Zdrowa wspólnota
poprzednia strona





Z księżmi Mirosławem Żakiem i Wojciechem Ignasiakiem, pracującymi na oddziałach odwykowych w Kobierzynie i w Gorzycach, rozmawia Stanisława Orzeł z Centralnej Diakonii Wyzwolenia.

Jakie są formy duszpasterskie pomocy psychologicznej? Czy Krucjatę Wyzwolenia Człowieka można zaliczyć do form pomocy psychologicznej?

Ks Mirosław Żak (MŻ): Każda zdrowa wspólnota jest miejscem, gdzie dokonuje się uzdrowienie człowieka, bo doświadcza miłości i uczy się o niej świadczyć. Jeżeli człowiek znajdzie się w zdrowej wspólnocie, to ma szanse na to, by "zadziałała" pomoc psychologiczna, bo to właśnie ta wspólnota spełnia rolę terapeutyczną. Jeśli są ubytki emocjonalne czy dysfunkcje związane z problemami wyniesionymi z domu, na przykład brak więzi z rodzicami, to poprzez działanie terapeutyczne wspólnoty pewne rzeczy się porządkują i prostują.
Ks Wojciech Ignasiak (WI): Można mówić o pomocy przedpsychologicznej. Ona jest niezmiernie ważna, bo jest to towarzyszenie człowiekowi, daje mu większy pokój i pomaga wydobyć więcej zasobów dobra, które są w każdym człowieku. Jeśli bowiem człowiek nie jest tak bardzo obolały z powodu różnych życiowych doświadczeń, to wystarczy dobre bycie z człowiekiem, dobre kierownictwo. One mu pozwolą rozwinąć skrzydła. Nie trzeba psychologa, czasem wystarczy posiedzieć przy kawie i porozmawiać.

Carl Rogers powiedział, że najważniejsze w terapii jest to, co się dzieje między pomagającym a wspomaganym, czyli relacja, jaka się między nimi nawiązuje i to co z niej wynika.

MŻ: Różne są szkoły terapeutyczne. Jedna z nich mówi, że pomaganie powinno iść w kierunku tworzenia czegoś na wzór rodziny. Rodzina bowiem jest tym miejscem, gdzie kształtuje się człowiek, gdzie kształtują się jego emocje, gdzie się rozwija. Wiadomo, że jeśli rodzina jest dysfunkcyjna, to i zaburzenia psychiczne są ogromne. Jeśli zatem terapia pójdzie w tym kierunku, że wytworzy się coś na kształt rodziny, to człowiek może w atmosferze miłości i akceptacji podjąć wysiłek pracy nad sobą, wiedząc że jest to miejsce, do którego może wrócić i prosić o pomoc. Inna szkoła mówi, że nie wolno wchodzić w relacje - trzy miesiące terapii i do domu, bez nawiązywania relacji z terapeutą. Na przykład, psycholog nie pójdzie na bal, na którym jest jego podopieczny. Pewnie i w jednej, i drugiej jest jakaś mądrość. W chorobie alkoholowej, kiedy wiadomo, że jest się chorym do końca życia i że człowiek jest poraniony, powinno się mieć możliwość w każdej chwili skorzystać z pomocy. Jeżeli alkoholik zostanie sam, to może wrócić do picia. Dlatego tak ważna jest grupa - przecież Bóg stworzył nas do relacji, do więzi. Nie można realizować drugiego przykazania miłości, jeśli nie ma drugiego człowieka. Dlatego grupy samopomocowe są dobre i sensowne. Tam właśnie przyjmuje się człowieka takim, jaki jest. Tam się go ocenia, nazywając rzeczy po imieniu, ale też daje się wsparcie, ciepło i wskazówki, co ma dalej ze sobą robić. Nikt oczywiście za niego nie podejmie już dalszych kroków.

Czy bycie członkiem Krucjaty pomaga księdzu w pracy z ludźmi?

WI: W Krucjacie mniej czuję się terapeutą, a bardziej chcę być w nurcie pokazywania wartości Boga Ojca. Dobra profilaktyka to tworzenie dobrych więzi, dobrych relacji, dobrego przeżywania samego siebie. Poprzez trwanie w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka uczę się być darem, dojrzewam do postawy miłości, uczę się tego od Jezusa na krzyżu. Praca nad sobą pomaga mi w spotkaniach z innymi ludźmi. Jeżeli nie posiadam siebie w dawaniu siebie, to jestem karłowaty. Jeżeli posiadam wiedzę i wiem jakie mechanizmy działają w człowieku, to potrafię tę wiedzę wykorzystać ku dobremu. Jeżeli sam jestem świadom tego, co we mnie jest, to współpracuję z Bogiem i daję Mu działać. Pozwalam na to, by On działał przeze mnie. Sam staję się wolny i tą wolnością pomagam.




Eleuteria nr 87, 3/2011


początek strony