Radosne osiemnastki
poprzednia strona





Na spotkaniach w Szkole Animatora, dotyczących organizowania swoich urodzin czy imienin, padało zdanie: "Mogę być w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka wyłącznie do 18. roku życia, przecież nie zrobię osiemnastki bez alkoholu, znajomi mnie wyśmieją". Na szczęście nie jest to częsty argument. Więcej jest takich młodych ludzi, którzy z twórczym rozmachem potrafią bez alkoholu zorganizować tę ważną uroczystość.

Zorganizowałam swoją własną osiemnastkę bezalkoholową. Zaprosiłam ponad 40 osób z klasy, oazy, zespołu i jeszcze kilku przyjaciół. Ponieważ robiłam ją w piątek po Wielkanocy, a zawsze w piątki gramy z zespołem na Mszy św., najpierw zaprosiłam gości na mszę, a po niej wszyscy zeszliśmy do sali pod kaplicę na zabawę (zrobiłam imprezę w sali przy kościele, bo za darmo, a pomieszczenie duże i fajne). Sala była udekorowana niebieskimi światełkami, zabawa toczyła się normalnie - muzyka, taniec - a różniła się tym, że nie było alkoholu i tańczyliśmy belgijkę. Była też gra poprowadzona przez mojego kolegę, który puszczał muzykę "taniec z miotłą". Zaśpiewali mi też "Sto lat" - tylko, że bez toastu. Wspólna koleżanka powiedziała do mojej siostry: "Skąd Ula wytrzasnęła tych ludzi - nic nie wypili, a już się bawią!" Impreza w ogóle się wszystkim podobała, nikt nie wyszedł wcześniej, niemal wszyscy byli na mszy. Jeszcze później słyszałam na następnej osiemnastce (w klubie): "Ula, na Twojej imprezie była lepsza muzyka..." Bardzo się cieszę, że choć nie wszyscy ludzie, których zaprosiłam, są bardzo wierzący (około połowę stanowiła moja klasa), to wszyscy się dobrze bawili i w pełni zaakceptowali fakt, że była to zabawa bez alkoholu. Ja jestem do tego przyzwyczajona, a oni udowodnili sobie, że tak też można zrobić świetną imprezę.
Pozdrawiam poznańsko -
Ula

W czerwcu zorganizowałam bezalkoholową osiemnastkę dla znajomych. Nie było to dla mnie problemem, ani jakimś "wyrzeczeniem". Moja mama też przyjęła to pozytywnie. Zaprosiłam znajomych z oazy, z gimnazjum, z liceum i z sąsiedztwa - czyli bardzo różne towarzystwo. W sumie około 25 osób. Impreza odbyła się na sali OSP, więc było sporo miejsca do tańczenia. No właśnie, głównie na to postawiłam, bo sama bardzo lubię tańczyć i wiem, że moi znajomi również. Zaczęliśmy od tortu [który zwykle jest o północy wraz z szampanem]. U mnie o tej godzinie jako "atrakcję" puściliśmy kilka kolorowych papierowych lampionów. Potem, jak na każdej osiemnastce, były pasy i panowie podrzucili mnie 18 razy do góry. Kilku gości musiało wyjść po godz. 24, ale nie ze względu na nudną imprezę, tylko z racji tego, iż nie mieszkam w mieście i mieliby problem z dojazdem. W trakcie imprezy nauczyłam wszystkich tańczyć belgijskiego i "hey baby" (nie wiem, czy to jest aż tak znane - aczkolwiek polecam). Bardzo było mi miło, gdy koleżanka z sąsiedztwa powiedziała, że to było super, że to najlepsza impreza, na jakiej była. Ucieszyłam się również widząc, że ludzie, którzy się nie znali (np. z oazy i z liceum), tańczyli razem. Bałam się tego, ale to jednak się udało. Impreza oficjalnie skończyła się o 4.30, gdy jechał pierwszy autobus do miasta, ale kilka koleżanek nocowało u mnie, więc moja osiemnastka trochę się przedłużyła.
Zebrałam same pozytywne opinie, nikt nie był zawiedziony, a ludzie, którzy piją alkohol, mówili, że było super. Jeszcze wiele razy słyszałam, że im się podobało. Same przygotowania też dały mi wiele radości. Nie zastanawiałam się, ile butelek alkoholu kupić, tylko jak jeszcze bardziej uatrakcyjnić moją osiemnastkę: zrobiłam dekoracje, bileciki z imionami na stół itp. Dobrym pomysłem było ustawienie w końcu sali aparatu fotograficznego i różnych zabawnych rekwizytów, które goście mogli zakładać i robić sobie śmieszne zdjęcia. Żałuję jedynie tego, że ludzie mało jedli, a z mamą od strony posiłków przygotowałyśmy się bardzo dobrze. To chyba nie jest "efekt" bezalkoholowej osiemnastki, chciałam jednak pokazać, że są też jakieś minusy.
Kasia

To było 30 sierpnia, równy miesiąc po moich urodzinach. Impreza była spóźniona, ponieważ chciałam, aby każdy na niej był, a - jak wiemy - turnusy i stopnie odbywają się w różnych terminach. Było nas około 13-15 osób. Kilkoro z Ruchu Światło-Życie, w tym czworo w Krucjacie. Pozostali to totalne przeciwieństwo, ale jednak bardzo ważni dla mnie ludzie. Wszystko było u mnie w altance, na zasadzie grilla. Moja mama zadbała o stronę kulinarną, a ja o zabawę.
Czasami nasuwa mi się pytanie, dlaczego akurat moja "18" była bezalkoholowa? Teraz po tych dwóch latach wiem. To był mały test przyjaźni - może to głupie, ale prawdziwe. Grupa moich przyjaciół, którzy nie byli związani z Ruchem, nigdy nie była przeciwna temu, co robię, ale też nie brała udziału w moich działaniach oazowych. Panicznie bałam się ich reakcji, gdy na zaproszeniu napiszę "impreza bezprocentowa", ale wyszło genialnie. Nie było ciszy, każdy rozmawiał z każdym, a nawet nawiązały się nowe znajomości. Tańczyliśmy poloneza, belgijskiego. Były też inne zabawy. Wszystko wyszło genialnie. Bawiliśmy się do 5-6 rano i nikomu nie brakowało alkoholu. Później, na jednej z osiemnastek alkoholowych, zaczęliśmy wspominać moją i usłyszałam nawet, że moja była ciekawsza, bo więcej z niej pamiętają i rozmowy były interesujące, o zabawie już nie wspominając.
Kinga




Eleuteria nr 91, 3/2012


początek strony