Rozmawiajmy!
Potrzeba kontaktu a uczucia 
poprzednia strona

Agnieszka Borowicz

Od samego początku swojego istnienia każdy człowiek potrzebuje drugiego człowieka - dla swojego rozwoju, wymiany, dawania i brania. Ta wymiana odbywa się za pośrednictwem komunikacji, najpierw emocjonalnej i pozasłownej, a potem także werbalnej. Już nowo narodzone dziecko potrafi nawiązywać kontakt z otaczającymi je osobami, wpatruje się w nachyloną ku niemu osobę, uśmiecha się lub przestaje to robić, robi grymasy, w nieskoordynowany sposób odwraca się i powraca, a w jego działaniu widać ukierunkowanie na drugiego człowieka, jakiś rodzaj zainteresowania i przyjemności płynącej z tej wymiany. Spotkanie osoby z osobą. Nieskończona ilość możliwości, a w każdej z osób - wiele potrzeb, uczuć, pragnień i dążeń, a także i ograniczeń.

Za potrzebą kontaktu, spotkania i rozmowy nie zawsze idzie odpowiednia umiejętność. Dzieje się tak na ogół dlatego, że w toku kontaktów z naszym otoczeniem, w procesie wychowania, nabywamy różnych nawyków i schematów komunikacyjnych - jedne służą porozumiewaniu się, inne nie. Skoro, choćby częściowo, zdolność komunikacji rozwija się pod wpływem wczesnodziecięcych  i  późniejszych doświadczeń, to z czasem dorastając, nabywamy możliwości do bardziej  świadomego  i  odpowiedzialnego kierowania kontaktami, uczenia się nowych sposobów porozumiewania i odkładania starych, mało efektywnych jeśli chodzi o nośność ładunku treści emocjonalnych i intelektualnych.

Za potrzebą kontaktu kryje się między innymi potrzeba bycia poznanym i ukochanym (zaakceptowanym). Któż z nas nie pragnie być tak wysłuchanym przez drugą osobę, aby poczuć się ważnym dla niej, doświadczyć czułości okazanej choćby pełnym uwagi spojrzeniem lub pochyleniem ku mówiącemu? Kto nie chce doświadczyć zaangażowania w słuchanie pozbawionego zbędnych rozproszeń, wtrąceń? Ten kto potrafi w taki sposób słuchać, daje drugiej osobie sposobność do poczucia się wyjątkowym, godnym uwagi i troski, a zatem godnym miłości, która przejawia się w tym niepozornym wydawałoby się akcie słuchania. Tak okazana miłość daje mówiącemu siłę do wzrostu, odkrywania i przekraczania własnych słabości, zachęca do otwierania się i odsłaniania siebie, ujawniania skrywanych potrzeb i zawstydzających niejednokrotnie uczuć. Otwarcie serca przed drugą osobą oczyszcza, pomaga ochłonąć, znaleźć nowe rozwiązania dla wydawałoby się nierozwiązywalnych spraw, wyzwala twórczą energię w zwierzającym się (niejako zawierzającym się drugiemu poprzez wypowiedzenie siebie z głębi serca) oraz buduje więź międzyosobową, ponieważ zbliża mówiącego do słuchacza. Niewątpliwie takie słuchanie jest darem, jaki możemy dać każdemu, kogo napotykamy we własnym życiu, a szczególnie naszym bliskim, rodzinie i przyjaciołom, dorosłym i dzieciom. Oni na to czekają.

Najbardziej kłopotliwe w komunikacji okazują się uczucia, i to z kilku powodów. Mimo, że bywają one podstawową treścią dialogu dwóch osób, nie są zauważone lub są świadomie ignorowane, pomijane. Tak dzieje się, gdy np. mąż nie chce usłyszeć tego, że jego żona jest zazdrosna o to, w jaki sposób on spogląda na inne kobiety. Mąż spiera się i udowadnia, że te spojrzenia nic nie znaczą, ona jednak widzi emocjonalny ładunek owych spojrzeń i właśnie na to reaguje poczuciem niepewności i zazdrością. Ponieważ jednak on zaprzecza, najprawdopodobniej z powodu swego strachu przed złością żony, fałszywej dumy lub wygodnictwa, ona czuje się nie wysłuchana i odrzucona, o wiele bardziej niż gdyby mąż uznał przed nią swoją odpowiedzialność za własne spojrzenia.

Wiele osób ma tendencję do ukrywania własnych uczuć, nawet przed najbliższymi osobami w rodzinie, ponieważ uważa ich okazywanie za słabość. Poczucie własnej siły, mocy, sprawności i emocjonalnej samowystarczalności jest tym, co gwarantuje im dobre samopoczucie oraz buduje ich świadomość własnej wartości i definiuje tożsamość. Z pozoru więc taka osoba wiele zyskuje. W rzeczywistości jest jednak inaczej. Po pierwsze dlatego, że uczuć do końca nigdy nie daje się ukryć, ponieważ zdradza nas nasza cielesność - wyraz twarzy, spojrzenie, mimika, gest czy postawa ciała. Emocje bywają ukrywane również pod przykrywką innych emocji, np. ktoś przeżywający smutek okazuje zamiast niego rozdrażnienie, na które może zareagować druga osoba własną złością zamiast potrzebnym wsparciem. Po drugie, samowystarczalna osoba traci, ponieważ nie wie, że potrzebuje czasami przyjąć pomoc, choćby w postaci zainteresowania, troski że coś niedobrego się z nią dzieje. Wiele razy obserwowałam negatywne skutki takiej postawy, kiedy to trudne doświadczenia i osamotnienie w  zmaganiu się z nimi tak się w kimś nawarstwiły, że osoba ta  doświadczała załamania w postaci zgorzknienia, depresji, czasami nawet jakiejś poważnej choroby.

Uczucia w komunikacji zajmują miejsce meta-komunikatu, treści prawie zawsze obecnej w tym, co chcemy przekazać o sobie innym, i na co liczymy, że zostanie prawidłowo odczytane. Jednak z wyżej wspomnianych powodów uczucia są w taki sposób kodowane, że bez pewnego przygotowania, wyczulenia ucha, odbiorca ma kłopot z ich rozszyfrowaniem. Gdy np. żona mówi do swojego męża "znów zapomniałeś kupić proszku do prania", prawdopodobnie oprócz tego oczywistego faktu mówi mu o swoich emocjach: złości, rozczarowaniu, jakimś zawodzie wobec jego osoby. Swoich uczuć jednak nie wyraża wprost, ale poprzez tzw. ogólny kwantyfikator "znów", który niesie ze sobą w tym przypadku uogólnioną treść typu "nie mogę na ciebie liczyć nawet w tak błahych sprawach". Zatem dalej spór nie będzie już dotyczył kupna proszku do prania, ale z jednej strony uznania przez męża zranienia uczuć żony, a z drugiej - obrony własnego dobrego imienia, na którą jednak może liczyć (a sprawa nie kupienia proszku jest tylko wyjątkiem od tej reguły).

Jak zatem widać, umiejętność rozmawiania jest ściśle spleciona z wrażliwością na cudze emocje, umiejętnością ich odczytywania i
empatycznego reagowania.

Ze względu na ograniczone ramy tego artykułu jest on wstępem do rozważań na temat komunikacji. Skupiłam się w nim przede wszystkim na związku porozumiewania się z emocjonalnością osoby. W kolejnych poruszony zostanie aspekt komunikacji małżeńskiej oraz specyfika porozumiewania się z dziećmi. Zapraszam do dyskusji i pytań (agnieszkaborowicz@onet.pl).

Eleuteria nr 73, 1/2008

początek strony