Wspomnienia młodych par
poprzednia strona





Wesele ze wspólnotą to super sprawa. Pomysłowość naszych przyjaciół nie miała granic i niesamowite było doświadczyć tak ogromnego daru i ich zaangażowania, żeby to było coś wyjątkowego.
Aneta i Piotr

Jedynym problemem było nastawienie rodziny, że na weselu wódka musi być zawsze pod ręką, a bez tego nie ma dobrej zabawy. Jej brak to tak, jakby nie podać na weselu obiadu i kolacji, i liczyć na to, że ludzie na głodnego będą się bawić. A poza tym, co ludzie powiedzą? Nie ma jednak problemów, z ­którymi nie można by sobie poradzić. W naszym przypadku rozwiązanie było nadzwyczaj proste. Z Anią pokrywamy 100% kosztów, więc też sami podejmujemy 100% decyzji. Nikomu nic do tego. Może i trochę szorstko, ale jacy rodzice by na to nie przystali? Oczywiście nie był to jedyny powód podjęcia takiej decyzji. Rodzice mieli w perspektywie kilku lat kolejne wesela, a składanie się po 15 tys. zł to nie takie "hop-siup". Poza tym chcieliśmy, żeby byli naszymi gośćmi i nie zaprzątali sobie głowy jako organizatorzy, a jedynie czerpali radość i dumę.
Anna i Romaric

Niektóre ciocie pierwszy raz od bardzo długiego czasu opuściły salę weselną z trzeźwymi mężami i dziękowały nam za to. Niektórzy goście sami upominali się o płytę z naszego ślubu i wesela, gdyż bardzo miło wspominali naszą uroczystość. Jedna z osób z rodziny mówi, że gdy ogląda naszą płytę, to zawsze poprawia jej się nastrój.
Dorota i Jacek

Może to mało skromne, ale nasze wesele było najlepsze, na jakim byliśmy. Mamy takie przekonanie, że goście uszanowali naszą prośbę i nie pili alkoholu. Wszyscy dopisali, mimo iż nie prosiliśmy o wcześniejsze potwierdzenie przybycia. Każdy choć raz wyszedł zza stołu (wodzireje mają swoje sztuczki). Było mnóstwo zabaw, konkursów z nagrodami, a wszystko z poszanowaniem godności drugiego człowieka i w duchu prawdziwej radości. Dalej trwamy w Krucjacie, w naszym domu nie ma alkoholu w trakcie różnych uroczystości. Nasze dzieci, a mamy dwie dziewczynki 4,5 oraz 2 latka, żyją w poczuciu bezpieczeństwa, nie mają przykrych wspomnień o swoich rodzicach, a my sami znamy siebie takimi, jacy naprawdę jesteśmy, szanujemy się i rozumiemy. Poza tym post, jakim jest wstrzemięźliwość od alkoholu, uczy nas rezygnacji z tego, co nie jest nam konieczne do życia. Uczy nas też wolności. W codziennych sytuacjach łatwiej nam wyzwolić się z myślenia: Co inni powiedzą, pomyślą? Staramy się żyć w prawdzie, a to daje nam ogrom RADOŚCI!
Anna i Piotr

Podczas wesela tata męża szepnął mu na ucho, że jak co, to ma w bagażniku kilkanaście butelek alkoholu. Mąż przekazał mi tę informację i jednogłośnie stwierdziliśmy - jeśli tatuś wniesie alkohol, my z wesela wychodzimy, bo to już nie będzie nasze wesele. Po tym drobnym incydencie temat alkoholu więcej się nie pojawił.
Anna i Tomasz

Można pisać i pisać. Wiele było wzruszających i pięknych momentów. Ja (Magdalena) także pamiętam moment, gdy dowiedziałam się, że brakuje DJ-a. To była trudna chwila na samym początku, zaraz po tym, jak mamy powitały nas chlebem i solą. Wtedy moja mama powiedziała: "Madziu, tylko się nie denerwuj. Nie ma DJ-a". Zamarłam. I nie mogłam się poruszyć. Poczułam smak soli - nie tylko symbolicznie, ale już dosłownie, wszak sól symbolizuje życiowe trudności na małżeńskiej drodze. "Kto powita gości?" - myślałam. "Normalnie w tym miejscu na weselach jest szampan… część osób pewnie mimo wszystko nie wierzy w wesele bezalkoholowe. Co robić?" Popatrzyłam na mojego męża. Rozerwaliśmy na pół chleb, którym witały nas mamy. "Kochani!" - wykrzyknęłam do gości - "Serdecznie witamy was na naszym weselu! Chcemy podzielić się z wami naszym pierwszym, małżeńskim chlebem. Oto on! Smacznego!" Dostałam brawa. I wesele ruszyło z kopyta.
Magdalena i Piotr

Dzięki wodzirejowi udało się wciągnąć wszystkich do zabawy i wspólnych śpiewów i na sali panowała bardzo radosna atmosfera. Dzięki DJ-owi mało było przerw w muzyce (co bardzo często jest dość denerwujące przy tradycyjnych zespołach muzycznych), a i te przerwy były często wypełniane konkursami, występami i zabawami. Pewnym bólem był dla nas fakt, że niektórzy goście nie uszanowali naszej decyzji i jak dowiedzieliśmy się już po weselu, przywieźli swój własny alkohol. Niemniej na pewno nikt się nie upił, co już jest dużym sukcesem.
Karina i Tomasz

Nasze wesele nie było duże. Zaproszona była tylko najbliższa rodzina. Wszyscy super się bawili. W związku z powyższym, w 10 rocznicę ślubu postanowiliśmy zrobić sobie drugie wesele i zaprosiliśmy już wszystkich gości - rodzinę i znajomych. Oczywiście wesele było też bez alkoholu, prowadzone przez wodzireja. Wszyscy bardzo miło to wspominają, bo zabawa była do białego rana, choć niektórzy obawiali się początkowo, jak można się bawić w sylwestra bez alkoholu. Byli zachwyceni i nad ranem, kiedy żegnaliśmy gości, mówili, że to super wsiąść po całonocnej imprezie do samochodu i spokojnie zajechać do domu. Razem z mężem dziękujemy za dar Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.
Katarzyna i Paweł




Eleuteria nr 97, 1/2014


początek strony