Jedni drugich brzemiona noście
poprzednia strona

ks. Mirosław Żak




"Czyż jestem stróżem brata mego?" - Kain nie chce myśleć o bracie i odrzuca odpowiedzialność, którą każdy człowiek ponosi za bliźniego. Mimo woli przychodzą tu na myśl współczesne tendencje, prowadzące do uwolnienia człowieka od odpowiedzialności za bliźnich, wyrażające się między innymi zanikiem solidarności z najsłabszymi członkami społeczeństwa, jak starcy, chorzy, imigranci i dzieci oraz obojętnością często występującą w relacjach między narodami, nawet wówczas, gdy w grę wchodzą wartości fundamentalne, takie jak życie, wolność i pokój (Evangelium Vitae 8).

Czy rzeczywiście każdy człowiek ponosi odpowiedzialność za bliźniego? Pobieżnie patrząc można zobaczyć, do jakich problemów, a czasem nawet dramatów, może doprowadzić brak odpowiedzialności. Wyobraźmy sobie, że człowiek odpowiedzialny za otwarcie szkoły nie przyjdzie do pracy, albo ktoś, kto jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo na drogach, nie uruchomi sygnalizacji świetlnej. Nie mówiąc już o lekarzach, pielęgniarkach. Przykłady można mnożyć w nieskończoność. Nieodpowiedzialność jednych przynosi bardzo konkretne szkody i cierpienie innych. Widać to coraz bardziej w dobie tzw. globalizacji, gdy sieć różnorakich powiązań międzyludzkich jest coraz większa.
Można powiedzieć, że odpowiedzialność za innych jest wpisana w naturę ludzką. Bóg stworzył człowieka do wspólnoty. Stwierdzenie Pana Boga: "Nie jest dobrze, aby człowiek był sam" można odnieść nie tylko do rodziny, ale także do społecznego wymiaru życia ludzkiego, co wyraża się rozlicznymi więzami - wzajemną zależnością, różnymi formami pomocy - a szczyt osiąga w przykazaniu miłości bliźniego. Nie można powiedzieć drugiemu: Nie obchodzisz mnie, jesteś mi obojętny - bo ostatecznie taka postawa obraca się przeciw temu, który tak mówi. Potrzebujemy innych ludzi, bo jesteśmy ułomni, słabi. Potrzebujemy innych ludzi, aby wzrastać w człowieczeństwie, aż po bezinteresowny dar z siebie samego dla innych.
W historii zbawienia dokonał się dramat nieodpowiedzialności. Słowo Boże, mówiąc o upadku pierwszych ludzi, wskazuje na całkowitą bierność Adama. Nie było go, gdy diabeł kusił Ewę. Zamiast jej bronić przed pokusami stał się obojętny, niewidoczny, NIEODPOWIEDZIALNY. Kain nie chce myśleć o bracie i odrzuca odpowiedzialność, którą każdy człowiek ponosi za bliźniego (EV 8).
Potrzeba odpowiedzialności za bliźniego jest jeszcze bardziej widoczna w perspektywie Dobrej Nowiny. Święty Paweł, chcąc przybliżyć tajemnicę Kościoła, porównuje go do ludzkiego ciała. "Nie może więc oko powiedzieć ręce: «Nie jesteś mi potrzebna» albo głowa nogom: «Nie potrzebuję was»" (1 Kor 12, 21). Ten obraz wskazuje na niezwykłą więź międzyludzką, a szczególnie między członkami Kościoła. A inne teksty mówią: "Jedni drugich brzemiona noście" (Ga 6, 2), "Niech każdy ma na oku nie tylko własne sprawy, ale i drugich" (Flp 2, 4).

Wśród nas jest wielu ludzi uwikłanych w nałogi. Większość z nich to nasi bracia w Chrystusie, ochrzczeni tak jak my. W perspektywie wiary nie można powiedzieć: oni mnie nie obchodzą, nie jestem za nich odpowiedzialny. Tym bardziej, że zakres zniewoleń jest tak wielki, że ich konsekwencje dotykają każdego z nas. Nasza odpowiedzialność wynika z przykazania miłości bliźniego, a także z troski o ład społeczny i harmonię środowiska, w którym żyjemy, naruszaną przez uzależnionych. Włączenie się i trwanie w Krucjacie jest wyrazem odpowiedzialności za braci, ale także za samego siebie. Konieczność odpowiedzialności dostrzegli też alkoholicy trzeźwiejący we wspólnocie AA. Hasłem kongresu z okazji 30-lecia powstania wspólnoty AA w roku 1965 zostały słowa: Gdy ktokolwiek i gdziekolwiek woła o pomoc, chcę aby dłoń AA zawsze była do niego wyciągnięta. I właśnie za to ja jestem odpowiedzialny.




Eleuteria nr 91, 3/2012


początek strony