Czy nasze nogi mogą dawać świadectwo wiary?
poprzednia strona

Przemysław Wieczorek




Czy nogami możemy zaświadczyć o naszej wierze? Na to z pozoru przewrotne pytanie odpowiedzi należy szukać w doświadczeniach wielu osób uczestniczących w pieszych pielgrzymkach, będących właśnie specyficznym rodzajem wyrażania swojej wiary.

Tak też jest i z pieszą pielgrzymką do grobu bł. Rafała Chylińskiego w łódzkich Łagiewnikach. Od wielu już lat, w drugą sobotę maja, z łódzkiej katedry rusza, centralną ulicą miasta, Piotrkowską, grupa pątników udających się do klasztoru położonego 12 km dalej, na obrzeżach Łodzi. Nie jest to sezon pielgrzymkowy, zresztą do Częstochowy idzie się w odwrotną stronę, dlatego bardzo wielu mieszkańców miasta ze zdumieniem patrzy na rozśpiewaną i rozmodloną grupę, niosącą proporce, transparenty, flagi czy kolorowe chusty. Dla wielu przechodniów jest to okazja, by przystanąć i wsłuchać się w radosny śpiew uwielbienia czy rozważanie Drogi Krzyżowej, dla niektórych, by poprosić o modlitwę, a nawet, by spontanicznie dołączyć do maszerujących, choćby na krótki dystans. Ale dla innych nasza radość i entuzjazm są niezrozumiałe, powodują szyderczy uśmiech, irytację, a czasem i agresję, jak choćby w tym roku, gdy przed idący na czele procesji krzyż ktoś rzucił z okna butelkę piwa, rozbijając ją tuż pod nogami pielgrzymów. Ta butelka była dla mnie niezwykle wymowna, wszak, jak na ironię, szliśmy w Pielgrzymce Krucjaty Wyzwolenia Człowieka! A przecież nie z butelką piwa czy wódki walczymy w Krucjacie, a już na pewno nie z tym człowiekiem, który nią rzuca po spożyciu zawartości. Krucjata walczy o tego człowieka, o jego godność i wolność.
Naszym celem w Krucjacie nie jest pokazanie, że jesteśmy lepsi, tak jak nie było celem pielgrzymów "pochwalenie się" swoją wiarą przed mijanymi przechodniami. Chodzi raczej o świadectwo. W przypadku Krucjaty - świadectwo człowieka wolnego czy wyzwolonego, ale nie siłą własnej woli i charakteru lecz Bożą łaską. W czasie pielgrzymki dajemy świadectwo wiary, ale też nie po to, by sami przed sobą czy przed innymi się chełpić, lecz by podzielić się tym niezwykłym doświadczeniem, że to Bóg daje nam wiarę, radość i wolność, że z Nim wszystko jest możliwe, że jeśli tylko Mu zaufamy, to nie zawiedziemy się. Idziemy w pielgrzymce, by wyprosić potrzebne łaski dla siebie, swojej rodziny, naszego miasta, wierząc, że Bóg ma moc nas wysłuchać, że On chce nas wysłuchać. Wierzymy, że nie ma takiego upadku, grzechu czy nałogu, z którego Bóg nie mógłby nas podnieść, wyzwolić i wyprowadzić. A wydaje mi się, że właśnie takiego świadectwa potrzeba w dzisiejszym świecie najbardziej, zwłaszcza w naszym mieście, gdzie tyle rodzin jest rozbitych, tyle osób bez pracy, tak wielu ludzi tkwi w nałogach, depresji, bezsilności. Potrzebujemy wciąż na nowo wzajemnie umacniać się w tej nadziei, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

W tym roku, w sobotę 14 maja, odbyła się już XX Pielgrzymka do grobu bł. Rafała Chylińskiego. Jest to pielgrzymka w intencji trudnych problemów miasta i regionu, ale również pielgrzymka Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Organizuje ją Ruch Światło-Życie, Centrum Służby Rodzinie i Fundacja Służby Rodzinie "Nadzieja", dzięki czemu staje się ona częścią Łódzkich Dni Rodziny. Za organizację pielgrzymki odpowiedzialna była Diecezjalna Diakonia Wyzwolenia, która już od wielu miesięcy trudziła się, by wydarzenie to było jak najlepiej przeprowadzone.
Uczestniczę w tej pielgrzymce zaledwie od kilku lat, ale dopiero w tym roku zobaczyłem naprawdę sporą grupę młodzieży z Ruchu Światło-Życie. To również owoc wysiłków Diakoni Wyzwolenia, która na każdej z tegorocznych sesji Diecezjalnej Szkoły Animatorów prowadziła spotkania dotyczące Krucjaty Wyzwolenia Człowieka i tematyki Nowej Kultury, pokazując nam, że Pielgrzymka Krucjaty jest dziełem wspólnym wszystkich jej członków. Widać to było zwłaszcza w sferze organizacyjnej, gdyż wielu członków Ruchu zaangażowanych było w różnego rodzaju posługi (m.in. muzyczną, porządkową czy liturgiczną), a rodziny Domowego Kościoła zadbały o ciepłą herbatę, kawę i ciastka dla pątników w czasie postoju. Oczywiście wśród ok. 400 pielgrzymów nie zabrakło też przedstawicieli i członków innych grup czy wspólnot, zwłaszcza najbardziej widocznej rodziny salezjańskiej. Pięknym świadectwem było też pielgrzymowanie ks. bpa Ireneusza Pękalskiego, łódzkiego sufragana oraz - tradycyjnie - księży diakonów naszego seminarium diecezjalnego.
W ciągu kilku godzin pielgrzymowania śpiewaliśmy, omadlaliśmy trudne problemy Łodzi i regionu, zwłaszcza w modlitwie różańcowej, Koronce do Bożego Miłosierdzia, litanii loretańskiej, a przede wszystkim w czasie Eucharystii, której już w łódzkich Łagiewnikach przewodniczył metropolita łódzki, abp Władysław Ziółek. Po jej zakończeniu jak zawsze przeszliśmy procesyjnie do grobu bł. Rafała Chylińskiego, by tam przedstawić te wszystkie intencje, z którymi przyszliśmy.

Myślę, że niezwykle owocne i dotykające wielu problemów były świadectwa, które jeszcze w czasie marszu przez łagiewnicki las złożyło kilka osób. Małżeństwo z Domowego Kościoła podzieliło się z nami doświadczeniem wesela bezalkoholowego, zwłaszcza reakcjami i wrażeniami rodziny, ale też radością, która towarzyszyła temu wydarzeniu. Młoda animatorka z Diakonii Ewangelizacji opowiadała o doświadczeniu organizacji wielkich imprez bezalkoholowych, a jeden z animatorów Ruchu podzielił się radością z przyjętego stylu życia w duchu Nowej Kultury. Z kolei świadectwem wychodzenia z choroby alkoholowej podzielił się mężczyzna, który od wielu lat sam pomaga osobom uzależnionym. Każda z tych osób dotknęła innej płaszczyzny problemu i właśnie dzięki temu uświadomiłem sobie, że tak właśnie postrzegam Krucjatę Wyzwolenia Człowieka. Dla mnie dzieło to służy nie tylko wyzwoleniu człowieka z konkretnego nałogu, zniewolenia czy lęku, ale ma też promować styl życia polegający na wolności i radości, a także rozbudzać w nas kreatywność w szerzeniu Nowej Kultury.
Idąc w Pielgrzymce Krucjaty do łódzkich Łagiewnik, dajemy świadectwo nogami. Pokazujemy, że w walce o drugiego człowieka potrzeba naszego wysiłku, a więc i miłości z naszej strony. Tak jak w pielgrzymce ofiarujemy nasz trud w danej intencji, tak w Krucjacie ofiarujemy Bogu naszą abstynencję w intencji czyjegoś wyzwolenia. Tak jak pielgrzymka oprócz marszu wymaga rozmodlonych serc, tak dzieło Krucjaty oprócz daru abstynencji potrzebuje naszej modlitwy. I tak jak w pielgrzymce nie idziemy sami, lecz w jednej kolumnie z innymi pątnikami, tak w Krucjacie nie jesteśmy sami, lecz wspólnie, jako Nowe Wojsko Gedeona, walczymy o ten sam cel.
Dla mnie osobiście Pielgrzymka Krycjaty do łódzkich Łagiewnik jest przypomnieniem, że bycie w Krucjacie nie może ograniczać się tylko do złożonej raz deklaracji. Abstynencja jest tym minimum mojego trwania w tym wielkim dziele, za nią musi pójść modlitwa, świadectwo życia i słowa, a także inne działania mające na celu szerzenie Nowej Kultury.




Eleuteria nr 86, 2/2011


początek strony