Abstynencja od alkoholu w duchu Chrystusowym poprzednia strona

Sługa Boży ks. Wincenty Granat

Nie ma potrzeby długo udowadniać, że główne zadanie Kościoła - odnowienie człowieka - staje się fikcją bez walki z pijaństwem. Wychodząc z tego założenia, postaramy się w poniższym szkicu powiązać ideę abstynencji: 1º z cnotą mądrości, 2º z ideą wyrzeczenia się, 3º z heroizmem i przeciętnością, 4º z zadośćuczynieniem za grzechy.

1.  Alkoholizm a mądrość
Już Pismo Święte Starego Przymierza podkreśla, że pijaństwo i w ogóle częste picie wina osłabia w człowieku życiową mądrość. [Księga Koheleta] Ecclesiastes np. łączy roztropność i możność zdobycia wiedzy z zaprzestaniem picia wina: "Postanowiłem w sercu swoim krzepić ciało moje winem - choć rozum miał zostać moim mądrym przewodnikiem - i oddać się głupocie, aż zobaczę, co dla ludzi jest szczęściem, które gotuję sobie pod niebem, dopóki trwają dni ich życia" (Koh 2, 3). Według słów Izajasza: "Biada tym, którzy rychło wstając rano szukają sycery, zostają do późna w noc, [bo] wino ich rozgrzewa. Nic, tylko harfy i cytry, bębny i flety, i wino na ich ustach. O sprawę Pana nie dbają ani nie baczą na dzieła rąk Jego" (Iz 5, 11-12). Tenże prorok ostro potępia pijaństwo jako źródło błędów: "Również i ci chodzą chwiejnie na skutek wina, zataczają się pod wpływem sycery. Kapłan i prorok chodzą chwiejnie na skutek sycery, wino zawróciło im w głowie, zataczają się pod wpływem sycery, chodzą błędni, miewają zwidzenia, potykają się, gdy odbywają sądy" (Iz 28,7).
Nowe Przymierze wśród grzechów, które nie dopuszczają do Królestwa Bożego, wymienia pijaństwo i w ogóle upomina wiernych, aby sąd Boży nie zastał ich w tym czasie, gdy ich serca będą "ociężałe wskutek obżarstwa, opilstwa" (Łk 21,34). Wprawdzie Pismo Święte nie potępia umiarkowanego użycia wina, stwierdza nawet, że radością duszy i serca jest wino miernie używane, że "wino dla rozweselenia jest stworzone", ale nie znajdziemy w nim nigdzie zachęty do picia wina. Rada św. Pawła dana Tymoteuszowi: "Używaj natomiast po trosze wina ze względu na żołądek i częste twe słabości" (1Tm 5,23) jest tylko przyjacielską wskazówką, aby Tymoteusz używał wina jako lekarstwa.
Myśl Pisma Świętego o zanikaniu rozumu u pijaków rozwijają Ojcowie Kościoła. Święty Tomasz z Akwinu twierdzi, że samo używanie wina nie jest grzechem (może stać się złem ze względów ubocznych, szkodzi np. zdrowiu, łamie złożony ślub), ale zaraz dodaje, że zupełna wstrzemięźliwość jest wskazana celem zdobycia doskonałej mądrości (...). Mocno podkreśla konieczność trzeźwości dla wszystkich wychowawców, dla biskupów i w ogóle sług Kościoła, a także dla wszystkich rządzących (...).
To powiązanie trzeźwości z mądrością, a pijaństwa z brakiem życiowego rozsądku uzupełnijmy refleksją, zaczerpniętą z pięknego artykułu Anny Świerszczyńskiej Poważna klęska społeczna: "Długie wieki powszechnego pijaństwa przyczyniły się do rozwoju i wzmożenia naszych najbardziej zgubnych wad. Zastanówmy się nad psychiką człowieka pijanego, a dostrzeżemy jej przerażające podobieństwo do psychiki Polaka. Człowiek pijany jest optymistą. Lubi efektowny gest, jest lekkomyślny i rozrzutny. Kieruje nim nie rozsądek, lecz uczucia często gwałtowne. Jest zdolny do potępienia lub uwielbienia, nigdy do bezstronnej oceny (...) w ogóle nie jest zdolny do logicznego myślenia i rozumowania (...) Obce mu są: ostrożność, rozwaga, wytrwałość, zmysł rzeczywistości i poszanowanie prawa (...) Że obraz ten jest równocześnie obrazem najbardziej tragicznych polskich ułomności - nie trudno to spostrzec".

2. Chrześcijańska idea wyrzeczenia
W życiu naszym ciągle musimy rezygnować z niektórych upodobań, by osiągnąć dobro wyższego rzędu (...). Istnieje ogólne moralne i społeczne prawo zdobywania dobra wyższego rzędu przez rezygnację z dobra niższego. W koleiny moralnego prawa ludzkiej ascezy wszedł Jezus Chrystus, który oddał najcenniejsze dobro ziemskie, życie, aby zdobyć dla całej ludzkości wiekuiste dobro dziecięctwa Bożego i by nauczyć człowieka żyć po ludzku. Znalazło tu zastosowanie piękne porównanie z ziarnem: "Zaprawdę, zaprawdę mówię wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, lecz jeżeli obumrze, przynosi plon obfity" (J 12, 24).
W bardzo ostrych słowach karci Pan Jezus Piotra, który nie docenia idei poświęcenia życia dla zbawienia ludzi; kiedy mianowicie Chrystus zapowiedział swoją Mękę i Śmierć, "A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: "Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie". Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: "Zejdź mi z oczu szatanie! Jesteś mi zawadą, by myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki" (Mt 16, 22-23). Ponieważ Chrystus podejmuje świadomie drogę na Golgotę i widzi u kresu tej drogi i śmierć i zmartwychwstanie, dlatego i swoim zwolennikom może powiedzieć: "Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien" (Mt 10, 38).
Kościół katolicki, przypomina wiernym codziennie we Mszy św. ideę wyrzeczenia. Wie on dobrze ze swej długiej i bogatej historii, że swoje życie zawdzięcza Krwi Chrystusa i krwi męczenników, że trwa dzięki pracy bohaterskich wyznawców, rozszerza się przez poświęcenie misjonarzy, a kwitnie ubóstwem i czystością zakonów; okresy wzmożonego egoizmu w hierarchii i wiernych powodują zanik sił Kościoła i jego agonię, a rozkwit nowego życia przychodzi znowu przez nowych heroicznych wyznawców i męczenników, którzy umieją się wyrzec swej wygody, zdrowia i życia dla Chrystusa.
Abstynencja od alkoholu idzie po linii Chrystusowego wyrzeczenia i głosi ideę wstrzymania się od dobra przyjemnego (a nie koniecznie grzesznego) w celu zdobycia walorów wyższych, jakimi mogą być: przeciwstawianie szaleństwu pijaństwa "szaleństwa" wyrzeczenia, intencja wynagrodzenia Bogu za grzechy pijaństwa, danie dobrego przykładu, swobodniejsza praca w organizacjach trzeźwości, a dla kapłana katolickiego najpiękniejszy motyw - to łączność zadośćczynna z ofiarą Krzyża. Prawda, że możemy umartwiać się w duchu krzyża Chrystusowego za pomocą nakładania sobie innych ograniczeń, których tyle wymaga codzienna praca, przyznać jednak musimy, że abstynencja od alkoholu jest szczególnie na czasie. Kapłan abstynent składając u stóp krzyża swoje postanowienie, zdobywa nową siłę duchową i może śmiało walczyć z nadużywaniem napojów wyskokowych, bez narażenia się na zarzut, "ksiądz też pije".

3. Przeciętność czy heroizm?
Zaciążył nad nami i nieraz pobudził do fałszywych wniosków źle zrozumiany aforyzm: in medio virtus. Pod jego to wpływem staczamy się niekiedy do "złotej przeciętności", zapominając, że rdzeniem katolickiego życia są cnoty teologiczne: wiara, nadzieja i miłość, gdzie ów złoty środek nie istnieje (...). Usuwanie lub niedocenianie pierwiastków heroizmu bardzo zuboża katolicyzm i odrywa go od pnia Ewangelii. Przecież to nie żaden "roztropny umiar" kazał cierpieć Chrystusowi ponad miarę, a wygłoszony przez św. Pawła hymn miłości ku Chrystusowi: "Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk, czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz?..." (Rz 8, 35) na pewno nie został natchniony duchem "złotego środka".
Z ducha heroizmu Chrystusowego wyrastają reguły zakonne Bazylego, Benedykta, Franciszka z Asyżu i tylu innych na nich wzorowanych. Śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa powstały z ducha mocnych słów: "Jeśli chcesz być doskonały [...] chodź za mną" (Mt 19, 21), a to oznacza już życie nieprzeciętne i ponadludzkie. Czy umiar kazał św. Franciszkowi z Asyżu opuścić rodzinę, rzucić majątek i stać się doskonale ubogim, aby i w sobie, i w ogóle w ludzkich duszach odkryć radość i prostotę dzicięctwa Bożego? Przykłady może mniej wybitne i jaskrawe można by cytować tysiącami, bo każdy wiek dziejów Kościoła daje nowe dowody, że Corpus Mysticum Christi nie może się rozwijać bez heroizmu. Katolicki heroizm zawsze czerpie soki z Ewangelii i z krzyża Chrystusowego.
Dogmatyka nas pouczy, że Bóg mógł zbawić ludzkość niekoniecznie przez nawiązanie osobowego związku między naturą ludzką a Synem Bożym i że Syn Boży stawszy się człowiekiem, nie musiał cierpieć, mógł też obrać śmierć mniej haniebną. A jednak Chrystus obrał "głupstwo i słabość szubienicy krzyża", obrał drogę prawie niezrozumiałego heroizmu, by w ten sposób objawiła się siła bezinteresownej miłości zwalczającej egoizm zła. Mimo że Ewangelia nasycona jest duchem heroizmu, pragnie ludzi nauczyć umiaru i Pan Jezus celowo unika surowości zewnętrznej ascezy, by stać się wzorem i wielkich, i małych, a wszystkich pociągać do coraz większej doskonałości nie mającej właściwie górnej granicy.
Pan Jezus chwaląc Jana Chrzciciela za jego surowe, ascetyczne życie: "żywił się Jan miodem leśnym i szarańczą, a nie pił wina i sycery", sam bierze udział w uroczystościach weselnych i zamienia wodę w wino. Przeciwnicy abstynencji radzi powołują się na cud w Kanie, by wykazać, że lepsze jest umiarkowane picie niż abstynencja, jak doskonalszy Pan Jezus od Jana Chrzciciela. Idąc za tokiem powyższej argumentacji, można by sądzić, że zakaz np. używania pokarmów mięsnych w niektórych zakonach jest czymś gorszym od umiarkowanego życia, że ślub ubóstwa nie jest naśladowaniem Pana Jezusa, który posiadał własność; i w końcu należałoby powiedzieć, że Chrystus właściwie nieroztropnie pochwalił Jana Chrzciciela za jego abstynencję.
Trzeba pamiętać, że naśladowanie Pana Jezusa nie jest mechanicznym powtarzaniem jego postępowania (...). Kształtowanie Chrystusa w ludzkiej duszy oznacza przede wszystkim zdobywanie coraz doskonalszego stosunku do Boga i bliźnich określonego jednym słowem: miłość. Jest ona pełnym zjednoczeniem ludzkiej woli w Chrystusie z wolą Bożą, a w stosunku do ludzi czysto bezinteresowną! heroiczną życzliwością w słowie i czynie. I w tej miłości jest Zbawca idealnym, niedościgłym wzorem, wszystkie bowiem abstynencje i ofiary, wszystkie trudy i cierpienia męczenników, a prace wyznawców nie mogą dorównać nawet razem wziętemu najpiękniejszemu wyrzeczeniu, gdy Syn Boży przyjąwszy ludzką naturę jako własną składa z czystej miłości swe ludzkie życie za grzechy świata. Jakie aktualnie wyrzeczenia mamy praktykować, będzie zależało od aktualności zła, które trzeba zwalczać.
Zapytajmy więc: Czy alkoholizm i pijaństwo są dla nas klęską społeczną? Czy wobec Boga stanowią grzech, a także okazję i źródło zepsucia? - Bez wahania należy tu odpowiedzieć twierdząco. A w takim razie jest rzeczą wskazaną, aby nagminny egoizm używki znalazł przeciwwagę w niezwykłości abstynenckiego wyrzeczenia. Zapewne, gdy zniknie społeczne zło alkoholizmu, a pojawią się nowe szaleństwa, nie będziemy tak zachęcali do abstynencji alkoholowej i skierujemy wzrok ku innym wyrzeczeniom; tymczasem katolicki i kapłański ruch abstynencki pragnie powoli urzeczywistniać ideał Ofiary Chrystusa, który wyrzekł się życia ziemskiego, chociaż tak je cenił.

4. Idea chrześcijańskiego zadośćuczynienia
Ponieważ często mówimy, że Pan Jezus zadośćuczynił za nasze grzechy, a w rozmaitych aktach poświęcenia i wynagrodzenia podsuwamy nakaz obowiązku oddania Bogu skradzionej przez grzech chwały, dlatego powinniśmy zwrócić baczną uwagę na to, jaką myślową treść wkładają wierni w słyszaną naukę (...). Każdy rozumnie wierzący chrześcijanin zdaje sobie sprawę, że Bóg jest niezmiennym i wiekuistym Dobrem i dlatego największa nawet zbrodnia nie może skrzywdzić Boga w Jego naturze, to jest odebrać Mu jakikolwiek przymiot. Zło grzechu polega na niszczeniu dobra, jakie Bóg stworzył, a ponieważ normy moralne są dla istot rozumnych ustanowione przez Stwórcę, dlatego, korzystając z niedoskonałych wyrażeń ludzkich, możemy utrzymywać, że przez grzech ubliżamy Bogu, kradniemy Mu chwałę (zewnętrzną) i odbieramy prawo do rządu światem. Grzech niszcząc porządek moralny w świecie i "krzywdząc" Boga, wyrządza właściwie zło światu, pomniejszając tu sumę dobra. Zadośćuczynienie Chrystusa na krzyżu siłą ludzkiej i ponadludzkiej miłości ofiarnej wytworzyło w naszym świecie ogrom dobra, z którego pełności mogą czerpać pokolenia i wieki. Wszystkie grzechy pochodzą ostatecznie z dumnego "non serviam", wszystkie one zawierają w sobie mniejszą lub większą dozę egoizmu, posuwającego się niekiedy aż do ubóstwiania swego "ja" indywidualnego lub zbiorowego. Pokora i miłość cierpiącego Chrystusa dają w rezultacie dobro, które jest większe od zbrodni świata i dlatego jest tym przeobfitym zadośćuczynieniem. Wszyscy chrześcijanie mają się złączyć w Chrystusowe zadośćuczynienie i uzupełniać to, co nie dostaje Jego cierpieniom przez swoje własne zadośćuczynienie za swoje i innych grzechy, tj. mają obowiązek tworzyć dobro z Chrystusem. Wynagrodzeniem Bogu za łamanie przykazań jest ich zachowanie (...), a wszystko streszcza się w jednym: tworząca siła miłości przeciwko destrukcyjnej sile nienawiści. W tym duchu zadośćczyniącej Miłości Chrystusowej dającej więcej niż konieczność wymaga, przeciwstawiamy złu pijaństwa i alkoholizmu - umiarkowanie i całkowitą abstynencję. Wprawdzie można za grzechy pijaństwa zadośćuczynić inaczej i dlatego byłoby faryzeizmem potępienie nieabstynentów, którzy mogą tworzyć "wynagradzające dobro" za pomocą np. miłosierdzia, jednak mimo wszystko trzeba powiedzieć, że doskonała trzeźwość najlepiej uzupełnia wartości moralne kradzione przez opilstwo i tu, zapewne najlepiej realizuje się hasło św. Pawła: "Zło dobrem zwyciężaj!".

Eleuteria nr 76, 4/2008

początek strony