Na początku było jajko
poprzednia strona

Joanna




Od Redakcji: Parę lat temu odwiedziłam na Białorusi księdza, który chciał przekonać miejscowych, że nie warto przepijać życia. W zamian za to oferował różne atrakcje, np. uczył ludzi, jak prowadzić ogród, jak dbać o kulturę miejsca, jak się bawić bez alkoholu i co robić z czasem, gdy można go przeżywać na trzeźwo. To bardzo ważne umieć rozwijać swoje pasje czy hobby. Rozmawiając z czytelnikami "Eleuterii" dzielimy się nawzajem również tym, co robimy w wolnym czasie. Oto jedna z historii.

Na początku było jajko - tak powstało nasze Koło Gospodyń Miejskich, jak czasem żartobliwie siebie nazywamy. Spotykamy się z różną częstotliwością i niekoniecznie w pełnym składzie, ale stałym elementem naszych wieczorów jest wspólne decoupagowanie i dobra kolacyjka. Pierwszy raz spotkałyśmy się ze dwa lata temu - w ramach przygotowań do Wielkanocy chciałyśmy robić wydmuszki. Jedna z nas - Gosia - świeżo po kursie dekorowania jajek, krok po kroku przekazywała nam tajemną wiedzę. Skończyłyśmy grubo po północy, ale każda z nas wyszła wtedy z dwiema cudnie ozdobionymi wydmuszkami i z ogromnym poczuciem dumy i satysfakcji, że nam się udało. I tak się zaczęło. To bardzo wciągające - rzesza przyjaciół oczekuje na prezenty i wciąż pojawiają się okazje, które sprzyjają spotkaniom, zatem pretekstów do nich nie brakuje. Od tamtej pory zmieniały się produkty i sposoby wykonania. Dzielimy się ze sobą wszelkimi nowinkami pozwalającymi na różne ułatwienia w pracy. Wykorzystujemy nie tylko pędzle, ale też czasami żelazko czy gumowe wałki. Za każdym razem przynosimy nowe serwetki na wymianę, by podzielić się ostatnimi zdobyczami. Pracowałyśmy już na drewnie, ceramice, szkle, metalu i świecach. Przed nami chyba jeszcze tylko tekstylia i mydła. Tworzyłyśmy na małych elementach - takich jak kolczyki, wieszaki, chusteczniki, serwetniki, podkładki pod kubki czy talerze - ale pojawiały się też większe okazy w postaci szafeczek, stołków, tac kuchennych itp. Inwencji nigdy nam nie brakuje. Praca w takiej grupie nie tylko jest przyjemnością i wymianą doświadczeń, ale przede wszystkim świetnym czasem spotkania, podzielenia się tym, co u nas słychać, dowiedzenia się czym żyjemy i jak nam ostatnio jest. Daje też możliwość podejmowania trudniejszych tematów i rozmawiania o rzeczach poważnych. Prawidłowość jest jedna: czy na poważnie, czy na wesoło i tak zastaje nas noc ciemna, a niekiedy i późny ranek - zwłaszcza te, które mieszkają za daleko, by wracać po nocy do domów.




Eleuteria nr 91, 3/2012


początek strony