Chcieć to móc! poprzednia strona

Anna Janowska

Historia ta, oparta oczywiście na faktach, opowiada o tym, że kiedy istnieje szczere pragnienie zrobienia czegoś dobrego dla Boga, wszelkie przeszkody stają się możliwe do pokonania. Co więcej, kiedy już się te przeszkody pokona, Pan daje same niespodzianki budujące wiarę w dobro.

Mowa o Warsztatach Dobrej Zabawy, które prowadziłam z Kasią w dniach 7-9 października 2005 roku w Brzostku, małej miejscowości w województwie podkarpackim, w diecezji rzeszowskiej. Warsztaty zostały przeprowadzone z ramienia ośrodka profilaktycznego im. Ks. F. Blachnickiego w Katowicach. Mimo że w pewnym momencie wydawało się, iż przeprowadzenie warsztatów będzie niemożliwe, to koniec końców odbyły się! Właśnie w trakcie ich trwania pojawiały się jedna po drugiej niespodzianki. Przede  wszystkim okazało się, że na zajęcia w znacznej mierze przyszła młodzież licealna, a nie, jak się tego wcześniej spodziewałyśmy, nauczyciele. Owszem, uczestnikami były także osoby uczące w szkołach, dwie siostry zakonne, pracownicy Warsztatów Terapii Zajęciowej, którzy nas zaprosili, ale najwięcej było młodzieży. W sumie nasza grupa liczyła około 40 osób.
Już po przybyciu na miejsce okazało się, że warsztaty odbywać się będą w ramach większego programu organizowanego przez gminę. Program obejmował cykl prelekcji z zakresu profilaktyki, promował zdrowy styl ­życia i zabawy, była nawet degustacja zdrowej, regionalnej kuchni. Wszystko to razem sprawiało, że nasz warsztat odbył się naprawdę we właściwym czasie i we właściwym miejscu, oraz dawało podstawy sądzić, że przyniesie on konkretne owoce w przyszłości. Ludzie, z którymi spotkałyśmy się, wiedzieli, co znaczy ­robić dobre, twórcze rzeczy dla innych. Mieli zapał, aby otaczające środowisko przemieniać i kształtować tak, by stawało się miejscem rozwoju człowieka.
 
W  tym miejscu koniecznie trzeba zwrócić uwagę na postawę młodzieży. W czasach, kiedy wciąż słyszymy "ach, ta dzisiejsza młodzież", patrzyłyśmy na młodych ludzi, którzy chcą tańczyć, rysować, śpiewać, bawić się bez alkoholu. Wytrwale przychodzili na zajęcia następnego dnia, mimo że nie było tam używek, że nie słuchaliśmy drum’n’bass czy techno, że czasem bawiliśmy się przy chrześcijańskiej muzyce, że w trakcie przerw osoby prowadzące chciały z nimi rozmawiać o życiu, a nie tylko o sytuacji politycznej czy gospodarczej. Byli to młodzi ludzie wykazujący mnóstwo inicjatywy i kreatywności, którą, jak mamy nadzieję, wykorzystają w przyszłości.
Warsztat przygotowywał uczestników do poprowadzenia festynu i zabawy tanecznej. Uczestnicy mieli okazję wypróbować nabyte umiejętności, organizując taką właśnie zabawę, przeprowadzoną potem we własnym gronie. Szybko okazało się, że podeszli do tego bardzo poważnie. Zastanawiali się, jak zorganizować festyn w przyszłości, jaki wybrać temat, termin, gdzie szukać sponsorów, jakie zabawy wykorzystać i kogo zaprosić do poprowadzenia całości. Pozostało już tylko przygotować wieczorną zabawę i patrzeć, jak wśród uczestników błyszczą prawdziwe talenty wodzirejów. Była to też okazja do tego, żebyśmy wszyscy zobaczyli, że jeśli się chce, to naprawdę, nawet przy niewielkich nakładach finansowych, można zorganizować dobrą zabawę. Przede wszystkim jednak byłyśmy przekonane o tym, że dla tej młodzieży najważniejsze i najbardziej budujące było zauważenie, iż używki nie są synonimem dobrej imprezy - doskonale można się bawić świadomie i w wolności. Co więcej, nie tylko dowiedzieli się o tym, ale mieli okazję, żeby tego doświadczyć. A jak powszechnie wiadomo, poznanie przez doświadczenie to najefektywniejszy sposób uczenia się. W naszym przypadku ten sposób okazał się nie tylko efektywny, ale także efektowny.

Wniosek z warsztatów brzmi następująco: chcieć to móc. Można próbować zmieniać otoczenie, bawić się w wolności, bez używek, angażować uczniów i nauczycieli, przekonywać władze gminy, że w młodzież warto inwestować. Trzeba próbować. Niech nigdy nie będzie tak, że pomyślimy, iż samo złożenie deklaracji Krucjaty wystarczy. Próbujmy aktywnie wpływać na nasze środowiska. Przykład Brzostka pokazał nam, że jest to możliwe, bo chcieć to móc.

Eleuteria nr 67-68, lipiec-grudzień 2006

początek strony