Wałbrzyskie Warsztaty Wyzwolenia
poprzednia strona

Alina i Jan Augustynowie




"Współczesny człowiek, doświadczając wielu trudności w życiu, często szuka ucieczki. Natłok informacji, osłabienie więzi rodzinnych i przyjacielskich, alkohol, narkotyki, hazard, długi, Internet, pornografia, pracoholizm - są pułapką dla wielu z nas. Widzisz te zagrożenia? Borykasz się z nimi? Szukasz uzdrowienia? Przyjdź!". To tekst z zaproszenia, jakie zostało wysłane w świat. Zaproszenie na trzydniowe warsztaty w Wałbrzychu Sobięcinie (lipiec 2013), które poprowadził ojciec Donat - franciszkanin z Rychwałdu. W akcję włączyły się liczne grupy działające na terenie naszego miasta, a także ludzie, którzy nie są w żadnej wspólnocie, ale mają otwarte serce na drugiego człowieka. Cel tych warsztatów? Wielu z nas boryka się z wieloma problemami. Często mamy przekonanie, że zostaliśmy z nimi sami, brak nam wsparcia, nie chcemy lub też nie potrafimy dotrzeć do ludzi, którzy mogą nam pomóc. W drodze zagubiliśmy miłość Boga. Boimy się prawdy o sobie. Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli (J 8, 32).
Był to czas odkrywania prawdy. Czas wspólnej modlitwy, konferencje, mityngi, wspólne posiłki, profesjonalni doradcy, nabożeństwo pokutne i msza święta, wieczór uwielbienia - umożliwiły powstanie w prawdzie. W prawdzie o samym sobie. Jak mówił ojciec Donat: "Jesteś człowiekiem chcianym, chcianym przez Boga. Od samego początku chciał Cię Bóg. Nie jesteś dziełem przypadku. Powstałeś z miłości i dla miłości. Wyzwolić się to uwolnić od fałszu, od myśli, że nie jestem nikomu potrzebny, po co żyję, do niczego się nie nadaję, nic mi się nie udaje. Żyjąc, układamy sobie w głowie kamienie złych myśli o nas samych. Z czasem te myśli stają się dla nas fałszywą prawdą, że tak jest. Nie jesteśmy otwarci na Pana Boga, tylko żyjemy w fałszywym kręgu kłamstwa o nas samych. Jezus chce uwolnić człowieka, dać mu nowe spojrzenie na siebie. Trzeba się zapatrzeć w Chrystusa, obmyć swe oczy z łusek kłamstwa i ujrzeć Jego miłość w drugim człowieku". Walcząc ze swoim uzależnieniem, słabością, trzeba się mocno oprzeć na trzech filarach - terapii, wspólnocie i Panu Bogu. Tylko wtedy człowiek przestaje być niewolnikiem swojego uzależnienia. Mój problem jest jak mury Jerycha. Muszę się z nim zmierzyć i obalić go. Nie mogę całe życie przed nim uciekać. Muszę nazwać go po imieniu i zanurzyć we Krwi Chrystusa. Oddać go Bogu i ogłosić Jego chwałę.
Trzy dni modlitwy, uwielbienia, adoracji. Trzy dni rozmów, konferencji, warsztatów. Trzy dni, w których przewinęło się około 220 osób. Trzy dni - Bogu niech będzie chwała! I na koniec zawołanie tych warsztatów, które jest odpowiedzią na wołanie Boga, a także wołanie drugiego człowieka: "Czy chcesz coś zrobić? Czy chcesz mi pomóc? - Tak, chętnie!"




Eleuteria nr 95, 3/2013


początek strony