Co
prawda „biblijne podstawy” Krucjaty Wyzwolenia Człowieka sformułował
dwadzieścia kilka lat temu jej Założyciel ks. Franciszek Blachnicki
(chyba wszystkim znane są piękne homilie o Nehemiaszu
i wojsku Gedeona), jednak wydaje się, że temat „alkoholu w Biblii”
wciąż dla większości z nas pozostaje wielką tajemnicą.
Zatrzymujemy się na jednym czy dwóch przykładach - choćby
opowiadanie o cudzie w Kanie Galilejskiej - i szermujemy nimi
we wszystkich rozmowach, dyskusjach i argumentacjach. Tymczasem
warto może przyjrzeć się bliżej również innym tekstom, które o tym
traktują, żeby przynajmniej trochę zrozumieć całościową ich wymowę,
poznać znaczenie, wczuć się w semicki sposób obrazowania - i nie
krzywić się z niesmakiem, nie stawać bezradnie wobec pewnych
wątpliwości ani nie zbywać wyniosłym milczeniem pytań dotyczących - na
przykład - kwestii użycia wina w liturgii (czy dozwolone dobrowolnym
abstynentom...?) albo sensowności wesel bezalkoholowych (bo przecież ta
Kana...!).
Owoc winnego krzewu Mówiąc
o „alkoholu” w Biblii mamy na myśli w zasadzie tylko jeden wyrób -
wino, będące finalnym produktem fermentacji owoców winorośli (przede
wszystkim, choć wytwarzano je również z granatów, fig
i innych owoców). Nie mówimy o destylatach, wynalezionych znacznie
później (u progu czasów nowożytnych) i zupełnie gdzie indziej,
a pojawiająca się często na kartach biblijnych sycera (mocny
trunek, rodzaj piwa produkowanego z nasion owoców) jest przez
samych autorów biblijnych traktowana jako paralelne dla „wina”
określenie wszelkich napojów odurzających. Wzmianki o winie
czy, mówiąc szerzej, produktach winorośli, są w Biblii tak częste
i naturalne, że nasuwa się podstawowe pytanie: czy starożytni
Izraelici stosowali wino na co dzień, w zwyczajnym, powiedzielibyśmy
dzisiaj, gospodarstwie domowym? Czy było ono jednym z podstawowych
składników ich posiłków, czy raczej przeciwnie, zarezerwowane na
nadzwyczajne okazje, stanowiło atrybut święta, uczty, zabawy?
Odpowiedzi na te pytania zdaje się być tyle, ilu odpowiadających. W
zależności chyba od życiowej postawy badaczy spotkać się można
z całą gamą skrajnych wręcz poglądów: od stwierdzenia, że
śniadanie Izraelity składało się z kromki (!) chleba umaczanej w
winie, poprzez uznanie umiarkowanego spożycia jako elementu codziennych
posiłków, aż po zaprzeczenie jego używania (przynajmniej przez ubogich)
na rzecz wody. Wśród tej różnorodności opinii ciężko znaleźć właściwą.
Faktem jest, że w tekstach biblijnych niewiele znajdujemy wskazówek na
ten temat, można jednak stwierdzić, że o winie i chlebie mówi
się jako o podstawowych produktach spożywczych (zob. np. Rdz
14,18; 1Krn 16,3; Lm 2,12; Łk 7,33). Syrach wymienia wino jako jedną
z „rzeczy pierwszej potrzeby” dla człowieka (Syr 39,26),
a w Księdze Sędziów mowa o nim jako o elemencie
wyposażenia zabieranego w podróż (Sdz 19,19) - zauważmy przy tym,
że w tym ostatnim tekście nie ma mowy o wodzie! Przy tym
wszystkim wciąż pozostaje otwarte pytanie, czy w tekstach tych mowa
o winie w naszym rozumieniu tego słowa, tzn.
o sfermentowanym napoju winogronowym / owocowym, czy
o moszczu, tj. świeżo tłoczonym soku z winogron, nie
zawierającym substancji odurzających. Tekst hebrajski Starego
Testamentu dość jasno rozróżnia te pojęcia, jednak mimo to panuje w tej
dziedzinie spore zamieszanie. Jest to jednak zupełnie inny temat. Można
też przypuszczać, że w kraju, w którym woda stanowiła towar deficytowy,
a o jej zdobycie często trzeba było toczyć długie walki
z sąsiadami (zob. Rdz 26,18nn), to właśnie wino - albo, mówiąc
bardziej ogólnie, sok tłoczony z owoców winorośli - stanowiło
podstawowy napój stosowany w codziennej gospodarce. Był to bowiem
najbardziej praktyczny sposób konserwowania napoju wobec trudności
przechowywania w ciepłym klimacie „czystej” wody. Znany nam
doskonale (chociażby z liturgii, jeśli już nie chcemy nawet
odwoływać się do szkolnej wiedzy na temat starożytności) zwyczaj
mieszania wina z wodą jest zwyczajem stosunkowo późnym, który
wkroczył na teren Palestyny wraz z całą bogatą kulturą helleńską
(2Mch 15,39). Wcześniej (czyli przed III w. p.n.e.) taka praktyka
postrzegana była raczej jako psucie szlachetnego smaku wina (zob. Iz
1,22). Nie tylko do picia Poza
użyciem czysto spożywczym stosowano również wino jako specyfik
paramedyczny, służący do odkażania ran - wystarczy przywołać tu
Samarytanina lejącego wino na rany pobitego przez zbójców podróżnego
(Łk 10,34) oraz sposób odkażania ranki powstałej w wyniku
obrzezania (mówią o tym komentarze rabinackie do Pięcioksięgu) -
oraz minimalizowania szkodliwych skutków spożywania zanieczyszczonej
wody - tak zaleca św. Paweł Tymoteuszowi (1Tm 5,23). Zmieszane
z mirrą było rodzajem narkotyku uśmierzającego ból (oferowany
Jezusowi na krzyżu - Mt 27,34; Mk 15,23). Wino odgrywało również
rolę środka płatniczego, stanowiąc główne bogactwo naturalne Palestyny.
Jako towar wymienny stosowano je przede wszystkim na dworze królewskim
(zob. 2Krn 2,9nn). Nie sposób też nie wspomnieć o kultycznym
użyciu wina. Stanowiło ono bardzo ważny element ofiar pokarmowych,
nigdy jednak nie składano go w ofierze samego; zawsze towarzyszyło (w
ściśle określonych przepisami ilościach) ofiarom ze zwierząt
i pokarmów. Uczta paschalna Dochodzimy
tu do momentu niezwykle istotnego: Pascha. Wieczerza paschalna
i słynne cztery kielichy wina, rozsławione na wieki i na cały
świat w tym jednym momencie, kiedy podczas uczty sederowej (paschalnej)
w 30 r. w Jerozolimie Jezus z Nazaretu unosi kielich
(prawdopodobnie trzeci, przedostatni z przepisanych na ten
wieczór) i wypowiada nad nim słowa, które w katolickiej liturgii
stały się słowami konsekracji, formułą sakramentalną: To jest krew moja
Nowego Przymierza... W tym momencie nasuwa się pewne skojarzenie,
mieszające wprawdzie dwie główne tradycje redakcyjne Ewangelii - tzw.
synoptyczną i Janową - ale, wydaje się, ciekawe. W tradycji
biblijnej, w terminologii hebrajskiej wino często nazywane było - dla
swojego koloru - „krwią winogron” (por. Rdz 49,11). Jezus zdaje się w
tym momencie nawiązywać do tej nazwy - a to prowadzi nas do
utrwalonego na kartach Ewangelii wg św. Jana obrazu Winnego Krzewu
(por. J 15,1nn). Wezwanie „bierzcie i pijcie” mogłoby być zatem
zrozumiane jako powtórzone innymi słowami „wytrwajcie we Mnie”...
a Ja będę trwał w was. A każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy
i w dniu Jego przyjścia nie dozna wstydu (por. 1J 2,28. 3,6). Krew
Jezusa, napój Nowego Przymierza, jest więc tym, co wszczepia Jego
wyznawców w Winny Krzew, we wspólnotę z Nim, a jednocześnie
pozwala prowadzić życie godne i zgodne z Jego nauką. A jednak
ten, zdawałoby się, odwieczny motyw kielicha paschalnego, tak ściśle w
naszej świadomości związany z tym świętem, pochodzi
najprawdopodobniej z okresu... helleńskiego! Zauważmy, że we
wcześniejszych opisach Paschy nie znajdziemy wzmianki o winie.
Mowa jest tylko o baranku i gorzkich ziołach. Oczywiście,
brak tych wzmianek może świadczyć równie dobrze wyłącznie o... ich
braku, a nie o niespożywaniu wtedy wina, jednak należy
pamiętać, że Pascha była pierwotnie wiosennym świętem pasterskim,
a wino i w ogóle uprawa winnej latorośli związana jest ściśle
z kulturą rolniczą, a zatem z okresem po osiedleniu się
Izraela w Kanaanie. Faktem jest też, że pierwsza wzmianka o użyciu
wina podczas uczty sederowej pochodzi z Księgi Jubileuszy (49,6),
apokryficznego dzieła z II w. p.n.e. W połączeniu
z również helleńskim - wspomnianym wcześniej - zwyczajem mieszania
wina z wodą (dodajmy, że w stosunku 1:3) byłby to więc
element kultury helleńskiej, który tą okrężną drogą dostał się do
liturgii rzymskiej. Podobnie nie wiemy nic o wieczerzy szabatowej
- tradycyjnie przyjęło się uważać, że w ten wieczór (piątkowy wieczór,
rozpoczynający, według żydowskiego sposobu mierzenia czasu, dzień
szabatu) kobiety izraelskie szykowały uroczystą wieczerzę, spożywaną
przy świecach i koniecznie z najlepszym winem, na jakie było
je stać. Jednak teksty biblijne mówią nam jedynie o obowiązku
zachowania spoczynku szabatu i tylko w jednym miejscu (Jdt 8,6)
znajdujemy wskazówkę mówiącą o jakimkolwiek świętowaniu wigilii
szabatu (Judyta pościła przez wszystkie dni swojego wdowieństwa, oprócz
wigilii przed szabatami i samych szabatów). Znak Bożego błogosławieństwa To
wszystko, o czym tu mówimy, z całą pewnością zostałoby lepiej
zrozumiane przez mieszkańca może nawet niekoniecznie samej Ziemi
Izraela, ale w ogóle terenów śródziemnomorskich, gdzie widok winnic
porastających wzgórza, a nawet przydomowych plantacji, jest tak
codzienny, jak w naszej strefie klimatycznej pola pszenicy. I jak
wieszcz wołał z tęsknotą „do tych pól malowanych zbożem
rozmaitem”, tak dla Izraelity winnica była jednym z atrybutów
Ziemi Obiecanej - ziemi, którą dał Izraelowi sam Pan: Bóg twój (...) da
tobie miasta wielkie i bogate, których nie budowałeś, domy
pełne wszelkich dóbr, których nie zbierałeś, wykopane studnie, których
nie kopałeś, winnice i gaje oliwne, których nie sadziłeś... (Pwt
6,10n). Nic więc dziwnego, że urodzaj winnic i bogate zbiory
stawały się w oczach Narodu Wybranego znakiem Bożego
błogosławieństwa, gwarancją i potwierdzeniem Jego wierności
Przymierzu, a także Jego opieki nad ludem - wszak dobre zbiory
zapewniały dostatek i zabezpieczały byt. Takie myślenie nie jest
przecież obce również nam... Także eschatologiczne oczekiwania Izraela,
dotyczące dnia ingerencji Boga w historię świata, związane były
z obrazem urodzajnej winnicy, pagórków ociekających moszczem (por.
Jl 4,18), a na mesjańskiej uczcie z wizji Izajasza nie mogło
zabraknąć najwyborniejszych win (por. Iz 25,6). Winnica będzie też
znakiem odbudowy i przyszłej chwały Izraela: Zbudują domy
i mieszkać w nich będą, zasadzą winnice i będą jedli
z nich owoce (Iz 65,21). Winnicą Pana jest Dom Izraela... Takie
myślenie doprowadziło w pewnym momencie do pojawienia się obrazu
Izraela jako winnicy Pana. Jak winogrodnik, doglądający wymagającej
wielkiej troski plantacji, Bóg opiekuje się swym ludem, zapewnia mu
bezpieczeństwo i pomyślność. Ten Boży protektorat Izrael odczytuje
już w wydarzeniu Wyjścia z Egiptu i zasiedlenia Kanaanu -
Ziemi Obiecanej, o czym śpiewa psalmista w Psalmie 80: Wyrwałeś
winorośl z Egiptu, wygnałeś pogan, a ją zasadziłeś. Grunt dla
niej przygotowałeś, a ona zapuściła korzenie i napełniła
ziemię... Również słynna Izajaszowa „Pieśń o winnicy” (Iz 5,1-7)
jest wyrazem takiego właśnie widzenia relacji Boga do Izraela. Tak też
mówi o swym ludzie sam Stwórca: Ja zasadziłem ciebie jako
szlachetną latorośl winną, tylko szczep prawdziwy (Jr 2,21a). W tym
momencie dochodzimy jednak do bolesnego rozdarcia tego sielankowego
obrazu. Wszystkie trzy wspomniane teksty mówią dalej o zniszczeniu
winnicy - upadku Izraela. Wstrząsający obraz spustoszonego dziedzictwa
Pana przywołuje gorzką prawdę o grzechu Ludu Bożego, o jego
niewierności Przymierzu. W ten sposób to, co było radosnym symbolem
Bożego błogosławieństwa i Jego opieki nad ludem - obraz winnicy,
winnego krzewu, owocu winorośli - staje się znakiem sądu; wino jest
synonimem gniewu Bożego, wylanego na wszystkie narody,
z niewiernym Izraelem w pierwszym rzędzie (por. Jr 25,15) Wbrew
pozorom z tekstów Starego Testamentu bije nadzieja i radość
zbawienia - ostatecznie przemieniony, uświęcony Izrael zamieszka w
nowej Jerozolimie, w stworzonych przez Pana nowych niebiosach
i nowej ziemi (Iz 65,17nn; por. Ap 21-22) - jednak pewne napięcie
powstało i pozostanie. W Nowym Testamencie motyw kielicha
przyjmowanego od Boga powróci w innych co prawda okolicznościach, ale w
również negatywnym czy przynajmniej bolesnym kontekście (Mt 26,42; Mk
14,36). Także znany obraz winnicy posłuży Jezusowi dla zobrazowania
zatwardziałości serca Izraela i odrzucenia przez niego mesjasza,
przychodzącego doń jako do swojej własności (Łk 20,9-16; por. J 1,11). Symbolika
w tym wypadku jest jak słowo Boże - mieczem obosiecznym. A sposób
wykorzystania Bożego daru i jego konsekwencje zależą w znacznej
mierze od samego człowieka i jego dobrej woli. Użycie i nadużycie Być
może taka dwoistość symboliki wina - dwoistość, która ma przecież swoje
źródło w mentalności i umyśle autorów pism biblijnych - zrodziła
się z prostej obserwacji życia codziennego. Starożytni Izraelici,
podobnie jak chyba wszyscy ludzie wszystkich epok, również borykali się
z napięciem pomiędzy użyciem a nadużyciem napoju
odurzającego. Bo poza wspomnianymi funkcjami spożywczymi, monetarnymi,
medycznymi czy kultycznymi znane im były również psychoaktywne
właściwości wina. Już psalmista śpiewał o winie, które rozwesela
serce ludzkie (Ps 104,15), zaleca się je jako napój dla skazańców, aby
zapomnieli o swej nędzy (Prz 31,6n), powszechny był też zwyczaj
„pocieszania” w ten sposób żałobnika po śmierci bliskich (Jr 16,7).
Szybko jednak okazało się, że zadowolenie serca i radość duszy
daje wino pite w swoim czasie i z umiarkowaniem. Udręczeniem
dla duszy jest zaś wino pite w nadmiernej ilości, wśród
podniecenia i zwady (Syr 31, 28n). Ale nie wszyscy potrafili
zachować ten „zdrowy umiar”. Przestrogi przed opilstwem, opisy -
często prześmiewcze - zachowania osób nadużywających „dobroczynnego”
napoju z winnej latorośli pojawiają się szczególnie często w
księgach mądrościowych. Cytowany już Syrach przestrzega jeszcze: Przy
piciu wina nie bądź zbyt odważny, albowiem ono zgubiło wielu, bo
pijaństwo powiększa szał głupiego na jego zgubę, osłabia siły
i sprowadza rany (Syr 32,25.30). Wśród przysłów znajdziemy
ostrzeżenie: Popada w nędzę, kto lubi hulanki, nie wzbogaci się, kto
lubi oliwę i wino (Prz 21,17), a stary Tobiasz napomina swego
wyruszającego w daleką drogę syna: Czym sam się brzydzisz, nie czyń
tego nikomu! Nie pij wina aż do upicia się i niech pijaństwo nie
idzie z tobą w drogę! (Tb 4,15). Izraelscy mędrcy szybko odkryli
zagrożenia, czające się w kuszącym czerwienią naczyniu z winem
(Prz 23,31nn). Jednak ich mądrość nie szła w parze z praktyką
życia - zwłaszcza wyższych sfer społeczeństwa (być może niższych też,
ale na ten temat brakuje nam danych). Prorocy niesłychanie mocno
piętnowali pijaństwo, rozpowszechnione na dworze królewskim, wśród
kapłanów w świątyni i dowódców wojskowych (zob. Iz 5,22n. 28,7; Jr
13,13; Am 6,6). Ponadto to właśnie odurzenie winem doprowadziło do
śmierci króla Eli (1Krl 16,9n), a także Holofernesa, dowódcy wojsk
babilońskich (Jdt 13,1nn) - aczkolwiek ten ostatni opis to jeden
z wielu w Biblii przykładów wykorzystania, w ujęciu autorów
biblijnych i mentalności semickiej godnego pochwały, ludzkiej
słabości na korzyść Izraela. Chrześcijańska wstrzemięźliwość i trzeźwość Nowy
Testament przynosi w tej kwestii jedno zasadnicze novum,
mianowicie - całkowicie nową motywację. Mówi o niej św. Paweł: Czy
jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę
Bożą czyńcie (1Kor 10,31). Trzeźwy styl życia ma być cechą... nowego
człowieka, odkupionego przez Chrystusa i poddającego się
prowadzeniu Ducha (Ga 5,21; por. 1P 4,3; Rz 13,13n). Już nie Prawo
i czysty pragmatyzm, ale posłuszeństwo woli Bożej i miłość
bliźniego powinny motywować uczniów Chrystusa do wstrzemięźliwości,
a czasami wręcz abstynencji (Ef 5,18; Rz 14,21). W tym świetle
oczywiste stają się zalecenia, jakie daje apostoł pozostawionym w
młodych gminach chrześcijańskich pasterzom: nienaganność, trzeźwość,
umiar w piciu wina, brak skłonności do pijaństwa i awantur...
(por. 1Tm 3,2n; Tt 1,7). Co więcej, w swym czasem zbyt gwałtownym
radykalizmie Paweł gotów jest odmówić pijakowi udziału we wspólnocie
(zob. 1Kor 5,11)... Chrześcijańska wstrzemięźliwość
i trzeźwość ma jeszcze jedno podłoże, można powiedzieć:
eschatologiczne. Sam Jezus ostrzega swych uczniów: Uważajcie na siebie,
aby wasze serca nie były ociężałe (...) żeby ten dzień [dzień paruzji,
przyjścia Pana, dzień sądu Bożego] nie przypadł na was znienacka... (Łk
21,34). I w tym momencie trzeba na chwilę odwołać się do tekstu
oryginalnego Ewangelii. Użyte w tym wersecie greckie słowo kraipale, w
Biblii Tysiąclecia przetłumaczone jako „obżarstwo”, oznacza w
rzeczywistości „picie bez umiaru, pijacką rozpustę”, a czasami
wręcz - popularnego kaca. Już współczesnym Jezusa nieobce więc były tak
daleko posunięte formy nadużywania owocu winorośli - a także tak
żałosne jego skutki - a jednocześnie już oni zdawali sobie sprawę,
że odurzenie alkoholowe tępi tę eschatologiczną, pełną nadziei
czujność, jaka cechowała pierwszych chrześcijan, oczekujących rychłego
powrotu Jezusa w chwale. Dlatego również Piotr wzywał: Bądźcie
trzeźwi! (1P 1,13. 5,8)... Nazireat - znak sprzeciwu Naturalną
odpowiedzią na opisane powyżej problemy wydaje się być znana ze Starego
Testamentu instytucja nazireatu. Boży nazirejczycy, którzy „nie pili
wina ani sycery”... czyż może być obraz bliższy i milszy sercu
współczesnego „wojska Gedeona”...?! A jednak to utożsamienie nie
musi być tak oczywiste. Hebrajskie słowo nazir pochodzi od
czasownika nazar, oznaczającego „konsekrować, poświęcać” i znaczy
mniej więcej „konsekrowany, oddzielony” (według obrazowania
i mentalności biblijnej „oddzielony” znaczyło tyle, co
„przeznaczony do innych celów”, a w konsekwencji
„poświęcony”). Nazirejczyk był więc osobą świętą - konsekrowaną. W
późniejszych czasach swój specyficzny status potwierdzał dobrowolną
przysięgą, ale pierwotnie był charyzmatykiem, obdarzonym Bożą (nie
„boską”!) mocą ku przestrzeganiu cnót. W prawie nazireatu od
początku dominował motyw poświęcenia, konsekracji. Człowiek całkowicie
poświęcał się, albo zostawał poświęcony mocą przysięgi złożonej przez
matkę, Bogu. „Oddzielał się” od reszty narodu, jednak nie było to
oddzielenie ascetyczne, a wyraz oddania się Bogu; motyw
abstynencji był tu raczej ilustratywny, niż konstytutywny. Początkowo
zobowiązanie było spontaniczne i dożywotnie, podobnie jak
dożywotnie było charyzmatyczne obdarowanie człowieka. Z czasem
jednak cały ruch nazireatu został uregulowany i ujęty w ramy
prawne, dzięki czemu każdy, kto złożył ślub przestrzegania określonego
sposobu bycia, mógł zostać nazirejczykiem na okres przejściowy. W tej
sytuacji nazirejczyk nie był już przede wszystkim osobą świętą, ale
kimś zobowiązanym mocą przysięgi do wykonywania świętych obowiązków. W
końcu, drogą stopniowej i bardzo powolnej ewolucji,
najistotniejszą cechą zobowiązania nazirejskiego stały się właśnie te
zewnętrzne przejawy i znaki, które całkowicie zatarły pierwotny
charyzmatyczny charakter całego ruchu. Najbardziej widoczną -
i chyba najlepiej nam dzisiaj znaną - oznaką przynależności do
grona nazirejczyków były długie, nieścinane przez cały okres
obowiązywania przysięgi włosy (Lb 6,5). Z czym innym kojarzymy
Samsona, jeśli nie z długimi włosami, po których ścięciu przez
Dalilę bohater utracił swoją niezwykłą siłę? Jednakże nie we włosach
siła - Pan cofnął swą rękę od Samsona dlatego, że ten nie dotrzymał
żadnego ze zobowiązań nazireatu. Nie ma w tym żadnej magii. Kolejnym
elementem szczególnego statusu nazirejczyka był wymóg unikania
(„niezbliżania się”) do ciał zmarłych; dotyczyło to również własnych
rodziców (Lb 6,6-7). I może do tego właśnie przepisu nawiązuje
Jezus w dialogu z powołanym uczniem: Do innego rzekł: Pójdź za
Mną! Ten zaś odpowiedział: Panie, pozwól mi najpierw pójść
i pogrzebać mojego ojca! Odparł mu: Zostaw umarłym grzebanie
ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże! (Łk 9,59-60) -
wzywając go do całkowitego poświęcenia, „oddzielenia się” od świata, do
radykalizmu i świętości właściwych pierwotnym nazirejczykom...? I wreszcie
słynne „wina i sycery pić nie będzie” (Lb 6,3)... Najbliższy sercu
uczestnika Krucjaty Wyzwolenia Człowieka wymóg nazireatu. Całkowita
abstynencja, wzmocniona i podkreślona powstrzymaniem się od
spożywania jakiegokolwiek owocu winnej latorośli (a więc także
winogron świeżych czy suszonych oraz samego soku z winogron) - w
niektórych przypadkach nakazana również matce potencjalnego
nazirejczyka (Sdz 13,4). A zatem nie jesteśmy pierwsi... Jednak
ten przepis ma - być może - podłoże znacznie głębsze, niż zwykły
zewnętrzny znak oddzielenia od reszty ludu i przeznaczenia na
służbę Bożą. Podłoże często przemilczane, niedostrzegane w wielu
opracowaniach dotyczących nazireatu. Otóż abstynencja od wina bywa
postrzegana jako reakcja na społeczne i religijne obyczaje
kananejskie; reakcja pustynnych nomadów na kulturę agrarną plemion
osiadłych. I o ile na płaszczyźnie społecznej jesteśmy w
stanie bardzo łatwo to zrozumieć (model akcja-reakcja z silnym
zaznaczeniem postawy skrajnie przeciwnej), o tyle na płaszczyźnie
religijnej dotykamy aspektu polemicznego. Religia kananejska związana
była z nadużywaniem wina, prowadzącym do rozpusty, także nierządu
sakralnego (por. Oz 4, 10-18). Postawa nazirejczyka - przypomnijmy:
świętego, oddanego Bogu charyzmatycznego radykała - byłaby więc bardzo
zdecydowanym sprzeciwem wobec apostazji Izraela i obroną kultu
jedynego Boga. Być może echa tej polemiki znajdują się również w
opowieści o Noem i przekleństwie Kanaana (Rdz 9, 20-27),
a także w opisie kazirodztwa Lota i jego córek (Rdz 19,
30-38). Jeżeli jednak abstynencja wiąże się z obroną
czystości kultu, ze sprzeciwem wobec grzesznych praktyk pogańskich -
jakże blisko takiej postawy stawia to Krucjatę! Uważne spojrzenie
zarówno na starożytny nazireat, jak i na całkiem współczesne
teksty Założyciela KWC pozwala dostrzec bardzo wiele cech wspólnych
i podobnego widzenia kwestii świętości i wierności Bogu. Jest
to jednak podobieństwo na poziomie znacznie głębszym, niż mogłoby się
zdawać na pierwszy rzut oka.
|
|