W każdej zabawie jest coś poważnego
poprzednia strona

Przemysław Wieczorek




Któż z nas nie lubi się bawić? Zabawa jest nieodzownym elementem w życiu człowieka, nie tylko daje naturalną i pożądaną przez każdego przyjemność czy rozrywkę, ale również pomaga zapomnieć o problemach, pozbyć się lęku, rozładować w zdrowy sposób powstałe w nas napięcia, a jeśli wymaga wysiłku fizycznego, sprzyja większej aktywności naszego ciała, a zatem i zdrowiu. Dobra zabawa, zwłaszcza wymagająca użycia szarych komórek, działa stymulująco na nasz umysł, a więc pobudza również naszą wyobraźnię, uczy kreatywnego myślenia.

Istotą każdej zabawy jest jej charakter integracyjny. Jej podstawowy cel to budowanie jedności, zmniejszanie dystansu między członkami grupy, a więc zacieśnianie więzów. Wpływa ona również na atmosferę panującą w grupie, uczy akceptacji i otwartości na różnorodność, ale także empatii, lepszej komunikacji czy zdrowej rywalizacji.
Czy jednak tak jest zawsze? Niestety, bardzo często źle wybrana zabawa zamiast łączyć potrafi narobić wiele szkód. I dzieje się tak nie tylko wtedy, gdy uczestnicy postanawiają suto zakrapiać zabawę alkoholem, przez co sprzyjają ujawnieniu się zachowań nieodpowiednich, łącznie z powstaniem sprzeczek a nawet bójek, ale również wtedy, gdy zabawa polega na wykluczeniu lub wyśmianiu kogoś z grupy. Ta ostatnia sytuacja zdarza się często, gdy grupa jest biernym widzem zmagań jednej czy kilku "ofiar", zazwyczaj nieświadomych tego, co ich czeka. Takich zabaw należy bezwzględnie unikać, gdyż potrafią wyrządzić wielkie szkody, np. w psychice dziecka lub młodego człowieka, zwłaszcza wrażliwego.
Grupa zabaw nazywanych integracyjnymi ma za zadanie, w początkowym etapie konstytuowania się grupy, przełamać "pierwsze lody" i onieśmielenie, pomóc w lepszym poznaniu się grupy, zawiązaniu więzi czy umocnieniu relacji. Z zabaw tych mogą więc korzystać np. nauczyciele w szkole, zwłaszcza w czasie pierwszych lekcji z nową klasą czy na tzw. "zielonych szkołach". Posługują się nimi wodzireje na weselach i innych zabawach okolicznościowych, rodzinnych, lokalnych (chrzciny, pikniki, przyjęcia, festyny itp.). Zabawy integracyjne są nieodzowne na koloniach, rekolekcjach przeżyciowych dla dzieci i młodzieży, ale nieobce również w grupach dorosłych. Gdy zawiązuje się jakakolwiek grupa, choćby szkoleniowa, warto na samym początku pokusić się o drobny chociaż element integracyjny w celu lepszego poznania. Zabawy te są dobre właściwie na każdą okazję, a ich bogactwo i różnorodność są naprawdę imponujące. Można skorzystać z już istniejących, ale cóż stoi na przeszkodzie, żeby stworzyć własne? Tak naprawdę ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia.
Nie jest możliwe przybliżenie tu choćby tylko najpopularniejszych zabaw, pozwolę więc sobie na zaprezentowanie moich ulubionych - wybór całkowicie subiektywny, ale pokazujący pewne możliwości.
  1. Powitanie. Stajemy w wielkim kole. Na słowa prowadzącego: "Witam wszystkich, którzy..." (np. mają blond włosy, wstali dzisiaj lewą nogą, hodują świnkę morską itp.) każdy, kto utożsamia się z tą kategorią robi krok do przodu. Po kilku czy kilkunastu takich powitaniach (w zależności od pojemności sali), gdy uczestnicy są już bardzo, bardzo ściśnięci, ich zadaniem jest podać dłoń jak największej liczbie osób, bez odrywania nóg od podłogi. Uśmiech i niewyobrażalny hałas gwarantowane. Zastosowanie tego na samym początku zawiązania się grupy powoduje przełamanie pierwszej bariery między uczestnikami.
  2. Bezludna wyspa. Nazwa i forma w wielu odmianach. Istota polega na bardzo szybkim poznaniu wszystkich imion w grupie. Uczestnicy siedzą w kole. Każda osoba mówi swoje imię i rzecz, którą zabrałaby na bezludną wyspę, zaczynającą się od litery swojego imienia. Utrudnienie polega na tym, że każda kolejna osoba powtarza poprzednie (przykład: "To jest Oliwia i zabiera na bezludną wyspę otręby, to jest Darek i zabiera dezodorant, a ja mam na imię Przemek i zabieram pumpernikiel"). Oczywiście im bardziej absurdalna rzecz, tym więcej śmiechu.
  3. Tańce integracyjne. Osobiście polecam belgijskiego, menuet czy "radosny krąg", ale są ich dziesiątki. Ich istota polega na tym, że po każdej sekwencji zmieniamy partnerów, przez co tańczymy ze wszystkimi w grupie (oczywiście płci przeciwnej, jeśli proporcje nie są zaburzone). Kroki i muzyka do odszukania bez trudu w internecie. Kto raz zakosztował w tych rytmach, nie wyobraża sobie dobrej imprezy bez belgijskiego.
  4. Chusta Klanzy. Nieocenione narzędzie zwłaszcza w przypadku grup dziecięcych czy młodzieżowych, ale i dorośli potrafią przy niej nieźle zaszaleć. Ponoć najlepsza w zastosowaniu na plaży. Warto się zaopatrzyć nie tylko w samą chustę, ale i w zestaw piłeczek, gdyż bawić się nią można na dziesiątki, jeśli nie setki sposobów. Na przykład - podobnie jak przy powitaniu, z tym że każdy łapie za jeden z uchwytów chusty - na słowa: "Zapraszam tych, którzy lubią kopać piłkę" wszyscy podnoszą chustę do góry, a amatorzy piłki nożnej przebiegają pod nią zamieniając się miejscami. Chusta może służyć też jako kotara, gdzie po dwóch stronach kucają drużyny. Na sygnał trzymających chustę kotara opada, a wtedy kucające naprzeciwko siebie dwie osoby, "wydelegowane" przez drużynę, muszą powiedzieć imię tej drugiej osoby. Kto zrobi to szybciej zabiera do swojej drużyny przegranego i wychodzą kolejne dwie osoby. Doskonała zabawa na drugi, trzeci dzień koloni czy rekolekcji, gdy uczestnicy już zdążą się trochę poznać, ale jeszcze potrzebują pomocy w zapamiętaniu imion.
  5. Księżniczki i zamki. Dobieramy się trójkami. Dwie osoby są zamkiem, w środku jest księżniczka. Jedna osoba zostaje "wolna" - jeśli zawoła księżniczki, to zamki podnoszą ręce (nie ruszając się z miejsca), a księżniczki szukają nowego schronienia. Jeśli zawoła zamki, to księżniczka czeka, aż zamek przyjdzie do niej. Trzęsienie ziemi oznacza, że wszyscy zamieniają się rolami. Wbrew pozorom zabawa również dla osób zaawansowanych wiekiem. Dla bardziej wymagającej grupy, zwłaszcza na "zielonych szkołach" z technikum samochodowego, polecam wersję: kibole, stadiony i ustawka.

Powyżej przedstawiłem zaledwie kilka sposobów na integrację, w większości do zastosowania przy większych, co najmniej kilkunastoosobowych grupach. Ale również w kameralnym gronie używamy zabaw integracyjnych, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Są nimi bowiem choćby gry planszowe czy kalambury (można pokazywać, mówić czy rysować - samych kategorii jest bez liku). Twoje dziecko zaprosiło na urodziny gromadkę przyjaciół z klasy albo masz dyżur na długiej przerwie i nie wiesz jak okiełznać dzieci? Wynieście 9 krzeseł z sali, ustawcie po trzy w rzędzie, podziel dzieci na dwie drużyny: kółka i krzyżyki. Dalej idzie zupełnie jak na kartce: najpierw siada ktoś z drużyny krzyżyków, potem kółko, znowu krzyżyk... drużyna, której uda się zrobić w rzędzie lub na skos trzy krzyżyki albo trzy kółka wygrywa. Proste. A może warto wrócić do zabaw z dzieciństwa? Któż z nas bowiem nie lubił chusteczki haftowanej? Myślisz, że to przeżytek? Wystarczyło, że ktoś trochę zmienił aranżację i już mamy "chusteczkę rock and roll".
Wybór zabaw integracyjnych zawsze będzie zależał od specyfiki grupy, okoliczności czy możliwości logistycznych. Na weselu choć raz musi jechać pociąg, na koloniach warto dać się wyszaleć dzieciom w tunelu, jeśli przygotujemy się do prowadzonej zabawy możemy posłużyć się przygotowanymi wcześniej gadżetami, możemy bowiem uaktywnić nie tylko ciało, ale również umysł. Najważniejsze, by pamiętać o integracyjnym charakterze zabawy. Jeśli przeczuwamy, że uczestnicy nie są jeszcze zdolni do zdrowej rywalizacji, że zamiast łączyć, zabawa może podzielić grupę, lepiej z niej zrezygnować. Unikajmy wszystkiego, co może być okazją do wykluczenia, wyśmiania, niestosownych żartów czy zachowań. Jeśli szukamy zabaw na dłuższy wyjazd, warto mądrze je rozplanować. Nie należy nikogo zmuszać do udziału w zabawie, ale permanentne omijanie tego punktu programu może być dla wychowawcy czy animatora sygnałem, że dana osoba nie radzi sobie, np. w sferze kontaktów rówieśniczych. Przyglądając się zabawom danej grupy, można powiedzieć wiele o jej uczestnikach. Jak bowiem mawiał Seneka: "W każdej zabawie jest coś poważnego".




Eleuteria nr 93, 1/2013


początek strony