Moja żona woli, abym wracał trzeźwy...
poprzednia strona

Ryszard




W mojej pracy jest potrzebne świadectwo o Krucjacie, ale w domu przede wszystkim. Pracuję na budowie (powszechna opinia jest taka, że budowlańcy bez wypicia nie pracują, bo nie mogą się inaczej utrzymać na rusztowaniu) i moja żona obawiała się, że mogę wracać nietrzeźwy lub mogę nie wrócić, bo coś mi się przydarzy. Od kiedy jestem w Krucjacie, żona nie musi się o mnie bać.
Tam gdzie pracuję, moja postawa, wynikająca z bycia w Krucjacie, budzi respekt, podziw i ludzie obdarzają mnie większym zaufaniem. Ponieważ zwyczajny facet, robotnik, potrafi sobie postanowić, że nie wypije i nie pije, ludzie powierzają mi całe mieszkania, kancelarie, gabinety lekarskie. Po prostu dostajemy klucze i puszczają nas, bo wiedzą, że jesteśmy ludźmi z zasadami. Kiedyś po pracy zatrudniająca nas pani zaproponowała: "Może, panie majstrze, do herbatki jakiegoś kieliszeczka?" Odmówiłem i to był taki dobry wstęp do rozmowy o problemach alkoholowych. Wiem, że po tej dość długiej rozmowie, zaczęło się coś na dobre zmieniać w jej domu, w jej rodzinie. Powiedziałem wtedy: "Czy chciałaby pani, aby pani mąż przyszedł po pracy pod wpływem alkoholu, bo ktoś mu tam postawił? Widzi pani, moja żona woli, abym wracał trzeźwy, jest wtedy o mnie spokojna".
Bycie w Krucjacie uczy mnie też odwagi w dawaniu świadectwa. Pamiętam taką sytuację. Kładłem płytki u pewnej pani. Był to duży zakład przetwórstwa owocowo-warzywnego. Klientka zrobiła nam kolację. "Pan siada, pan się częstuje". Patrzę, a na stole czerwona kiełbasa. Pani mówi, że zaraz będzie biała gotowa na ciepło. Ja mówię: "A nie miałaby pani jakiegoś kawałka serka białego albo coś?" "Ale jak to?" "Bo wie pani, tak po katolicku to ja w piątek nie jem mięsa." "Wie pan, no teraz to mało kto tego przestrzega." No cóż, ten piątek minął, dała mi jakiś serek. W następny piątek była rybka smażona, surówka, a na kolację jajka. Jej mąż powiedział: "Pamiętam, że u mnie zasadniczo też nigdy nie było w piątek mięsa". Już kilka tygodni u nich pracuję i zawsze w piątek przestrzegają postu.




Eleuteria nr 90, 2/2012


początek strony