Z miłości do Niepokalanej poprzednia strona

o. Tadeusz Kula OFM Conv.

Ta Ewangelia (Łk 14, 25-33), którą przed chwilą usłyszeliśmy, napina pewną strunę heroizmu w życiu św. Maksymiliana i stawia także przed nami wielkie wezwanie - mieć taką strategię, być takim projektantem, inżynierem, jakim był o. Maksymilian, który nigdy nie mógł nacieszyć się tym, co ma. Zawsze dążył do czegoś więcej. Świat podziwia go za heroiczny czyn w Auschwitz w obozie, w tych okrutnych warunkach - "jeżeli ziarno wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo". W seminarium - kilkanaście lat temu - o. Celestyn Napiórkowski w czasie Eucharystii powiedział, że świat nie poznał Maksymiliana, poznał tylko jego świętość przez heroiczny czyn w obozie. Ale to nie jest cały Maksymilian ani cała jego świętość. Jego świętość to codzienne zawierzanie siebie Niepokalanej, miłość do Niepokalanej. Owoce tego zjednoczenia możemy podziwiać w jego duszpasterstwie, w jego ogromnej działalności, choć przecież był słabego zdrowia. Codziennie modlił się - my to dzisiaj nazywamy Aktem Zawierzenia, odmawianym przez Rycerzy Niepokalanej: "ja, niegodny grzesznik, rzucam się do stóp Twoich kornie błagając, abyś mnie całego i zupełnie za rzecz i własność swoją przyjąć raczyła i uczyniła ze mną wraz ze wszystkimi władzami mej duszy i ciała i z całym mym życiem, śmiercią i wiecznością, cokolwiek Ci się podoba". W wielu jego zapiskach, modlitwach widzimy, że oddawał się bezgranicznie i chciał największej chwały Bożej, największej chwały Niepokalanej. To jest heroizm o. Maksymiliana. Akt oddania życia w obozie był dopełnieniem, oddaniem Niepokalanej. Do tego przygotowywał się  całe swoje życie. Kiedy żegnał się z braćmi, tutaj w Niepokalanowie, przewidywał, że nie przeżyje tej wojny. Pewnie dzisiejsze wezwanie do bezwzględnego pójścia za Chrystusem w dzisiejszej Ewangelii można by zamienić na słowa, którymi i on modlił się: "pozwólmy, by Niepokalana opanowała nasze serca i całą naszą istotę, by Ona była i działała w nas i przez nas, by Ona uwielbiała Boga w naszych sercach, abyśmy do Niej należeli".
Wspomnę jeszcze jeden moment. Kiedy o. Maksymilian dowiedział się o ewakuacji Niepokalanowa, to odbył spotkanie z braćmi. Tak wówczas zwrócił się do tych, których wychowywał, z którymi żył i mieszkał: "Pragnę, ażeby Niepokalana zawsze była zadowolona za swego Niepokalanowa". Dla niego Niepokalanów to były nie tylko mury budynków, ale przede wszystkim serca ludzi, którzy swoje życie oddali na służbę. "Dlatego proszę was, drogie dzieci, przyrzeknijcie mi, że będziecie starać się zachować to wszystko, o czym wam tyle mówiłem. Uczyńcie to dla Niepokalanej. Przyrzeknijcie mi, że nie będziecie palić papierosów. Przyrzekacie? "Przyrzekamy - odpowiedzieli chórem zgromadzeni bracia." Przyrzeknijcie także, że nie będziecie pili wódki. Przyrzekacie? "Przyrzekamy - odpowiedzieli bracia jednogłośnie." " Kiedy przeżywał swoje imieniny w obozie, martwił się, czym poczęstuje swoich braci. Kiedy bracia przyszli, wyciągnął swoją porcję chleba. Wszyscy wiedzieli, co to znaczy, ta kromka chleba, którą dzielili, mierzyli, określając sprawiedliwość między sobą. Ale jak pokazał jeden ze współwięźniów o. Maksymiliana poprzez swoją wystawę (która znajduje się w Harmężach koło Oświęcimia), to było coś więcej niż tylko dzielenie sprawiedliwie tego kawałka chleba. To była oznaka, że jeszcze są ludźmi, że jeszcze człowiek znaczy człowiek.
Prośmy w tym miejscu, jako pielgrzymi Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, by nasze pragnienia rozwijały się, by dzięki wierze, którą mamy, pozwalały nam czynić z siebie rycerzy. Byśmy swoim przykładem, tak jak chciał św. Maksymilian, pokazali ludziom, jak można pięknie żyć zmagając się ze słabościami i ze złem, które nas otacza. Trzeba mądrze podchodzić do tej walki, tak jak zachęca nas Ewangelia, z mądrą strategią działania. Bardziej możemy wierzyć w fundament, którym jest Jezus Chrystus, na którym stoi cały Kościół. Abyśmy  my sami budowali na tym fundamencie - trwałym i wiecznym. Amen.

Homilia wygłoszona podczas II Konferencji KWC w dniu 9 września 2007 r.

Eleuteria nr 72, 4/2007

początek strony