|
|||
Adrian Ligęza |
|||
|
|||
W
serce człowieka wpisane jest pragnienie szczęścia. Zdaje się ono
pamiętać, że Ten, od którego pochodzi i do którego zmierza, jest jego
pełnią. Serce hedonisty szuka szczęścia - jednak zatrzymuje się przy
jego refleksach, zagubione łaknie tego, co mu się nim właśnie wydaje:
rozkoszy, przyjemności, używania, zaspokojenia... Dlatego też hedonista będzie unikał tego, co nie jest przyjemne, co przynosi ból i cierpienie, odrzuci wzór Chrystusa niosącego Krzyż i oddającego życie za innych. Hedonizm jest doktryną pojemną, przez wieki rozbudowywaną - zwłaszcza w filozofii szkockiego oświecenia czy koncepcjach materialistycznych - przenikającą naszą codzienność i wpływającą na kreowanie współczesnych wzorców osobowych i postaw promowanych przez masowe media i kulturę popularną. Zakłada on, że powinniśmy zmierzać do osiągnięcia szczęścia konsekwentnie i bez skrupułów, że jest ono celem, który uświęca środki. Promuje materializm i konsumpcjonizm - widzi bowiem w dobrach i w ich używaniu najwyższą, czy wręcz jedyną wartość; propaguje - bezpośrednio lub w sposób ukryty - egoizm, rozwiązłość seksualną, nieumiarkowane korzystanie z używek, kult ciała. Wymienione postawy są motywowane w różny sposób - począwszy od konieczności dbania o tzw. "własny interes", poprzez słuszność zabiegania o maksymalne wyeksploatowanie "uciekającej chwili", po przekonanie, że w obliczu śmierci, ulotnej młodości i kruchości życia, praca nad sobą czy dążenia etyczne są pozbawione sensu. Życie bowiem kiedyś się skończy i należy go używać, dopóki można. Postawa używania wynikać zatem może z egzystencjalnej rozpaczy, naturalistycznego i ateistycznego braku wiary w życie pośmiertne, czy uczuciowego chłodu - bowiem nie ma w niej miejsca na miłość, na posiadanie siebie w dawaniu siebie, na ofiarną służbę, na wyzbywanie się własnego egoizmu na rzecz drugiego człowieka. Niemniej jednak, ku hedonizmowi zmierzać może nie tylko osoba, której obce są wartości chrześcijańskie. Przecież świat, w którym żyjemy - cywilizacja technologicznego "zapieszczenia", w której uzależniamy się od rzeczy i technik, mcdonaldyzacja społeczeństwa, kultura supermarketów i konsumowania, okablowana rzeczywistość globalnej wioski - emanuje pokusami nieumiarkowanego korzystania z dobrych i złych owoców ludzkości. Ten proces będzie się nasilał, bo na hedoniście zawsze ktoś zarabia, bo jego apetyt jest nienasycony, bo zawsze można wykreować i wpoić w niego nowe potrzeby, bo w swojej samotności, wynikającej z reifikacji siebie samego i innych, będzie miotał się jak w matni, a jedynym ukojeniem pozostaną dla niego wspomniane refleksy szczęścia. |
|||
Eleuteria nr 86, 2/2011 |
początek strony |