłeś. Grunt dla niej przygotowałeś, a ona zapuściła korzenie i napełniła ziemię... Również słynna Izajaszowa „Pieśń o winnicy” (Iz 5,1-7) jest wyrazem takiego właśnie widzenia relacji Boga do Izraela. Tak też mówi o swym ludzie sam Stwórca: Ja zasadziłem ciebie jako szlachetną latorośl winną, tylko szczep prawdziwy (Jr 2,21a).
W tym momencie dochodzimy jednak do bolesnego rozdarcia tego sielankowego obrazu. Wszystkie trzy wspomniane teksty mówią dalej o zniszczeniu winnicy - upadku Izraela. Wstrząsający obraz spustoszonego dziedzictwa Pana przywołuje gorzką prawdę o grzechu Ludu Bożego, o jego niewierności Przymierzu. W ten sposób to, co było radosnym symbolem Bożego błogosławieństwa i Jego opieki nad ludem - obraz winnicy, winnego krzewu, owocu winorośli - staje się znakiem sądu; wino jest synonimem gniewu Bożego, wylanego na wszystkie narody, z niewiernym Izraelem w pierwszym rzędzie (por. Jr 25,15)
Wbrew pozorom z tekstów Starego Testamentu bije nadzieja i radość zbawienia - ostatecznie przemieniony, uświęcony Izrael zamieszka w nowej Jerozolimie, w stworzonych przez Pana nowych niebiosach i nowej ziemi (Iz 65,17nn; por. Ap 21-22) - jednak pewne napięcie powstało i pozostanie. W Nowym Testamencie motyw kielicha przyjmowanego od Boga powróci w innych co prawda okolicznościach, ale w również negatywnym czy przynajmniej bolesnym kontekście (Mt 26,42; Mk 14,36). Także znany obraz winnicy posłuży Jezusowi dla zobrazowania zatwardziałości serca Izraela i odrzucenia przez niego mesjasza, przychodzącego doń jako do swojej własności (Łk 20,9-16; por. J 1,11).
Symbolika w tym wypadku jest jak słowo Boże - mieczem obosiecznym. A sposób wykorzystania Bożego daru i jego konsekwencje zależą w znacznej mierze od samego człowieka i jego dobrej woli.

Użycie i nadużycie
Być może taka dwoistość symboliki wina - dwoistość, która ma przecież swoje źródło w mentalności i umyśle autorów pism biblijnych - zrodziła się z prostej obserwacji życia codziennego. Starożytni Izraelici, podobnie jak chyba wszyscy ludzie wszystkich epok, również borykali się z napięciem pomiędzy użyciem a nadużyciem napoju odurzającego. Bo poza wspomnianymi funkcjami spożywczymi, monetarnymi, medycznymi czy kultycznymi znane im były również psychoaktywne właściwości wina. Już psalmista śpiewał o winie, które rozwesela serce ludzkie (Ps 104,15), zaleca się je jako napój dla skazańców, aby zapomnieli o swej nędzy (Prz 31,6n), powszechny był też zwyczaj „pocieszania” w ten sposób żałobnika po śmierci bliskich (Jr 16,7). Szybko jednak okazało się, że zadowolenie serca i radość duszy daje wino pite w swoim czasie i z umiarkowaniem. Udręczeniem dla duszy jest zaś wino pite w nadmiernej ilości, wśród podniecenia i zwady (Syr 31, 28n). Ale nie wszyscy potrafili zachować ten „zdrowy umiar”.
Przestrogi przed opilstwem, opisy - często prześmiewcze - zachowania osób nadużywających „dobroczynnego” napoju z winnej latorośli pojawiają się szczególnie często w księgach mądrościowych. Cytowany już Syrach przestrzega jeszcze: Przy piciu wina nie bądź zbyt odważny, albowiem ono zgubiło wielu, bo pijaństwo powiększa szał głupiego na jego zgubę, osłabia siły i sprowadza rany (Syr 32,25.30). Wśród przysłów znajdziemy ostrzeżenie: Popada w nędzę, kto lubi hulanki, nie wzbogaci się, kto lubi oliwę i wino (Prz 21,17), a stary Tobiasz napomina swego wyruszającego w daleką drogę syna: Czym sam się brzydzisz, nie czyń tego nikomu! Nie pij wina aż do upicia się i niech pijaństwo nie idzie z tobą w drogę! (Tb 4,15). Izraelscy mędrcy szybko odkryli zagrożenia, czające się w kuszącym czerwienią naczyniu z winem (Prz 23,31nn). Jednak ich mądrość nie szła w parze z praktyką życia - zwłaszcza wyższych sfer społeczeństwa (być może niższych też, ale na ten temat brakuje nam danych). Prorocy niesłychanie mocno piętnowali pijaństwo, rozpowszechnione na dworze królewskim, wśród kapłanów w świątyni i dowódców wojskowych (zob. Iz 5,22n. 28,7; Jr 13,13; Am 6,6). Ponadto to właśnie odurzenie winem doprowadziło do śmierci króla Eli (1Krl 16,9n), a także Holofernesa, dowódcy wojsk babilońskich (Jdt 13,1nn) - aczkolwiek ten ostatni opis to jeden z wielu w Biblii przykładów wykorzystania, w ujęciu autorów biblijnych i mentalności semickiej godnego pochwały, ludzkiej słabości na korzyść Izraela. 

Chrześcijańska wstrzemięźliwość i trzeźwość
Nowy Testament przynosi w tej kwestii jedno zasadnicze novum, mianowicie - całkowicie nową motywację. Mówi o niej św. Paweł: Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie (1Kor 10,31). Trzeźwy styl życia ma być cechą... nowego człowieka, odkupionego przez Chrystusa i poddającego się prowadzeniu Ducha (Ga 5,21; por. 1P 4,3; Rz 13,13n). Już nie Prawo i czysty pragmatyzm, ale posłuszeństwo woli Bożej i miłość bliźniego powinny motywować uczniów Chrystusa do wstrzemięźliwości, a czasami wręcz abstynencji (Ef 5,18; Rz 14,21). W tym świetle oczywiste stają się zalecenia, jakie daje apostoł pozostawionym w młodych gminach chrześcijańskich pasterzom: nienaganność, trzeźwość, umiar w piciu wina, brak skłonności do pijaństwa i awantur... (por. 1Tm 3,2n; Tt 1,7). Co więcej, w swym czasem zbyt gwałtownym radykalizmie Paweł gotów jest odmówić pijakowi udziału we wspólnocie (zob. 1Kor 5,11)...
Chrześcijańska wstrzemięźliwość i trzeźwość ma jeszcze jedno podłoże, można powiedzieć: eschatologiczne. Sam Jezus ostrzega swych uczniów: Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe (...) żeby ten dzień [dzień paruzji, przyjścia Pana, dzień sądu Bożego] nie przypadł na was znienacka... (Łk 21,34). I w tym momencie trzeba na chwilę odwołać się do tekstu oryginalnego Ewangelii. Użyte w tym wersecie greckie słowo kraipale, w Biblii Tysiąclecia przetłumaczone jako „obżarstwo”, oznacza w rzeczywistości „picie bez umiaru, pijacką rozpustę”, a czasami wręcz - popularnego kaca. Już współczesnym Jezusa nieobce więc były tak daleko posunięte formy nadużywania owocu winorośli - a także tak żałosne jego skutki - a jednocześnie już oni zdawali sobie sprawę, że odurzenie alkoholowe tępi tę eschatologiczną, pełną nadziei czujność, jaka cechowała pierwszych chrześcijan, oczekujących rychłego powrotu Jezusa w chwale. Dlatego również Piotr wzywał: Bądźcie trzeźwi! (1P 1,13. 5,8)...  

Nazireat - znak sprzeciwu
Naturalną odpowiedzią na opisane powyżej problemy wydaje się być znana ze Starego Testamentu instytucja nazireatu. Boży nazirejczycy, którzy „nie pili wina ani sycery”... czyż może być obraz bliższy i milszy sercu współczesnego „wojska Gedeona”...?! A jednak to utożsamienie nie musi być tak oczywiste.
Hebrajskie słowo nazir pochodzi od czasownika nazar, oznaczającego „konsekrować, poświęcać” i znaczy mniej więcej „konsekrowany, oddzielony” (według obrazowania i mentalności biblijnej „oddzielony” znaczyło tyle, co „przeznaczony do innych celów”, a w konsekwencji „poświęcony”). Nazirejczyk był więc osobą świętą - konsekrowaną. W późniejszych czasach swój specyficzny status potwierdzał dobrowolną przysięgą, ale pierwotnie był charyzmatykiem, obdarzonym Bożą (nie „boską”!) mocą ku przestrzeganiu cnót. W prawie nazireatu od początku dominował motyw poświęcenia, konsekracji. Człowiek całkowicie poświęcał się, albo zostawał poświęcony mocą przysięgi złożonej przez matkę, Bogu. „Oddzielał się” od reszty narodu, jednak nie było to oddzielenie ascetyczne, a wyraz oddania się Bogu; motyw abstynencji był tu raczej ilustratywny, niż konstytutywny.
Początkowo zobowiązanie było spontaniczne i dożywotnie, podobnie jak dożywotnie było charyzmatyczne obdarowanie człowieka. Z czasem jednak cały ruch nazireatu został uregulowany i ujęty w ramy prawne, dzięki czemu każdy, kto złożył ślub przestrzegania określonego sposobu bycia, mógł zostać nazirejczykiem na okres przejściowy. W tej sytuacji nazirejczyk nie był już przede wszystkim osobą świętą, ale kimś zobowiązanym mocą przysięgi do wykonywania świętych obowiązków. W końcu, drogą stopniowej i bardzo powolnej ewolucji, najistotniejszą cechą zobowiązania nazirejskiego stały się właśnie te zewnętrzne przejawy i znaki, które całkowicie zatarły pierwotny charyzmatyczny charakter całego ruchu.
Najbardziej widoczną - i chyba najlepiej nam dzisiaj znaną - oznaką przynależności do grona nazirejczyków były długie, nieścinane przez cały okres obowiązywania przysięgi włosy (Lb 6,5). Z czym innym kojarzymy Samsona, jeśli nie z długimi włosami, po których ścięciu przez Dalilę bohater utracił swoją niezwykłą siłę? Jednakże nie we włosach siła - Pan cofnął swą rękę od Samsona dlatego, że ten nie dotrzymał żadnego ze zobowiązań nazireatu. Nie ma w tym żadnej magii.
Kolejnym elementem szczególnego statusu nazirejczyka był wymóg unikania („niezbliżania się”) do ciał zmarłych; dotyczyło to również własnych rodziców (Lb 6,6-7). I może do tego właśnie przepisu nawiązuje Jezus w dialogu z powołanym uczniem: Do innego rzekł: Pójdź za Mną! Ten zaś odpowiedział: Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca! Odparł mu: Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże! (Łk 9,59-60) - wzywając go do całkowitego poświęcenia, „oddzielenia się” od świata, do radykalizmu i świętości właściwych pierwotnym nazirejczykom...?
I wreszcie słynne „wina i sycery pić nie będzie” (Lb 6,3)... Najbliższy sercu uczestnika Krucjaty Wyzwolenia Człowieka wymóg nazireatu. Całkowita abstynencja, wzmocniona i podkreślona powstrzymaniem się od spożywania jakiegokolwiek owocu winnej latorośli (a więc także winogron świeżych czy suszonych oraz samego soku z winogron) - w niektórych przypadkach nakazana również matce potencjalnego nazirejczyka (Sdz 13,4). A zatem nie jesteśmy pierwsi...
Jednak ten przepis ma - być może - podłoże znacznie głębsze, niż zwykły zewnętrzny znak oddzielenia od reszty ludu i przeznaczenia na służbę Bożą. Podłoże często przemilczane, niedostrzegane w wielu opracowaniach dotyczących nazireatu. Otóż abstynencja od wina bywa postrzegana jako reakcja na społeczne i religijne obyczaje kananejskie; reakcja pustynnych nomadów na kulturę agrarną plemion osiadłych. I o ile na płaszczyźnie społecznej jesteśmy w stanie bardzo łatwo to zrozumieć (model akcja-reakcja z silnym zaznaczeniem postawy skrajnie przeciwnej), o tyle na płaszczyźnie religijnej dotykamy aspektu polemicznego. Religia kananejska związana była z nadużywaniem wina, prowadzącym do rozpusty, także nierządu sakralnego (por. Oz 4, 10-18). Postawa nazirejczyka - przypomnijmy: świętego, oddanego Bogu charyzmatycznego radykała - byłaby więc bardzo zdecydowanym sprzeciwem wobec apostazji Izraela i obroną kultu jedynego Boga. Być może echa tej polemiki znajdują się również w opowieści o Noem i przekleństwie Kanaana (Rdz 9, 20-27), a także w opisie kazirodztwa Lota i jego córek (Rdz 19, 30-38).
Jeżeli jednak abstynencja wiąże się z obroną czystości kultu, ze sprzeciwem wobec grzesznych praktyk pogańskich - jakże blisko takiej postawy stawia to Krucjatę! Uważne spojrzenie zarówno na starożytny nazireat, jak i na całkiem współczesne teksty Założyciela KWC pozwala dostrzec bardzo wiele cech wspólnych i podobnego widzenia kwestii świętości i wierności Bogu. Jest to jednak podobieństwo na poziomie znacznie głębszym, niż mogłoby się zdawać na pierwszy rzut oka.

Eleuteria nr 71, 3/2007

początek strony