Kanadyjskie wojsko Gedeona poprzednia strona

Danuta i Krzysztof Wójcik

W dniach od 9 do 11 listopada 2007 r. w Melrose odbyły się rekolekcje KWC, które poprowadził ks. Andrzej Kowalczyk - prowincjał księży michalitów w Kanadzie - wraz z byłym moderatorem Domowego Kościoła w Kanadzie ks. Edwinem Łapińskim. Treść konferencji stanowiły podstawy biblijne i teologiczne KWC, a w małych grupach omawialiśmy zasady  Krucjaty Wyzwolenia Człowieka oraz Abstynenckie Credo KWC. Rekolekcje te pozwoliły dobrze poznać i zrozumieć Krucjatę nie tylko nowym kandydatom, ale także dotychczasowym członkom. Były to również bardzo cenne informacje dla tych, którzy w Krucjacie jeszcze nie są. Ksiądz Edwin Łapiński podczas swojej konferencji przedstawił bardzo istotne i ważne momenty z życia i nauczania Jezusa Chrystusa, natomiast Ojciec Andrzej w bardzo dostępny i interesujący sposób przedstawił temat “Człowiek - Wyzwolenie - Krzyż (Krucjata)". Uczestnicy bardzo chętnie brali udział w dyskusjach podczas spotkań w małych grupach i wielokrotnie dzielili się doświadczeniami ze swojego życia. Mieliśmy także okazję posłuchać archiwalnych nagrań ks. Franciszka Blachnickiego. Wszyscy uczestnicy rekolekcji podkreślali, jak bardzo były one potrzebne; jedna z uczestniczek powiedziała, że wstępując rok temu do Krucjaty tak jakby kupiła książkę i w ogóle do niej nie zaglądała. Dopiero te rekolekcje pozwoliły jej poznać KWC, a więc tak jakby dopiero tę książkę przeczytała. Do tych tematów będziemy często powracać podczas naszych spotkań. Załączamy kilka świadectw z rekolekcji.

Inne ważne spotkania w Kanadzie:
  • 13 października 2007r. - spotkanie KWC poświęcone 50. tej rocznicy powstania Krucjaty Wstrzemięźliwości. Miało ono miejsce w parafii św. Kazimierza w Toronto. Wziął w nim udział o. Paweł Ratajczak OMI.
  • 19 stycznia 2008 r. w Guelph - opłatek KWC;
  • 7-8 czerwca 2008 r. - I pielgrzymka Krucjaty w Kanadzie, która zaplanowana jest w London;
  • Lokalne spotkania KWC.

Odkrywać na nowo myśl Założyciela
Dlaczego pojechałam na rekolekcje Krucjaty Wyzwolenia Człowieka ?
Prawie rok temu zaufałam słowu osoby dającej świadectwo, że nasze wyrzeczenie pomaga komuś uwolnić się od nałogu alkoholowego. Przystąpiłam do Krucjaty jako kandydat. Nie piję alkoholu, nie przyjmuję alkoholowych prezentów, nie wznoszę toastów. Miałam jednak wiele pytań i wątpliwości, na które szukałam odpowiedzi. To trochę tak, jakbym przyjęła książkę i popatrzyła tylko na okładkę, ale nie zapoznała się z jej treścią. Rekolekcje pozwoliły mi dokładniej poznać, czym jest Krucjata, czyli o czym jest ta moja książka.

Organizatorzy rekolekcji mieli wspaniały pomysł, aby w małych grupach po prostu czytać to, co pozostawił nam twórca KWC Sługa Boży ks. Blachnicki. W oparciu o "Credo Abstynenckie" Krucjaty oraz zapis licznych wypowiedzi ks. Blachnickiego, analizując fragment po fragmencie, dzieląc się z innymi własnym doświadczeniem i zrozumieniem założeń, mogłam dotrzeć do istoty sprawy.
Ksiądz Andrzej, gospodarz ośrodka w Melrose, oraz ksiądz Edwin w sposób niezwykle przystępny pomogli nam zrozumieć to wyzwanie, które podjęliśmy skupiając się na analizie słów Człowiek, Krucjata, Wyzwolenie. Człowiek był wolny do momentu popełnienia pierwszego grzechu. Grzech odebrał człowiekowi wolność. Jezus przywraca człowiekowi wolność gładząc grzech, ratuje człowieka z niewoli grzechu. Człowiek opanowany przez złego ducha może być uwolniony poprzez post i modlitwę. W Krucjacie post polega na odmawianiu sobie przyjemności picia alkoholu.

Kiedy podejmujesz Krucjatę, jesteś jakby żołnierzem, zaproszonym i wybranym do walki ze złem, którym jest uzależnienie. Alkohol sam w sobie nie jest niczym złym - do momentu, kiedy ktoś nie jest w stanie kontrolować jego spożywania. Umiarkowane korzystanie z alkoholu nie jest niczym nagannym - czytamy w "Credo". Pan Bóg potrzebuje jednak mojej ofiary (właśnie takiej - abstynencji od alkoholu), aby mógł czynić cuda w życiu innych ludzi. Kiedy spotykamy innych, nigdy nie wiemy, kto z nich tego cudu potrzebuje i w jakim momencie. Naszej postawy nie możemy uzależniać od sytuacji, np.: tutaj nie ma uzależnionych, więc mogę wypić kieliszek wina. My dajemy świadectwo, a Pan Bóg działa. To On wie, komu i kiedy moja postawa będzie potrzebna.
Krucjata to krzyż, to wyrzeczenie i cierpienie. Jeżeli akceptujemy i godzimy się na cierpienie, wyzwalamy się. Aby to osiągnąć, potrzebujemy mocy Chrystusa, mocy Eucharystii. Stajemy się wolni.

Rekolekcje pozwoliły mi zrozumieć, że dla mnie jest to droga do wyzwolenia się z moich słabości, ograniczeń i grzechów - abym była wolna.

Rekolekcje są dla tych, którzy są już w Krucjacie lub w Kościele Domowym. Poprzez udział w rekolekcjach korzystamy ze "źródła". Dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w przygotowanie i poprowadzenie rekolekcji. Chwała Panu.
Barbara Opolska

Odważni żołnierze Gedeona
Dwa razy uczestniczyłam w rekolekcjach KWC i za każdym razem było to nowe, bardzo głębokie dla mnie przeżycie. Czuję się tam jak w przedsionku nieba. Jest to czas święty.

Codzienna Msza św., konferencje prowadzone przez odpowiednich kapłanów, adoracja, prace w grupach, świadectwa, wszystko zbliża do Boga, czuje się obecność Ducha Świętego.


Jest też czas na odpoczynek. Rekolekcje prowadzone są w Melrose, gdzie jest dużo zieleni, cisza i spokój. Można w dowolnym czasie między zajęciami wejść do kaplicy na adorację.


Przyjeżdżamy na gotowe - Danusia i Krzysztof załatwiają wszystkie sprawy organizacyjne i proszą kapłanów. Kapłani są wśród nas przez cały czas. Zawsze są dostępni, jeżeli ktoś chce z nimi porozmawiać osobiście, ma jakieś pytanie czy problem.


Mamy też więcej czasu niż zwykle na spowiedź św. Za każdym razem uczę się czegoś nowego, coraz bardziej rozumiem sens Krucjaty. Rozumiem, że my wszyscy skażeni jesteśmy grzechem i wszyscy dążymy do tego samego. Czujemy się jak jedna wielka rodzina. Cieszę się, że należę do tych “odważnych żołnierzy Gedeona". Rozumiem coraz lepiej, że tylko miłością można pomóc drugiemu człowiekowi, a to uczy pokory, wniknięcia w swoją duszę i świadomości, że ja sama mam dużo wad, nad którymi muszę pracować. Jest to bardzo trudne, ale praca nad nimi przybliża mnie do Pana Boga, a to z kolei daje pokój i szczęście.Chwała Panu.

Bożena

Dać Chrystusowi odpowiedź czynem
Od 9 do 11 listopada 2007r., w Melrose koło London w Kanada, odbyły się rekolekcje Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Pojechałem na nie właściwie z dwóch powodów. Pierwszy, a w tamtym momencie dla mnie najważniejszy, to pomoc i duchowe wsparcie dla moich przyjaciół, którzy w obliczu cierpienia i walki z chorobą alkoholizmu poszukiwali sposobu na przetrwanie. Wcześniej, razem z żoną, doszliśmy do wniosku, że w tak trudnej sytuacji rodzinnej jedyna nadzieja jest w Bogu, a zaproszenie tego małżeństwa na rekolekcje Krucjaty, której to głównym celem jest wspieranie ludzi dotkniętych problemem alkoholowym, było naszym zdaniem najlepszą formą pomocy.

Drugim powodem była okazja, do poznania i głębszego zrozumienia, czym tak naprawdę jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka i co skłania jej członków do takiego wyrzeczenia. Jako członek ruchu "Domowy Kościół" w Kanadzie miałem styczność z członkami KWC i, jak mi się wydawało, poznałem też zasady KWC. Wtedy jednak twierdziłem, że to nie dla mnie, a przede wszystkim, że nie ma takiej potrzeby, bo nie mam problemu z alkoholem.


Jaka we mnie nastąpiła przemiana? Bóg jedyny wie.


Ale zacznę od początku. Pierwszy dzień rekolekcji zaczął się bardzo wcześnie. Pierwsza konferencja "Wyzwolenie tylko przez Jezusa" księdza Edwina wywarła na mnie niezbyt duże wrażenie, chociaż dała mi dużo przemyśleń na temat działalności Jezusa w sensie wyzwalania ludzi z niewoli kalectwa i cierpienia. Najbardziej utkwiła mi w głowie przypowieść  o paralityku, którego przyjaciele wnieśli przez dach do Jezusa (Mk 2, 1-12). W tym miejscu przyszła mi na myśl sytuacja naszych przyjaciół i to, że oni też nie byli już w stanie sami sobie pomóc i są tak bardzo sparaliżowani, że ktoś inny, tak jak tych "czterech" z Ewangelii, musiał ich przyprowadzić przed Jezusa. Następnie po tej konferencji, w małych grupach, rozważaliśmy, czym jest KWC i jakie są jej korzenie. Samo słowo Krucjata wyraża nasze przekonanie, że wyzwolenie może przyjść tylko z mocy Krzyża. Wtedy zrozumiałem, że ci, którzy podejmują Krucjatę, oddają się Chrystusowi jako narzędzie, aby to właśnie przez nich objawił moc Krzyża ku wyzwoleniu człowieka. Do tamtej pory wydawało mi się, że do KWC wstępują tylko ci, których w jakiś sposób dotknął problem alkoholizmu, bądź w rodzinie, bądź w nich samych. Zaczynało się przede mną dopiero odkrywać, w jak wielkim byłem błędzie. Zaczynałem rozumieć, że nie jest to walka z alkoholem, ale jest to bardziej walka z przekonaniem "muszę wypić", walka z "boję się powiedzieć: dziękuję, ja nie piję", a jeszcze bardziej niż walka ze strachem powiedzenia "nie" jest to postawa pomocy i dania właściwego przykładu ludziom uzależnionym. Przykład jest szczególnie potrzebny alkoholikowi, bo alkoholik może odmówić sobie pierwszego kieliszka, ale nigdy drugiego, wtedy potrzebna jest mu ta moc, żeby zdołał wyrzec się właśnie tego jednego, pierwszego kieliszka. "Dzisiaj w naszym społeczeństwie jedynie abstynenci to ludzie wolni. Oni są wolni i oni wyzwalają" - to zdanie zostało mi w pamięci do dziś. Potem udaliśmy się na Eucharystię. W liturgii słowa rozważaliśmy przypowieść o Zacheuszu, który uważany jest za grzesznika, ale tak bardzo chce zobaczyć Jezusa, że wspina się na drzewo (Łk 19, 1-10). Dla mnie to był pierwszy przełom. Tak jakbym dopiero przejrzał na oczy. Przecież ja tak jak Zacheusz "wspiąłem się na to drzewo", aby zobaczyć czym jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Ta myśl nie odstępowała mnie aż do następnej konferencji. Ksiądz Andrzej wyjaśniał nam, na czym polega "relacja synowska i braterska" w odniesieniu do Boga i do drugiego człowieka. Miłość, odwaga, braterstwo. A po co tu odwaga? - pytałem. Odpowiedź była prosta. "Będąc w towarzystwie spróbuj zdobyć się na powiedzenie: «Dziękuję, ja nie piję», to sam się przekonasz." To stąd w herbie KWC znajdują się słowa "Nie lękajcie się". Kolejna konferencja, na której słuchaliśmy archiwalnego nagrania ks. Franciszka. Blachnickiego, dała mi jeszcze pełniejszy obraz KWC. Księga Sędziów ze Starego Testamentu przedstawia nam obraz wojska Gedeona, przy pomocy którego Bóg wybawia cały naród z niewoli (Sdz 7, 1-8, 16-22). A tą niewolą w dzisiejszym społeczeństwie jest alkoholizm oraz wszelkie inne nałogi. Więc jeśli w czasie ucztowania, w towarzystwie, znajdzie się jeden odważny, członek "armii Gedeona", który powie: "nie piję", to za nim pójdzie drugi, który pomyśli: "ja też nie muszę pić". Każda taka decyzja, każde takie świadectwo abstynenta wyzwala. A jeżeli takich odważnych będzie wielu, wtedy złamie się terror alkoholowy. Naród będzie wyzwolony. To było dla mnie zupełnie nowe zrozumienie KWC. Potem nastąpiło czuwanie w kaplicy połączone z sakramentem pojednania. W kaplicy niektórzy dawali swoje świadectwo, co ich skłoniło, aby zostać członkami KWC, i jak to wpłynęło na ich dalsze życie. Świadectwo Bolesława zrobiło na mnie ogromne wrażenie. W tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim za ich świadectwa, bo nic tak mocno nie przemawia jak czyjeś osobiste doświadczenie.


Po zakończeniu wyszedłem z kaplicy spokojny i pojednany z Bogiem. Jednakże nadal dręczyły mnie pytania: "Dlaczego ja?", "Dlaczego ja mam to zrobić?", "Abstynencja przecież nie jest moim obowiązkiem. Jeżeli wypiję kieliszek przy jakiejś okazji, nie grzeszę." Będąc w pokoju modliłem się w intencji wszystkich uzależnionych. W modlitwie starałem się również szukać odpowiedzi co powinienem zrobić. Jaką decyzję podjąć? Jaka jest wola Boża? Miałem ze sobą książkę "Droga" św. Josemarii Escriva, postanowiłem do niej zajrzeć w nadziei, że pomoże mi to odnaleźć moją drogę. Przeczytałem kilka porad, między innymi: "Naucz się mówić: NIE", ale pytanie: "Dlaczego ja?" nie dawało mi spokoju. Pomyślałem, aby powrócić do naszych konferencyjnych materiałów. Wtedy od razu spojrzałem na akapit "Dlaczego ja". I czytam: "Odpowiedź jest prosta. Chrystus stawia nam pytanie: czy miłujesz mnie więcej, aniżeli ci?, «jeżeli miłujesz mnie więcej, to zrób coś więcej»". Poczułem się jak ten bogaty młodzieniec z Ewangelii, który przyszedł do Jezusa z pytaniem, co ma robić, aby mieć życie wieczne (Mt 19, 16-22). Wtedy zrozumiałem, że Jezus kieruje do mnie to pytanie: "Czy miłujesz mnie więcej?". Poszedłem z tą myślą spać. Nazajutrz rano rozpocząłem dzień czytając kolejne fragmenty książki "Droga", a tam, niemalże po kolei, czytam: "Wola. - Energia. - Przykład. Co ma być wykonane, wykonaj… Bez wahania… Bez oglądania się za siebie… Siła woli. To cecha niezwykle ważna. Nie lekceważ rzeczy drobnych - one nigdy nie są bezsensowne ani mało ważne. Przez stałe odmawianie sobie tych rzeczy wzmocnisz, zahartujesz, z pomocą łaski Bożej, siłę woli, aby być przede wszystkim panem samego siebie. Co… ? Nie możesz zdobyć się na więcej? Czy raczej… nie możesz zrobić mniej?". Po takiej lekturze już byłem pewien, co chcę zrobić. Jeszcze przed niedzielną Mszą Świętą podpisałem deklarację kandydata KWC. Rzeczywistość cierpienia i problemu alkoholizmu wstrząsnęła moim sumieniem, ale przede wszystkim wstrząsnęło mną pytanie Chrystusa: "Czy miłujesz mnie więcej niż ci?". Musiałem dać Chrystusowi odpowiedź czynem.


"Bóg, nasz Pan nie przestał królować, działa nadal Jego moc i przez swoje narzędzia, przez nowe wojsko Gedeona, Bóg nas wyzwoli" (F. Blachnicki).


Z wsparciem dla wszystkich uzależnionych

Marek Farbiś

Eleuteria nr 73, 1/2008

początek strony