Krucjata w rodzinie
poprzednia strona





Temat zaistnienia Krucjaty Wyzwolenia Człowieka w rodzinie, w kręgach Domowego Kościoła, był tematem rekolekcji prowadzonych w dniach 14-16 stycznia 2011 roku w Kowarach przez ks. moderatora Macieja Krulaka i Katarzynę Owczarek. Poniżej relacje i świadectwa trzech rodzin, które wzięły udział w tych duchowych ćwiczeniach.

Myślą przewodnią zorganizowania tych rekolekcji było przede wszystkim umocnienie osób trwających w Krucjacie. Tak często - podczas formacji w Domowym Kościele, realizowania zobowiązań czy poznawania duchowości małżeńskiej - Krucjata niepostrzeżenie schodzi na dalszy plan. Wielu z nas z radością podpisało deklaracje na rekolekcjach czy dniach wspólnoty, a po latach sens i cel tego dzieła "pokrył się kurzem i pajęczynami". W wielu momentach pojawiły się dylematy, pytania, narosły mity i legendy odnośnie tego, kiedy i co można, a czego nie.
Dla nas te rekolekcje były właśnie czasem zbudowania się, dzieleniem się doświadczeniami, łaskami i błogosławieństwem, które otrzymujemy, trwając w tym dziele, a przede wszystkim ponownym uświadomieniem sobie, iż post ten ofiarujemy i podejmujemy z miłości do Chrystusa i bliźniego.
Bóg przez Krucjatę wzywa nas do wyzwolenia się z każdego grzechu i wszystkiego, co blokuje Jego bezgraniczną miłość. Wiemy też, że nie będziemy mieć gotowej recepty na to, jak postąpić w każdej sytuacji, a jedynie otwarci jak Maryja na Ducha Świętego, wypełnimy wolę Bożą. To od nas i od świadectwa naszego życia zależy kształtowanie postaw i światopoglądu naszych dzieci - tylko w ten sposób możemy promieniować na otaczające nas środowisko. Jedynie prowadzeni przez Boga możemy być pomocą dla bliskich nam osób. Wielkim pokrzepieniem i jednym z owoców rekolekcji było podpisanie deklaracji przez trzy osoby.
Agata i Łukasz Szewczyk

* * *

Z Krucjatą zetknęliśmy się na pierwszej oazie, na którą pojechaliśmy po spotkaniach ewangelizacyjnych i po przyjęciu Chrystusa jako Pana i Zbawiciela latem 1995 r. W porywie serca, odpowiadając na propozycję włączenia się w to dzieło, złożyliśmy deklaracje przystąpienia od razu na czas jej trwania, choć nie do końca rozumieliśmy tę ideę. Myśleliśmy, że będzie łatwo, ale okazało się, że nie wszystkim znajomym to odpowiada i pozostali nam tylko prawdziwi przyjaciele. Nawet rodzice Ryśka przestali nas odwiedzać. Dla mnie to było coś, co mogłam ofiarować Niepokalanej, żeby prosić ją o wytrwanie dla Ryśka.
Trwając w Krucjacie, uprosiłam trzeźwość dla Ryśka, bo on, niestety, wytrwał tylko rok. Pracując na budowie miał wiele pokus, z którymi sobie nie poradził. Moja nieustająca modlitwa i wiara, że Matka Boża nas nie opuści, sprawiła, że mąż od dwóch lat jest abstynentem i tą swoją trzeźwość ofiarował za tych, którzy nie mogą sobie poradzić z problemem alkoholowym. Rysiek potwierdził to złożeniem deklaracji włączenia się na nowo w dzieło Krucjaty. Rekolekcje utwierdziły mnie w słuszności podjętej w 1995 r. decyzji, a Rysiowi pokazały, że obrana droga jest słuszna i jedyna w świecie, w którym wszędzie rządzi alkohol i tyle rodzin cierpi z tego powodu. Ponadto, dowiedzieliśmy się wiele o Krucajcie, o idei dzieła Niepokalanej. Chcemy je propagować w środowiskach, w których się obracamy, pokazywać, że można żyć i świetnie się bawić nic nie pijąc.
Irenka i Rysiek Orzelscy

* * *

Rekolekcje przyniosły nam wiele łask i owoców. To był naprawdę błogosławiony czas. Doświadczyłam bliskości Boga i Jego miłości do mnie oraz tego, że On cały czas czeka na mnie. W przedostatni dzień powierzyłam Panu Bogu moje trudności, bolączki, sprawy, z którymi sobie nie radzę oraz moją rodzinę - zwłaszcza męża. Owocem tych rekolekcji było podpisanie przez niego deklaracji Krucjaty, w co trudno było mi uwierzyć.
Przez 4 lata modliłam się o to. Mój mąż mówił, że nigdy tego nie podpisze, więc ja nie naciskałam, cierpliwie się modliłam za niego i czekałam na ten dzień. Dziękuję Bogu za ten dar i że możemy stawać się wolnymi ludźmi i jeszcze dawać tą wolność innym. Bardzo szczęśliwe są też nasze dzieci - Marta i Jakub - bo one również modliły się o to, aby tato nie pił piwa i są teraz szczęśliwe. Dziękujemy Panu Bogu za te rekolekcje, za ten czas i za wszystkie dary.
Joanna i Mariusz Wnuk




Eleuteria nr 86, 2/2011


początek strony