Imieniny, imieniny...
poprzednia strona

Zuzanna Podlewska




Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki zaproponował zespołowi osób zaangażowanych w tworzenie ośrodka katechetycznego, a później Centrali Krucjaty Wstrzemięźliwości w Katowicach, zwyczaj chrześcijańskiego obchodzenia imienin.

Dla niektórych pań, rodowitych Ślązaczek, była to nowość, gdyż na Śląsku obchodzono głównie urodziny. Ojciec Franciszek, również Ślązak, nie negując zwyczaju obchodzenia urodzin, uważał, że w chrześcijańskim wychowaniu należy jednak bardziej uwydatnić i dowartościować sakrament chrztu świętego, z którym łączy się nadanie imienia. Imię chrzcielne jest nie tylko nadane, ale również zadane. Zobowiązuje do tego, aby często, a przynajmniej przy obchodzeniu dnia imienin, dziękować za dar chrztu i ciągle pogłębiać chrześcijańskie życie rozpoczęte w tym sakramencie.
"Rytuał" obchodu imienin proponowany przez Ojca Franciszka obejmował kilka elementów. Najpierw była Eucharystia w intencji solenizanta. Potem wszyscy gromadzili się wokół stołu nakrytego białym obrusem, na którym była ustawiona świeca przypominająca chrzest, którą zapalał solenizant. Z czasem ten moment został ubogacony o słowa: "Światło Chrystusa - Bogu niech będą dzięki". Następnie Ojciec składał życzenia nawiązujące do chrztu i imienia. Potem następował śpiew "Com przyrzekł Bogu przy chrzcie raz", a po nim wspólny posiłek oraz świętowanie połączone ze śpiewem i ewentualnie z dzieleniem się przez solenizanta np. znaczeniem jego imienia czy znajomością patrona.
Świętowanie imienin może również być okazją do obdarowania solenizanta jakimś upominkiem. Ten zwyczaj wpisał się na stałe w tradycję Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła. Przyjął się także w niektórych ośrodkach Ruchu i rodzinach.




Eleuteria nr 93, 1/2013


początek strony