|
|||
Alik Paciora (Świadectwo spisane przez telefon opracowała Katarzyna Owczarek) |
|||
|
|||
Od
samego początku na Majdanie czuło się powiew Ducha Świętego. Kiedy
patrzę na te wszystkie wydarzenia, to widzę, że Pan Bóg dopuścił takie
zło, aby się dokonało większe dobro. Tak liczne wspólne wyjście na
ulicę, by domagać się wolności i poszanowania praw, bardzo zjednoczyło
Ukrainę. Ogromne wsparcie, jakie ludzie tam na Majdanie sobie nawzajem
ofiarują, jest nieocenione: parzenie herbaty i kawy, gotowanie zupy,
robienie kanapek, mierzenie ciśnienia, opatrywanie ran; to że ludzie
wyszli nieprzynagleni przez nikogo - po prostu wyszli, bo nie chcieli,
by ich dzieci były bite, bo mają już dość kłamstwa i zastraszania. Od
samego początku w tych marszach wspomaga ludzi Kościół wszystkich
obrządków obecnych na Ukrainie. Biskupi każdego ranka prowadzą
modlitwę. Na scenie może modlić się każdy, dodatkowo ustawione są
namioty, by można było zaczerpnąć duchowego oddechu. Nieopodal placu
jest kościół katolicki pod wezwaniem św. Aleksandra, w którym rano i
wieczorem odprawiane są msze; świątynia jest otwarta przez cały czas,
nawet w nocy, jeśli ktoś chciałby się tam przespać. Także w niedzielę
na scenie odprawiana jest msza św. Bardzo często puszczane są filmy
m.in. o korupcji, ale też wystawiane są dobre sztuki; przemawiają też
zwykli ludzie, którzy chcą wykrzyczeć to, co tak długo nosili w sercu.
Niezwykle poruszające świadectwo dał jeden młody chłopak, który
powiedział: "Może tu zginę i nie boję się tego, jestem tu bowiem po to,
by moje dzieci mogły żyć w wolnej Ukrainie. Chcę za to oddać życie".
Cały czas ludzie ze sobą rozmawiają, poruszają trudne tematy, ale
właśnie tam nie boją się o tym mówić, bo ufają sobie. Dla członków Krucjaty jest to dobry czas, by świadczyć o tym, że to Chrystus przynosi prawdziwą wolność i że tylko w nim ludzie mogą ją odnaleźć. Byłem tam, w Kijowie, z herbem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka i Diakonii Wyzwolenia. Zawsze, gdy tylko ktoś mnie pytał, co to jest i co ja tutaj robię, miałem okazję do tego, by świadczyć o prawdzie i o wolości; w moim rodzinnym Barze mogłem też przewodniczyć modlitwie wobec całej zgromadzonej wspólnoty Majdanu. Zawsze zabieram ze sobą sztandar. Kiedy tłumaczę symbolikę herbu, pokazuję, że pod krzyżem stała Maryja, a z drugiej strony to małe "m" to właśnie my - Majdan. Mogę powiedzieć, że te spotkania na Majdanie to stała ewangelizacja i niezmierny Boży dar dla Ukrainy. Od samego początku na placu oraz we wszystkich miejscach, gdzie spotykają się ludzie ruchu Majdan, nie wolno pić alkoholu. Nikt nie musiał tego mówić, po prostu wszyscy wiedzą, że jeśli coś chcą wywalczyć, muszą być trzeźwi. Wszyscy są na to bardzo wyczuleni i jeśli ktoś poczuje od kogoś alkohol, to natychmiast go usuwa z placu. |
|||
Eleuteria nr 96, 4/2013 |
początek strony |